Autor ewidentnie wzorował się na Bukowskim i Nietzsche, co niestety wyszło mu nieudolnie.
W książce jest dużo nieścisłości i zaprzeczeń.
Z jednej strony pisał, że ludzie inteligentni zawsze wątpią, żeby za chwilę twierdzić, że jego poglądy są najwłaściwsze i on ma zawsze rację. Inteligentni ludzie mają swoje spojrzenie na świat, ale nie uważają, że jest ono właściwe i nie widzą świata w czarno-białych kolorach.
Pisarz kpi z konsumpcjonizmu, jaki owładnął współczesnych ludzi, ale przekraczając granicę naszego państwa był zachwycony bogactwem obcokrajowców (domami, drogami, drogimi samochodami). Przecież to też jest konsumpcjonizm! Rozumiem, że Polacy nie mogą nabywać rzeczy materialnych, bo to jest okropne, ale inni już jak najbardziej?
Wędrowca żoliborski lubi skłaniać ludzi o myślenia w trzech wymiarach, a sam nie potrafi patrzeć na świat z innej perspektywy. Przykład? Kpi z ludzi wierzących (w kogokolwiek lub cokolwiek), wyzywa ich od bandy kretynów. Rozumiem. Też jestem osobą niewierzącą, ale nie wyśmiewam się z tego kto jaką wiarę wyznaje. To tylko i wyłącznie sprawa prywatna. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś ma potrzebę uznawać istnienie czegoś, co jest nienamacalne. A autor nie ma takiej wyobraźni. Mogę wręcz stwierdzić, że cechuje go brak wyobraźni i empatii.
?Nie przeboleję nigdy grubiaństwa, rechotu, łańcuchów na prosiakowatych szyjach, matki boskiej na breloczku samochodowym, wódki i dwulitrowej coli przy białych plastikowych krzesłach w majówkę ?na gryylu? oraz ciuchów, w które można by ubrać goryla w zoo.?
Czytając te wypociny zauważyłam, że pan Taraszkiewicz nienawidzi Polaków, chociaż sam nim jest. Wytyka same wady swoich krajanów. A to są zawistni, pijani, mają takie i siakie poglądy oraz mentalność. A sam jakby nie zauważa, że jest jednym z nas. I to też nie lepszy od typowego Kowalskiego. Swoje picie alkoholu w młodym wieku nie uważa za problem, okres buntu, a może złego wychowania przez rodziców, czy po prostu chęć eksperymentowania, która jest normalna dla tego okresu, tylko jakoby zwala winę na Polskę.
?Alkohol był niezwykle ważnym elementem mojego dorastania.?
Tak, to że pił to są polskie demony. Gdyby nie urodził się tu, to byłby zupełnie innym człowiekiem. Bzura. To kim jesteśmy nie decyduje o miejscu zamieszkania (ale nie twierdzę że nie ma to wpływu żadnego), ale w jakim środowisku zostaliśmy wychowani, z jakimi ludźmi się zadawaliśmy. Autor nie ma w sobie ani krzty autorefleksji?
Kolejną nieścisłością i sytuacją kiedy autor przeczy sam sobie była historia, gdy zatrudnił się przy malowaniu u jakiegoś faceta i razem z kolegą zabrudzili podjazd farbą. I co robi nasz wyjątkowy i najmądrzejszy na świecie autor? Ucieka. Jeśli coś spieprzysz, to to naprawiasz, a nie zostawiasz z problemem kogoś innego. Cóż, pan Taraszkiewicz, choć tak bardzo odcina się od bycia Polakiem, to zachowuje się jak typowy, stereotypowy rodak.
Autor uderza również w historię Polski i Jana Pawła II. Nikt nie jest chodzącym ideałem, i nie twierdzę, że nie było wśród nas ludzi potworów. Ale negowanie wszystkiego i pisanie, że wszyscy byli donosicielami itp. to trochę przegięcie.
Czytając opis książki, czy nawet wstęp, byłam przekonana że ta książka to podróż wgłąb siebie, że będzie pełna przemyśleń nad sensem życia itp. Niestety. Jest to pełna jadu i nienawiści opowieść zakompleksionego chłopaka, który nie potrafi pojąć, że ludzie nie myślą tak jak on. Narzuca swoje zdanie, jest w tym wręcz jakaś obsesja. Na siłę chce żeby ludzie byli tacy jak on. Niestety. Ilu ludzi jest na świece, tyle jest poglądów. I to jest piękne na tym świecie. Różnorodność.
Książki nie polecam absolutnie. Zmarnowałam dwie godziny swojego życia, które mogłam spożytkować w znacznie ciekawszy sposób.
Po przeczytaniu "Wędrowcy żoliborskiego" nasuwa mi się obraz autora : młody facet około trzydziestki, zafascynowany nihilizmem, pokoleniem beat generation, anarchią i nonkonformizmem i próbujący być na siłę inny od reszty ludzi, gdzie w rzeczywistości jest taki sam.
Opinia bierze udział w konkursie