Samotność przybiera różne formy. Co zabawne, samotnym można nawet być w otoczeniu rodziny i przyjaciół, bowiem często odczuwamy ją po prostu w sercu. Poczucie niezrozumienia, złe doświadczenia, problemy z radzeniem sobie z przeszłością, tęsknota- to wszystko wpływa na osamotnienie, które nosi się w sobie. Czy można je pokonać dzięki komuś wyjątkowemu, kto zagości w naszym życiu? Zawsze warto spróbować.
Liv nie miała łatwego dzieciństwa, dopóki nie znalazła się u swojego ojca. Gdy ją poznajemy jest ukochaną córeczką tatusia, chronioną przez niego i wielu groźnych mężczyzn dla niego pracujących. Traktowana jak księżniczka tak naprawdę ma w sobie buntowniczą naturę, którą okazuje nielicznym. Nie ma przyjaciółek, bo nie potrafi się z nimi porozumieć i tak naprawdę jej jedyną bratnią duszą jest przypadkowo poznany chłopiec. Wraz z biegiem lat i mnóstwem wzlotów i upadków ich przyjaźń okazuje się trwała. Liv z wiekiem oczarowuje urodą, w pełni oddaje się pracy z ludźmi niedosłyszącymi oraz opieką nad Quarrym, którego kochała od zawsze i nic tego nie zmieniło. Uparta, wygadana, sprytna, z sercem na dłoni, łaknąca ciepłych uczuć i borykająca się z własną traumą. Czy Liv pozwoli by jej prawdziwe uczucia doszły do głosu?
Quarry to najmłodszy z trzech braci, którzy przeszli w dzieciństwie przez piekło. Doskonale wie, czym jest bieda i brak uwagi ze strony osób, które powinny kochać. Rodzeństwu zawdzięcza nie tylko możliwość zrobienia kariery ale i życie. Lecz już jako wychudzony nastolatek swe serce oddał dziewczynie, która nie obawiała się przy nim pokazać swej prawdziwej twarzy. Dorosły Quarry ma problem z panowaniem nad swoim gniewem, gdy sytuacja doprowadza go na skraj. Jego kariera bokserska zapowiada się naprawdę imponująco, a sukcesy, które już osiągnął zapewniają mu dostatnie życie. Jednak w sercu nosi ogromny ból, którego nie jest w stanie ukoić. Na szczęście u swego boku ma wierną przyjaciółkę, z którą wręcz mimowolnie, opiekują się sobą nawzajem.
"Walcząc z samotnością" to trzecia część cyklu "On the Ropes", jednak bez problemu tę książkę można czytać bez znajomości poprzednich tomów. Kto zna pióro Aly Martinez ten doskonale wie, że po jej powieściach spodziewać się można naprawdę wielu emocji i niespodziewanych zakrętów fabuły i tak jest również w tym przypadku. Zarówno Liv jak i Quarry są świetnie scharakteryzowani, przede wszystkim ludzcy, a pomimo młodego wieku już sporo w życiu przeszli, dzięki czemu są dojrzalsi, niż można by się spodziewać. Wszelkie ich rozterki, problemy z własnymi emocjami, to, co się dzieje w ich głowach jest doskonale zobrazowane i jak najbardziej zrozumiałe. Dzięki temu, że Autorka buduje na naszych oczach ich relację od młodego wieku, nie sposób im nie kibicować. Dużą zaletą jest dla mnie to, że na pierwszym planie w ich związku jest przede wszystkim opiekuńczość, wzajemne wsparcie i pełne zrozumienie, a dopiero potem nadchodzi fizyczność- takie budowanie romantycznej więzi na przyjaźni jest przekonujące, a też dodatkowo niesie swego rodzaju interesujące wątpliwości postaci. Autorka zaskoczyła mnie kilkakrotnie w poprowadzeniu powieści i cieszy mnie, że nie jest ona przewidywalna. Wyróżniają się także postaci poboczne, które miały swój większy udział w poprzednich tomach i czuję się zachęcona do głębszego poznania ich historii. Ale prawdziwą wisienką na torcie jest w tej książce epilog, naprawdę doskonały, wzruszający i dający odzwierciedlenie ogromnej miłości jaka połączyła bohaterów. Nie ma się też co przejmowac objętością powieści, bowiem czyta się naprawdę szybko i wciąga w wir wydarzeń na tyle mocno, że kompletnie nie zauważa się upływu czasu przy lekturze. Takie książki mogłabym czytać...Każdego. Pojedynczego. Dnia! Nie pozostaje nic innego, jak się z nią zapoznać- ja ze swojej strony jak najbardziej polecam tę książkę!
Opinia bierze udział w konkursie