To już trzeci tom o Wiedmie, który przeczytałam. Od części pierwszej znacznie dorosła i teraz to do niej przychodzą ludzie w potrzebie. Ma również partnera z którym nie potrafi się dogadać, ale ciągnie ich do siebie na tyle, że godzą się w intymny sposób. Każde z nich jest wyjątkowe i posiada pewne dary, które wykorzystuje do pomocy innym. Wiedmę nieco złości, że zawsze po skończeniu zbliżenia on ubiera się i wychodzi. Bywa, że kierowana złością zsyła pioruny i deszcz. Jednak ostatnim razem, to nie była ona.
W jej skromne progi zawita czternastoletni chłopiec, który poprosi ją o dwie strzały, również magiczne. Wiąże się to z jego kiełkującym uczuciem, lecz za wiele nie chciał nam zdradzać. Dość niepokojącą rzeczą było żegnanie zimy, a witanie wiosny. Topielica zrobiła bowiem coś, co nie było naturalne i Wiedma zamiast życzyć dobrze, zrobiła odwrotnie. To będzie moment, kiedy po plecach przebiegł mi dreszcz i strach, że wiele razy nie przypatrujemy się przypadkom. Gdybyśmy jednak to zrobili, zauważylibyśmy coś lub kogoś, kto jest obecny wśród nas. Z późniejszej wróżby wyjdzie komu pisany jest wczesny ożenek. Rodzicom panny nie podoba się co zostało ukazane, podejmują się wyzwania, by nie dopuścić do jej spełnienia. Tyle tylko, że panny nigdzie nie widać...
Powiem wam, że Wiedma ma tutaj co robić. Również osoby, które do niej przychodzą proszą o pomoc, choć dobrowolnie uczynili zło, za które ich bogowie mogą się odwdzięczyć. Ona przeczuwa, że wszelkiego rodzaju amulety i osłony przed złymi mocami będą im potrzebne. Wszystko bowiem wskazuje, że nadszedł dla nich niezbyt dobry czas. Autorka na tyle nakreśliła nam te wszystkie znaki, że i w naszym przekonaniu widać, że coś zwyczajnie musi pójść tutaj nie tak.
Niby książka jest fantastyką, ale powiem wam, że nadal żyją ludzie, którzy trzymają się dziwnych znaków i w zbieżnych sytuacjach doszukują się wskazówek. Natura wielokrotnie sama nam podpowiada co może się wydarzyć, tylko my z obawy przed spełnieniem tego, nie chcemy dopuścić myśli, że może to być prawda. Magia? A może życie zgodnie z naturą? Kiedyś wiedźma, a obecnie ziołolecznictwo. Sami więc widzicie, że to, co nie obieracie za prawdę, zwyczajnie może nią być. Lubię czytać takie książki, gdyż zawsze autora coś kieruje do tego, by napisać to, czy tamto. I choć wydaje się im, że to zwyczajny pomysł, który przyszedł niespodziewanie, to jednak nasz mózg zachował to w pamięci, czyli podobna sytuacja miała swój pierwowzór. A skoro miała, to w jakiejś części jest prawdą:-)
Opinia bierze udział w konkursie