- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.towany jak zazwyczaj. Na jego widok trochę ścisnęło mi się serce. Ale przywykłam do tego uczucia - doznawałam go prawie zawsze po naszym spotkaniu. W ciągu dnia William pracował w swoim laboratorium. Jest parazytologiem i przez lata wykładał mikrobiologię na uniwersytecie nowojorskim; pozwolili mu zatrzymać pracownię i jedną asystentkę spośród studentów, ale już nie wykładał. Jeśli o tym mowa: był zaskoczony, gdy odkrył, że za tym nie tęskni - powiedział mi to ostatnio - bo okazało się, że za każdym razem, gdy stawał przed audytorium, drżał z niepokoju, i dopiero gdy przestał wykładać, uświadomił sobie, że tak było. Dlaczego mnie to wzrusza? Chyba dlatego, że nie miałam o tym pojęcia; i on również nie miał. Teraz pracował codziennie od dziesiątej do czwartej po południu, pisał referaty, prowadził badania i nadzorował asystentkę zatrudnioną w laboratorium. Co jakiś czas - ze dwa razy w roku, jak sądzę - brał udział w konferencjach i wygłaszał odczyty dla innych specjalistów ze swojej dziedziny. Po tym, jak spotkaliśmy się w restauracji, Williamowi przydarzyły się dwie rzeczy i wkrótce do tego przejdę. Najpierw pozwolę sobie krótko omówić jego małżeństwa. - Ja, Lucy. William był doktorantem i asystentem wykładowcy biologii w collegeu tuż pod Chicago, gdy ja studiowałam na drugim roku; tak się poznaliśmy. Był - i oczywiście nadal jest - o siedem lat ode mnie starszy. Dorastałam w skrajnym ubóstwie. To część tej historii, chciałabym, aby nią nie była, ale jest. Pochodzę ze środkowego Illinois - zanim przeprowadziliśmy się do niewielkiego domku, mieszkaliśmy w garażu, aż do chwili, gdy skończyłam jedenaście lat. W tym garażu mieliśmy niewielką przenośną toaletę chemiczną, ale często się psuła, co doprowadzało mojego ojca do szału; była tam też wygódka, do której musieliśmy chodzić przez pole; matka opowiedziała mi raz historię o człowieku, którego zabito, odcięto mu głowę i wrzucono do wychodka. Niesłychanie mnie to przeraziło, zawsze gdy unosiłam klapę w wygódce, myślałam, że widzę ludzkie gałki oczne, i często, jeśli nikogo nie było w pobliżu, chodziłam się załatwić na polu, choć w zimie nastręczało to pewnych trudności. Mieliśmy też nocnik. Mieszkaliśmy pośrodku rozległych pół kukurydzy i upraw soi. Mam starszego brata i starszą siostrę, mieliśmy też wtedy obydwoje rodziców. Ale w garażu, a potem w małym domku, zdarzyły się bardzo złe rzeczy. Pisałam już o kilku incydentach, do których doszło w tym domku, i nie mam ochoty więcej tego opisywać. Byliśmy naprawdę strasznie biedni. Powiem więc tylko tyle: w wieku siedemnastu lat zdobyłam pełne stypendium do collegeu w pobliżu Chicago, a nikt z mojej rodziny nigdy nawet nie ukończył szkoły średniej. Moja szkolna pedagog, pani Nash, odwiozła mnie do collegeu; przyjechała po mnie pod koniec sierpnia w sobotę o dziesiątej rano. Poprzedniego wieczoru zapytałam matkę, co powinnam spakować; odpowiedziała: ,,Guzik mnie obchodzi, co zapakujesz". Ostatecznie wzięłam dwie papierowe torby ze sklepu, które znalazłam pod kuchennym zlewem, a także pudło z ciężarówki ojca i włożyłam do nich swoje nieliczne ubrania. Następnego ranka moja matka odjechała o dziewiątej trzydzieści, a ja wybiegłam na długi gruntowy podjazd, nawołując: ,,Mamo! Mamusiu!". Ale odjechała, skręcając w drogę, przy której ręcznie wymalowany znak głosił ,,SZYCIE I PRZERÓBKI". Brata i siostry nie było, nie pamiętam, gdzie się wtedy znajdowali. Krótko przed dziesiątą, gdy ruszyłam w stronę drzwi, mój ojciec zapytał: ,,Masz wszystko, czego potrzebujesz, Lucy?". Kiedy na niego spojrzałam, miał łzy w oczach. ,,Tak, tatusiu", odrzekłam. Choć nie miałam pojęcia, co będzie mi potrzebne w collegeu. Ojciec uściskał mnie i powiedział: ,,Chyba zostanę w domu", a ja go zrozumiałam i odparłam: ,,Dobrze, wyjdę i zaczekam na zewnątrz". I stałam na podjeździe z torbami ze sklepu spożywczego i pudłem, w których było kilka moich ubrań, aż nadjechała pani Nash. Od chwili, gdy wsiadłam do samochodu pani Nash, moje życie się zmieniło. Och, jakże się zmieniło! A potem poznałam Williama. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki Spis treści Dedykacja WILLIAM Karta redakcyjna Tytuł oryginału OH WILLIAM! Przygotowanie okładki do druku Karolina Żelazińska Ilustracje na okładce Gill Helley Redakcja Elżbieta Walter Korekta Berenika Wilczyńska Jadwiga Piller Copyright (C) 2021 by Elizabeth Strout This translation published by arrangement with Random House, an imprint and division of Penguin Random House LLC All rights reserved Copyright (C) for the Polish translation by Ewa Horodyska, 2021 Copyright (C) by Wielka Litera Sp. z , Warszawa 2021 ISBN 978-83-8032-696-5 Wielka Litera Sp. z ul. Kosiarzy 37/53 02-953 Warszawa Konwersja: eLitera
książka
Wydawnictwo Wielka Litera |
Data wydania 2021 |
Oprawa miękka |
Liczba stron 240 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść psychologiczna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Wielka Litera |
Wydawnictwo - adres: | dystrybucja@wielkalitera.pl , http://www.wielkalitera.pl , 02-952 , ul. Wiertnicza 36 , Warszawa , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2021 |
Wymiary: | 135x205 |
Liczba stron: | 240 |
ISBN: | 9788380326958 |
Wprowadzono: | 05.11.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.