Stereotypy mówiły i wciąż mówią, że góralki to kobiety, które ubierają się na codzień w ludowe stroje, słuchają się swoich mężów, którzy często piją i biją, mają zajmować się domem i dziećmi, zupełnie odkładając na bok karierę zawodową. Do tego są bardzo przywiązane do tradycji i religii, a także niechętnie obcują z kulturą wyższą. Kiedyś nawet nie mogły grać pierwszych skrzypiec w kapeli, zasiadać w pierwszych ławach w kościele i nosić spodni.
Na przełomie XIX i XX wieku Podhale często odwiedzał Karol Wojtyła i kardynał Wyszyński (goszcząc u bohaterek książki), a Zakopanem i góralami zachwyciło się warszawskie środowisko bohemy artystycznej, które wykreowało wizerunek górala honorowego i heroicznego.
Dziś góralki mówią, że typowa góralka jest otwarta na ludzi i ich problemy, uparta w dążeniu do wyznaczonych celów, z dużym zapałem do pracy.
Te cech i wiele innych można przypisać piętnastu kobietom opisanym przez Agatę Puścikowską w jej kolejnej książce "Waleczne z gór. Nieznane historie bohaterskich kobiet".
Dzięki przedstawionym przez autorkę sylwetkom tych kilkunastu kobiet możemy poznać nie tylko prawdziwe oblicze górali, ale i zgłębić wiedzę o historii Podhala, Gorców, Beskidów, Orawy i Pienin.
Te piękne, młode kobiety, różniące się statusem społecznym, wykształceniem i charakterami, wykazały się heroizmem, odwagą, poświęceniem i oddaniem walcząc z okupantem i kolaborantami. Prowadziły walkę tak, jak potrafiły najlepiej: opiekując się chorymi i sierotami, prowadząc tajne nauczanie, ukrywając Żydów, powielając konspiracyjną prasę i biuletyny, stając się kurierami i żołnierkami AK, a nawet walcząc w Powstaniu Warszawskim. Większość z nich zapłaciła za podjęcie tej walki wysoką cenę. Więzione, gwałcone i torturowane w "katowni Podhala" - Palace, na Montelupich w Krakowie, w więzieniu w Tarnowie, jeśli przeżyły trafiały do Auschwitz lub Ravensbrück. A jeśli to przeżyły wracały w góry, unikając komunistycznych władz, ukrywając swoje przeżycia. Wrażliwe, ciepłe i pomocne kobiety mimo wszystkiego czego doświadczyły, okazały się twarde, jak stał. O ich bohaterstwie nie wiedział nikt prócz najbliższych, a i oni nie zawsze znali całą prawdę. To dzięki opowieściom krewnych, archiwalnym dokumentom, rozmowom z mieszkańcami wyżej wymienionych terenów, wzmiankach ocalałych wojenną pożogę, albo wyskrobanych paznokciami na ścianie katowni opisów przebytych tortur lub chociażby swego imienia i nazwiska - jedynego śladu obecności w więzieniu, powstała ta książka. Bardzo podoba mi się skupienie uwagi autorki na tym kim były, czym się zajmowały przed wojną, co skłoniło je do podjęcia ryzyka i jak potoczyły się ich losy po wojnie, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Ich losy kończą się różnie. Zaskakuje fakt, że mimo sławy, jaką niektóre z nich cieszyły się przed wojną, po wojnie ich sylwetki i bohaterskie czyny znane są jedynie lokalnej społeczności. Z książki dowiecie się także, co jest tego powodem. Poznacie również kilka faktów związanych z osobą Wacława Krzeptowskiego i Goralenvolk.
"Szkoda jednak, że wraz z milczeniem świadków ciekawa i ważna prawda o wielu bohaterach nie zostaje zachowana dla przyszłych pokoleń. Znika bezpowrotnie." - na szczęście dzięki Pani Agacie pamięć o tych odważnych kobietach przetrwa i będzie znana nie tylko lokalnie. To ważna książka nie tylko dla górali, którzy mogą być dumni z takich mieszkanek. Ich biografie mogą być inspiracją dla wielu kobiet.