Książka ta stała na mojej półce już jakiś czas. Mimo tego, że ciągle przyciągała mój wzrok, z powodu pewnych spraw, nie mogłam sięgnąć po nią wcześniej. Na szczęście (lub nieszczęście- jeszcze się dowiecie) w końcu udało mi się ją zdjąć z półki i przeczytać. Choć jest to niemały klocek, bo liczy sobie prawie 600 stron, to czytało mi się ją szybko. Jak więc ocenię tę pozycję?
Pewnego wieczoru, podczas kolacji z przyjaciółmi Mateo widzi na pomoście samotną dziewczynę. Siedzącą w ciszy, nieporuszającą się. Kiedy postanawia do niej podejść, dziewczyna wskakuje do wody - chciała popełnić samobójstwo. Na szczęście obok był Mateo, który uratował ją i zawiózł do szpitala. Niedoszła samobójczyni niestety nie pamięta nic sprzed wypadku, nawet swojego imienia. Wskazówką okazuje się list, który zostawiła na pomoście. Przez zbieg okoliczności trafia do domu swojego ratownika. Mateo to mężczyzna z przeszłością, a w swoim życiu doznał już wiele bólu i podjął złe decyzje. Nie może zrozumieć, co pchnęło młodą dziewczynę do tak poważnego kroku. Życie w jednym domu nie jest łatwe, ale kiedy dziewczyna na jego oczach zaczyna odkrywać swoją przeszłość, nie ma już miejsca na inne trudności. Co mogą oznaczać przerażające obrazy, jakie widzi dziewczyna?
Do tej lektury nastawiłam się bardzo pozytywnie. Coś w mojej podświadomości mówiło mi, że W potrzasku wspomnień będzie dobrą książką, o której nie będę mogła zapomnieć. Jednak nadal z tyłu głowy miałam obawy co do słuszności tych myśli. Bo co, jeśli się zawiodę? No cóż. Postaram się w miarę logicznie opowiedzieć o tej książce, bo co jak co, ale myśli po jej skończeniu mam wiele.
Główną bohaterką jest właśnie niedoszła samobójczyni, Oliwia. Dziewczyna jest widocznie zagubiona w tym całym świecie i nie do końca wie, czego oczekuje od życia. No bo z jednej strony bardzo chciałaby odzyskać swoją pamięć, ale z drugiej boi się tego, że nowo zdobyci przyjaciele się po prostu od niej odwrócą, kiedy również poznają jej przyszłość. No i ten aspekt był dość intrygujący, bo stawiał mnie jako czytelnika w dużej niepewności. Z drugiej jednak strony takie ciągłe uciekanie i brak umiejętności podjęcia jednej decyzji przez całą książkę (a przypomnę: prawie 600 stron) było okrutnie męczące. Dawno tak bardzo nie znielubiłam bohaterki książkowej, oj bardzo dawno. Oliwia przeszła samą siebie. Dlatego malutki apel do autorki: proszę nie robić już tak irytujących bohaterek, bo to może wykończyć czytelnika. Naprawdę.
Mateo to można powiedzieć: drugi główny bohater. On z kolei zdobył moją sympatię, choć również nie był idealny. Zbyt ostro reagował na pewne kwestie, jednak i tak potrafiłam mu to wybaczyć. Ponadto wzbudził mój podziw swoją anielską wręcz cierpliwością do Oliwii. Przysięgam, że ja nie potrafiłam być tak spokojna w pewnych momentach, jak właśnie Mateo.
W potrzasku wspomnień to powieść napisana bardzo dobrze, świetnym, lekkim językiem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Myślałam, że takiego grubaska będę pochłaniać z tydzień, a tu proszę - wystarczyły mi spokojnie trzy dni. Fabuła jest bardzo ciekawa, intrygująca, ma nawet pewne elementy, które występują również w literaturze sensacyjnej ? a to już kolejny duży plus.
Niestety, nie jest to powieść bez wad. Bardzo raziło mnie w oczy takie na siłę wpychanie zagranicznych nazwisk i imion do książki, gdzie akcja toczy się na polskiej ziemi, a bohaterowie są Polakami z pochodzenia. Pewnie, każdy może nazywać się tak, jak mieszkańcy innych krajów, jednak tutaj brzmiało to dla mnie po prostu śmiesznie. Przykładem jest Oliwia Sanders. No kurczę, nie pasowało mi to bardzo.
Te wszystkie tajemnice, nagłe zwroty akcji to zdecydowanie wpłynęło na korzyść tej historii. Aleksandra Kosowska zaczarowała mnie i wciągnęła do swojego wykreowanego świata, a ponadto: nie pozwoliła mi z niego wyjść. Mimo kilku wad, które wskazałam, jest to powieść, która nadal pozostaje gdzieś z tyłu mojej głowy i z dumą będę prezentować ją na swojej biblioteczce.
Jeśli nie jesteście fanami nudnych i schematycznych powieści obyczajowych, to koniecznie sięgnijcie po W potrzasku wspomnień. Nudy tutaj z pewnością nie zaznacie.