Z twórczością Karen Witemeyer w przekładzie pani Magdaleny Peterson spotykam się po raz trzeci, i po raz trzeci jestem zauroczona stylem zarówno autorki jak i tłumaczki. Dziś przyszła pora opowiedzieć o drugim tomie serii "Jeźdźcy Hagera"- przypominam, że jest to romans historyczny osadzony w XIX wieku gdzieś w środkowym Teksasie, a w tej części bliżej poznamy drugą połowę legendarnej grupy, która stoi na straży prawa i porządku, czyli Marka Wallacea i Jonaha Brooksa, dla których honor jest ważniejszy niż życie, a zemsta jest najwyższym zadośćuczynieniem straty.
Chciałabym też zaznaczyć, że nie jest to jednak byle jaki romans gdzie wszystko toczy się według ściśle określonego, znanego wszystkim schematu. Nie będę streszczać fabuły, wydawca wiele już zdradza w opisie i nie chciałabym zepsuć Wam przyjemności z odkrywania tej historii. Zaznaczę, tylko byście przygotowali sobie zapas chusteczek, bo pewna grupa bezdomnych dzieci- ich oddanie, nieufność, tajemnice i postępowanie poruszy nawet najbardziej twarde serce. Fabułę odkrywa się powoli, ale systematycznie, wiele wątków od początkowych stron jest osnutych tajemnicą i niedopowiedzeniem- dlatego nie będę zdradzać więcej szczegółów.
Powiem tylko jeszcze, że jest ona przemyślana w najdrobniejszym szczególe i genialnie poprowadzona, a mocny wątek porwań małych dzieci, tylko tę wartość podbija i nadaje dodatkowego smaku.
Nie znajdziecie tu urwanych wątków, wszystko jest wyjaśnione, wszystko współgra, tworząc piękną i emocjonalną całość.
Jest to opowieść niezwykle porywająca i emocjonująca, zaskakująca, przepełniona akcją, nieoczekiwanymi i zaskakującymi zwrotami, brutalnymi walkami, jednocześnie potrafi zmrozić krew, rozbawić, ale i potężnie wzruszyć.
Jest to także przypomnienie o tym, że rodzina zawsze powinna się trzymać razem, piękna opowieść o spełnieniu marzeń w świecie nieprzychylnym kobiecie, o walce z demonami przeszłości, jest to także opowieść o głęboko zakorzenionej wierze, zaufaniu i powierzeniu siebie i swojego życia Bogu, o tym, że prawdziwa miłość i człowiek, który jest nam pisany, zawsze nas odnajdzie, może czasami idzie okrężną drogą, ale zawsze trafi...
Autorka za każdym razem genialnie oddaje klimat tego okresu, barwne i działające na wyobraźnię opisy przywołują we wspomnieniach filmowe westerny, gdzie akcja nie zwalnia nawet na moment, wywołuje skrajne emocje, dosadnie zaznacza, kto tu jest dobry, a kto nie.
Wszyscy bohaterowie są cudowni (oczywiście złoczyńcy nie, coby nie było), obdarzeni mnóstwem sprzecznych uczuć i emocji. Ich charaktery odzwierciedlają lata doświadczeń, zarówno tych dobrych jak i tych złych. Są twardzi, ale gdzieś głęboko, skrywa się jednak dobre serce i tęsknota za tym co było kiedyś, a wydawałoby się, że przeminęło na zawsze. Łatwo wywołują w czytelniku sympatię i poczucie więzi.
Bardzo się cieszę, że mogłam poznać tę historię, po kolejnej książce Autorki jestem już pewna, że zdecydowanie wpisuje się ona w moje czytelnicze gusta. Z radością będę sięgać po inne.
Czy polecam?
Zdecydowanie tak. Karen Witemeyer opowiada emocjonującą historię, w której każdy odnajdzie w tej historii coś innego, i dla każdego to będzie wyjątkowa przygoda. Książka doskonała dla fanów romansu jak i pełnokrwistego westernu.
Opinia bierze udział w konkursie