- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ałam o tym, jak dobrze mi się powodzi. Nie najgorsze zdrowie, emerytura umożliwiająca życie jeśli nie luksusowe, to przynajmniej dość wygodne, a przede wszystkim rodzina. Ile kobiet w moim wieku może pochwalić się tym, że dorosłe wnuki przychodzą do nich z własnej woli, nieponaglane przez rodziców? A przecież to, co planowałam, mogło sprawić, że wszystko stracę. Zdawałam sobie sprawę, czym ryzykuję, jednak nie zamierzałam zrezygnować. Podeszły wiek ma niewiele zalet - nie wierzcie, jeśli wmawiają wam co innego - niemniej jedną z nich jest znajomość siebie. Wiedziałam, że jeśli teraz się wycofam, niewykorzystana szansa zatruje lata, które mi zostały. Dręczyłabym się świadomością, że Jacek mieszka tak blisko i w każdej chwili mogę go spotkać, aż wreszcie o niczym innym nie potrafiłabym myśleć. Poza tym oczywiście wierzyłam, że akurat mnie się uda, bo jestem wystarczająco sprytna, by nie dać się złapać. Zorientowałam się, że myślę już jak przestępca, i nawet nieszczególnie mnie to zdziwiło. My, stróże prawa, mamy więcej wspólnego z ludźmi, których ścigamy, niż chcieliby wierzyć praworządni obywatele. Potrafimy działać szybko i zdecydowanie, potrafimy też, kiedy trzeba, być bezwzględni. I błyskawicznie uczymy się, że w naszej pracy ważniejsze jest trzymanie się ducha prawa niż jego litery. Nie wiem, czy istnieje gliniarz, który nigdy nie sprowokował podejrzanego, nie wymusił zeznań ani nie podłożył dowodów - albo przynajmniej o tym nie myślał. Sama swego czasu robiłam takie rzeczy, jeśli tylko wierzyłam, że dzięki temu dorwę drania, który powinien siedzieć w więzieniu, a nie cieszyć się wolnością. Tak właśnie tamtego wieczoru postrzegałam to, co zamierzałam zrobić: jako sprawiedliwość, może dość pokrętną, ale jednak sprawiedliwość. * Następnego dnia była sobota, upalna jak większość kwietnia tego roku. Na trawnikach stały miski z wodą dla bezdomnych kotów, a w zbudowanym pod lasem karmniku skakały ptaki, jakby spodziewały się, że znajdą tam jeszcze zapomniane po zimie ziarna. Pogoda zachęcała do spacerów, zrobiłam więc moją tradycyjną rundkę na Bolinę, oczywiście po drodze mijając willę Jacka. Widziałam, jak pracuje w ogródku, wyrywając chwasty. Obok na ścieżce leżał czarno-srebrny pies w typie husky. Nie powiem, mocno mnie to zmartwiło. Osiemdziesięciolatek mieszkający samotnie stanowił łatwy cel, nawet dla starszej osoby. Osiemdziesięciolatek mieszkający z dużym psem to zupełnie inna kwestia. Gdy przechodziłam obok, wyprostował się, by otrzeć pot z czoła, a pies poderwał się, wyraźnie licząc, że przerwa w pracy oznacza czas na zabawę. Jacek odgonił go, ale nie wyglądał przy tym na zniecierpliwionego. Zatrzymałam się na ułamek sekundy, a potem ruszyłam dalej w obawie, że jeśli będę stała i gapiła się na ogród, w końcu zwróci na mnie uwagę. Dopiero po kilku krokach pojęłam, co widziałam. Jacek nie był zniecierpliwiony. Był... spięty? Nerwowy? Nieszczęśliwy? Nie potrafiłam dokładnie określić, jednak nie miałam wątpliwości, że to nie ten sam człowiek, który radośnie witał jasnowłosą wnuczkę. Coś musiało popsuć mu humor. Może się pokłócili, pomyślałam nie bez pewnej satysfakcji, i młoda nie chce już odwiedzać dziadka. Nie zastanawiałam się nad tym długo. Bardziej zaprzątało mnie pytanie, jak pozbyć się psa. Przez chwilę rozważałam użycie trucizny, szybko jednak zrezygnowałam z tego pomysłu. Zakładając nawet, że potrafiłabym skrzywdzić niewinne zwierzę, po czymś takim nie mogłabym spojrzeć Zuzie w oczy. Co mi pozostawało? Środki nasenne? Nie miałam pojęcia, ile ich podać, nie mówiąc już o pewności, czy pies w ogóle przyjmie cokolwiek z moich rąk. Nie wyglądał na szczególnie groźną bestię, ale pozory mogły mylić. Postanowiłam więc czekać i obserwować dom. Przecież do niczego mi się nie spieszyło. Teraz, gdy patrzę z perspektywy czasu, myślę, że cieszyło mnie towarzyszące oczekiwaniu napięcie. Świat nabrał kolorów, a dźwięki ostrości. Od wielu lat już nie czułam tak wyraźnie, że naprawdę żyję. Delektowałam się spodziewaną zemstą, jak siedzący w restauracji smakosz delektuje się świadomością, że za chwilę kelner przyniesie mu pyszny obiad. Wymyślałam w tym czasie mnóstwo sposobów na pozbycie się problemu psa. Zaprzyjaźnić się z nim. Strzelić do zwierzęcia ampułką ze środkiem usypiającym (o strzelbę i środek mogłabym poprosić dawnych kolegów, ale ci z pewnością zaczęliby pytać, po co mi to, a mnie nie przychodziło do głowy żadne wyjaśnienie). Wywabić Jacka gdzieś na zewnątrz i tam załatwić sprawę. Każdy z tych pomysłów miał swoje mocne i słabe strony, jednak żadnego nie zrealizowałam, bo w maju Jacek zniknął. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
książka
Wydawnictwo Marginesy |
Data wydania 2020 |
Oprawa miękka |
Liczba stron 400 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwo: | Marginesy |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2020 |
Wymiary: | 135x210 |
Liczba stron: | 400 |
ISBN: | 9788366335851 |
Wprowadzono: | 21.09.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.