Tragedia. Tak jednym słowem można tę książkę podsumować.
Oczekiwałam wiele. Blurb sprawiał, że miałam prawo wiele oczekiwać, liczyć na mroczny, pełen grozy i napięcia thriller z zaskakującym finałem.
Niestety, ale tego nie dostałam. Owszem, jest ciekawa fabuła. Widma z przeszłości, postanowienie rozprawienia się z tym, co było, groza sytuacji, nieodgadnione sekrety, weekendu w tajemniczym domu na odludziu, mroczny las i kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa.
Zapowiadało się naprawdę intrygująco. I tak było, ale tylko przez pierwsze ok. 40-50 stron. Dobrze szło, początek ok, ale póżniej w miarę rozwoju sytuacji było coraz gorzej. Mroczny klimat jest, ale tylko na samym początku. Póżniej nie wiadomo w sumie jak, rozwiewa się. Poza tym książka ma kolejne liczne wady. Ba, ma w zasadzie same wady.
Przede wszystkim bohaterowie. Okazali się oni strasznie niedopracowani, nudni, płascy, infantylni i tacy, których nie da się polubić. Wszyscy niedojrzali. Najgorsza w tej grupie okazała się główna bohaterka, która z założenia miała dźwigać ciężar akcji.
Skoro główna bohaterka jest żle skrojona, niedopracowana, nudna, infantylna, to czego można oczekiwać po pozostałych postaciach...poznając Norę, główną postać, myślałam, że gorszych bohaterów już nie ma. Jakże się myliłam.
Zachowanie każdej kolejnej postaci jest nielogiczne, niekonsekwentne, po prostu głupie. Liczne, wlokące się, jak flaki w oleju przemyślenia głównej bohaterki, które naprawdę niczego do akcji nie wnosiły, a w zasadzie wnosiły...po prostu zabijały w zarodku te nędzne fragmenty fabuły, które były do przyjęcia. Na Boga, to miał być mroczny thriller, a nie infantylna, nudna i mega długa sesja u kiepskiego psychoterapeuty.
Sama fabuła, która dobrze się zapowiadała bardzo szybko okazała się tandetnym szkieletem wypełnionym wyjątkowo miałką i nędzną sieczką. Tak kiepskiej fabuły, tak nędznie rozwijającej się akcji dawno nie czytałam. W wielu momentach czułam się po prostu zażenowana.
Długo mogłabym tak wymieniać. Szczerze, szkoda czasu. Podobnie, jak szkoda czasu na lekturę W ciemnym, mrocznym lesie. Jest tyle ciekawszych, lepszych książek.
Lektura książki Ruth Ware to coś kuriozalnego, dziwnego. Mając tak ciekawy i w sumie plastyczny model fabuły, przy odrobinie zdolności można było napisać naprawdę dobrą, wciągająca i inteligentną książkę. Można było zrobić wiele. Autorka z tej szansy nie skorzystała. Może po prostu brakło jej talentu.