Byłam ciekawa, kiedy trafi w moje dłonie i na rynek ostatni tom przygód znanej badaczki, kobiety łamiącej stereotypy, zawstydzającej mężczyzn, eksponujących ich niekompetencję. Twarda, niezłomna i zdolna do poświęceń, nauka była dla niej wszystkim. ?W sanktuarium skrzydeł? jest pożegnaniem z tą dzielną badaczką smoków, Lady Izabelą Trent, która w sposób humorystyczny, nie rzadko kąśliwy sposób opowiada o swojej pasji, jaką były badania nad smokami. Co tym razem spotka Lady Trent? Co przygotowała dla nas Marie Brennan?
Lady Trent jest niesamowitą kobietą, która swojej pracy oddała nie jedno. Nie tylko sama jedna błyszczy na stronach powieści, ale także postacie, które jej towarzyszą i stają po tej samej, ale i przeciwnej stronie barykady. Izabela jest cenioną badaczką smoków, pewnego dnia dociera do niej informacja o tym, że znaleziono niezbadany, nierozpoznany gatunek smoka. Szczątki tej istoty sprawiają, że Lady Trent nie potrafi się oprzeć okazji. Jej miłość do smoków wiedzie ją na kolejną wyprawę, tym razem do najwyższego na świecie górskiego masywu Mrtyahaimy. W tych okolicach podobno znajduje się jeszcze jeden okaz tego gatunku smoka. Jak w poprzednich tomach toczy pewnego rodzaju walkę z wiatrakami, polityką i administracją, która nie była jej przychylna od samego początku. Kariera tej badaczki rozwija się prężnie, nie wyobrażałam sobie tego, żeby mogła przegapić rozwikłanie zagadki nowego gatunku smoka, nawet, jeśli wiązało się to z podróżą do tak niebezpiecznego rejonu, jakim jest masyw Mrtyahaimy. Kiedy Lady Trent dotarła do celu nie była świadoma tego, jakie ważne odkrycie uda jej się zbadać. Lady Izabela Trent udowadnia, że jest kobietą, naukowcem, badaczką, z którą należy się liczyć.
?W sanktuarium skrzydeł? jest niezwykle ciekawą, emocjonującą, pełną przygód powieścią, która pochłonęła mnie bez reszty. Mnie cały cykl o losach Lady przypadł do gustu, uwielbiam smoczą tematykę i kiedy tylko mogę chętnie sięgam po tego typu literaturę. Muszę powiedzieć, że autorka ma niesamowitą wyobraźnię, poprowadziła pamiętniki w taki sposób, że czułam się, jakbym ta niesamowitą kobietę znała osobiście. Ciekawym podejściem do lektury było to, że autorka pamiętnika widziała swoje błędy, wyciągała z nich konsekwencje i wiedziała, że postąpiłaby inaczej. Człowiek uczy się całe życie, a Izabela jest tego najlepszym przykładem. Nie sposób jest nie wapnieć o niesamowitych ilustracjach, które uprzyjemniają lekturę. ?W sanktuarium skrzydeł?, chociaż jest słodko gorzką książką, która porywa swoją wspaniałością, daje także posmak goryczy, smutku, nostalgii, ponieważ to moje ostatnie spotkanie z bohaterką.