Kolejny debiut literacki w moich rękach i kolejne zaskoczenie. I to bardzo pozytywne. Mam wrażenie, że po raz pierwszy spotkałem się z tak przedstawioną fabułą. Od pierwszych kartek, aż do samego końca powieści byłem zaskakiwany przez autora.
Zacznijmy jednak tak, jak zawsze to robię. Od autora. I tu zaskoczenie kolejne. Sieć nic mi nie zaoferowała, choć filtrowałem na wszystkie strony... A przecież dziś, tj. 25 stycznia, dzień premiery kryminału. W książce też nie ma żadnej informacji o panu Pawle Wichowskim. Teraz czas na okładkę. Gdy znam treść, jest sporo łatwiej ją ocenić. Mamy tutaj samochód, który jedzie wąską, asfaltową drogę wśród pól, na tle zachodzącego słońca. Ogólnie w porządku. Auto mogło być jednak białe, jak to wynika później z treści.
Nadszedł czas na kilka słów o książce, jak i o głównym bohaterze powieści Romanie. Chłopak ma piętnaście lat. Mieszka na wsi gdzieś w okolicach Mławy razem z dziadkiem, który jest jego opiekunem od wielu lat. Wszystko przed wypadek, w którym zginęli jego rodzice. Pamięta ich jak przez mgłę. Miał zaledwie pięć lat. Dziadek podejmuje się zadania wychowania chłopca i wywiązuje się z niego wręcz wzorowo. Do czasu. Roman bardzo dobrze się uczy, ma czerwone paski na świadectwach, nauka przychodzi mu z łatwością. Jest bystry, ale jak wiadomo, w klasie za bardzo kujonów nie lubią. On jednak tym zupełnie się nie przejmuje. Żyje w swoim świecie. Kocha swojego dziadka nad życie, ale dorasta i przychodzą pierwsze pokusy, łamanie zakazów, pierwsze miłości, rozczarowania z tym związane, alkohol i papierosy. Jak widzicie z powyższego, nic wielkiego, wydaje się, tutaj nie dzieje. Nie wiecie jednak dlaczego. Bo wszystkiego Wam nie napisałem. Roman opowiada swoją historię już nie jako nastolatek, a jako dorosły mężczyzna. A wszystko przez to, że "czasem od niespełnionej miłości gorsza bywa niezaspokojona nienawiść". Roman na swojej drodze spotyka dwóch dorosłych mężczyzn, którzy znaleźli się na życiowej drodze bohatera...
Powieść została napisana w pierwszej osobie, z punktu widzenia głównego bohatera. Mimo pozornego - "nic się nie dzieje", wiadomo, że coś wydarzyć się musi. Może to nie jest klasyczny kryminał, w ogóle kryminał, tylko powieść z elementami thrillera psychologicznego i obyczaju, to przez czas czytania lektury, czułem ciągle pewien niepokój. Czasem wydawało mi się, że za długo już trwa ten monolog bohatera i że już czas na puentę. A jednak Roman potrafił opowiadać dosyć interesująco, aż do samego końca.
Bardzo dobry debiut, ja jestem pod ogromnym wrażeniem powieści.
Opinia bierze udział w konkursie