Co raz częściej zdarza mi się sięgać po książki spoza mojej mocno zakorzenionej listy gatunków. Reportaże lubiłam, ale sięgałam po nie mocno wybiórczo. Tu nie zastanawiałam się długo i nawet nie wiem czemu akurat temat Rosji zaintrygował mnie na tyle by wahanie schować do kieszeni. Jednym z kilku naprawdę trafnych wyborów dokonanych przez autorkę to ukazanie jednego miasta, a nie całej Rosji.
Anna Garrels była korespondentką w Moskwie, gdy Rosja walczyła o przetrwanie po rozpadzie ZSRR. Nie była jedyną osobą, która zauważyła, że choć cały kraj cierpi i chyli się ku upadkowi to stolica kwitnie i ma się naprawdę dobrze. By upewnić się, że nie jest to złudzenie wyjechała na prowincję. Miejsce, które wybiera to Czelabińsk. Oddalony o prawie 1800 kilometrów od Moskwy ośrodek militarno-przemysłowy. Ziemia obwodu czelabińskiego pokryta jest przepięknymi jeziorami, ma wiele uroczych zakątków gdzie można zbudować dom i żyć prawie jak w bajce. Niestety to co brzmi pięknie takie nie jest. Strefa od lat objęta programem nuklearnym jest skażona, ludzie chorują i nikt nie mówi i nie tłumaczy im dlaczego. Co najwyżej co jakiś czas zostają przesiedleni w inne miejsce - bez słowa informacji.
Anna w naprawdę niesamowity sposób ukazuje nam Rosję jako kraj pełen skrajności i sprzeczności. Przez swoją dociekliwość sama niejednokrotnie miewała problemy, a jednak nic jej nie odstraszyło. I choć praca nad tą książką trwała zaskakująco długo dopięła swego i opublikowała to co siedziało jej na sercu. Pokazała jak w rzeczywistości wygląda polityka wewnętrzna Rosji, ale i jej patrzenie na świat.
18 rozdziałów, na które autorka podzieliła pozycję otwiera nam drzwi do różnych aspektów życia Rosjan. Pospolici mieszkańcy Czelabińska opowiadają o codzienności jaką wiodą. Większość z nich dla dobra własnego jak i rodziny chce pozostać anonimowa, ale nie przeszkadza im to by przyjąć Annę z otwartymi ramionami i powiedzieć szczerze jak wygląda ich byt.
I choć za czasów Putina wiele rzeczy w Rosji się polepszyło - choćby wynagrodzenie dla pospolitego mieszkańca i powstanie klasy średniej - to daleko tu do nazwijmy to dobrego poziomu społecznego. W dalszym ciągu przestępczość jest duża, łapówkarstwo sięga zenitu, opieka zdrowotna sięga dna, a alkohol jest przyczyną większości wypadków i zgonów w Rosji. Jednak mieszkańcy nie narzekają. Oni to znają i to traktują jako "swoje". Nie ważne, że złe. Ważne, że ich.
Wiele by można mówić o tej pozycji, ale po co skoro można się samemu z nią zapoznać. Kilka rozdziałów zrobiło na mnie ogromne wrażenie, a dwa czy trzy wręcz mnie zszokowały. Kolejna sprawa, że mimo, że mam za sobą tylko tę pozycję to zaintrygowała mnie cała seria wydawnictwa WUJ - Mundus. Będę chciała się z nią bliżej zapoznać. Was zachęcam do tego również.
Opinia bierze udział w konkursie