To już kolejna powieść z Johnem Rebusem w akcji. Kto jeszcze nie spotkał na swojej drodze tego bohatera, to teraz ma okazję nadrobić zaległości. A przyznam, że John ma specyficzny charakter i zaskakujące poczucie humoru. Tylko denerwuje mnie, że nie rozstaje się z papierosem. Ale można z nim się świetnie bawić, nuda na pewno nie grozi ?
Nastoletni chłopcy podczas zabawy w lesie odnajdują przykryte liśćmi auto, a w nim zwłoki mężczyzny. Okazuje się wkrótce, że to ciało zaginionego ponad dziesięć lat temu prywatnego detektywa, Stuarta Bluma. Tajemniczą poliszynela był fakt, że poprzednie dochodzenie w sprawie zaginięcia Bluma było prowadzone powierzchownie, na wiele kwestii przymykano oko i przebąkiwano o wątku korupcyjnym w szeregach policji. A to śledztwo prowadził też Rebus ?
Znajoma Rebusa, policjantka Siobhan Clarke, zostaje włączona w to dochodzenie. A z drugiej strony cały czas jest w kontakcie z Rebusem, on będący na emeryturze, naprowadza ją na pewne tory. Ale czy tak powinno być? Na pewne są łamane pewne panujące w policji zasady, ale z drugiej strony, już raz zaniedbano to śledztwo, więc nic pewnie nie jest w stanie bardziej zaszkodzić tej sprawie. Wiadomym jest, że Rebus na temat relacji Bluma z innymi osobami, jego zniknięcia i licznych występków wie więcej, niż nie jeden policjant prowadzący teraz dochodzenie. Czy stary schorowany policjant okaże się pomocny? Czy jego policyjny nos i szerokie kontakty zostaną teraz wykorzystane? A może zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za zaniedbania sprzed lat? Niecodzienne dochodzenie przed wami, nie ociągajcie się, usiądźcie wygodnie, bo będzie one dość skomplikowane i absorbujące ?
W domu kłamstw to dwie ciekawe sprawy kryminalne, niby ze sobą powiązane, niby nie mające punktu stycznego. Ale naprawdę trzeba być skupionym i wnikliwym, aby zanurzyć się głęboko w pracę śledczych i nie zgubić wątku. Wydaje się, że praca policjantów sprawnie zmierza ku końcowi, a jednak to złudne spostrzeżenie. Gdy jesteśmy przekonani, że rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki, dzięki umiejętnościom literackim autora, zostajemy zarzuceni nowymi pobocznymi kwestiami, aby celowo stracić poczucie, że nasz trop jest słuszny i właściwy. I tak nieustannie przez całą fabułę. Nie oczekujmy szybkiej akcji w zawrotnym tempie, nieograniczonego dynamizmu. Wszystko toczy się dość spokojnym, nawet chwilami flegmatycznym tempem. Ale najważniejszy w tym całym ambarasie jest John Rebus. On jest niesamowity, z każdą sprawą lepszy i dojrzalszy, jak markowy trunek. Genialny, ze specyficznym poczuciem humoru, potrafiący sobie zjednywać wielbicieli. Każda sprawa z nim w tle, to gwarancja udanej zabawy i mile spędzonych chwil, chwilami cierpkich i gorzkich, ale zawsze pełnych emocji.
Po tę powieść warto sięgnąć chociażby dla samego Rebusa. Chwile z nim to niesamowite emocje, wrażenia wyniesione na piedestał i zakończenie, o jakim można sobie wymarzyć. Oczywiście nieoczekiwane, jak przystało na kultowy kryminał.
Czy John Rebus również tym razem odegrał znakomitą życiową rolę? Niech każdy czytelnik sam udzieli odpowiedzi na to pytanie ?
Opinia bierze udział w konkursie