Młody, urodziwy kawaler Ksawery von Zierotin bierze za żoną piękną służącą o imieniu Elaine. Bardziej z pobudek innych niż miłość czy zauroczenie, jednak czas pokaże, czy dobry to był wybór. Jest XVIII w. a wiara w czarownice, upiory i magię góruje nad zdrowym rozsądkiem i rozumem. Młodzi wprowadzają się do pięknego zamku i kiedy wydaje się, że szczęście jest im pisane, okolicą wstrząsa seria przerażających zbrodni. Kto lub co zabija? Kim tak naprawdę są Ksawery i Elaine? Zachęcam do lektury!
.
Debiutancka książka M.W.Jasińskiej wydaje się mieć wszystko, co może zagwarantować jej sukces. Okładka przyciąga wzrok, prawda? Jednak żeby nie było, że oceniam książkę jedynie po okładce, opowiem wam teraz co nieco o najnowszym dziele Jasińskiej. Długo nie mogłam się wczuć w tę historię, doszukując się w niej obiecanej wyjątkowości i piękna. Jak to mówią ? nie od razu Kraków zbudowano. Autorka dała z siebie sto procent przy opisach natury i budowaniu atmosfery tajemniczości i grozy. Wampir i czarownica, magiczne rośliny i magiczne okoliczności przyrody ? wydawać by się mogło, że recepta na interesującą powieść jest gwarantowana. A jednak czegoś mi zabrakło. Może świeżej historii a może wyrazistych bohaterów, którzy wywołaliby u mnie jakiekolwiek emocje. Pierwszoplanowym postaciom zabrakło iskry, a ich relacji chemii i fajerwerków. Mam wrażenie, że to kwiaty magnolii i księżyc byli bohaterami pierwszoplanowymi, a nie małżeństwo wampira i czarownicy.
.
Autorka nie ukrywa swojej fascynacji prozą Brama Stokera w tym do kultowego już Drakuli. Może gdyby odniesienia te były subtelniejsze, to bardziej by do mnie przemówiły. Nie jest niczym złym inspirowanie się arcydziełami literatury, jednak należy to robić ostrożnie. ?Umarli podróżują szybko?, ?krew jest życiem? cytowane są tu bez skrępowania, a scena kuszenia przez rozpustne kobiety do złudzenia przypomina tę z dzieła Stokera. Doszukałam się też kilku drobnych nieścisłości, takich jak wspomnienie o końcówce lata, a kilka stron później o tym, że ?magnolia wyparła jaśmin?. Z tego, co mi wiadomo (bo mam obie rośliny w swoim ogrodzie) żaden z krzewów nie kwitnie latem a wczesną wiosną. Jednak być może w świecie wykreowanym przez autorkę przyroda rządzi się swoimi prawami.
.
Do połowy książki działo się niewiele, nie jestem w stanie nawet streścić tej części, bo nieszczególnie zaangażowała mnie emocjonalnie. Dalej było już nieco lepiej jednak nie na tyle dobrze, aby pobudzić mój apetyt na więcej i sprawić, że historia pozostanie w mojej pamięci na dłużej. Biorąc pod uwagę, że jest to debiut autorki, to nie jest źle. Liczę na to, że w swoich kolejnych książkach Jasińska więcej uwagi poświęci swoim bohaterom i warstwie głębszej niżeli okładka czy opisy przyrody.
.
Moja opinia jest szczera i mam nadzieję, że będzie zbiorem cennych rad dla debiutantki. Mimo drobnych niedoskonałości myślę, że warto sięgnąć po tę książkę i ocenić ją wedle własnych kryteriów. W końcu nie często trafiają w nasze ręce książki tak ładnie wydane i będące romansem utrzymanym w duchu fantasy. Jednak moim zdaniem moda na tego typu literaturę przeminęła wraz z fascynacją Zmierzchem i na razie nic nie zapowiada tego, żeby powróciła.
Opinia bierze udział w konkursie