"W myślach przywitała się z księgarnią. Wszystkimi zmysłami była w stanie poczuć panujący w tym miejscu spokój".
Książki jak twierdza.
Czy książka może przytulić?
Może.
Czy może dać siłę?
Owszem.
Kiedy przeczytałam opis fabuły tej książki, w duchu się uśmiechnęłam - treść jakby idealna dla mnie.
Cudownie jest czytać książki o książkach. To jakby podwójne potwierdzenie naszego zachwytu czytaniem - tej pasji i zajawki. Czytasz o czytaniu i czujesz, że wpadasz w...
Dygresja.
Zwykle po przeczytaniu książki wiem od razu, jaką ocenę chcę jej wystawić. Czy plasuje się wśród zachwytów, czy gdzieś poniżej założeń, co powoduje, żeby jej na podium nie umieszczać. Ostatnio jednak zauważyłam, że muszę pozwolić dojrzeć takiej ocenie we mnie, aby faktycznie być przekonaną, jakie jest moje ostatnie zdanie o niej.
Tu było podobnie.
Od razu dałam jej mocną "7", ale kiedy zaczęłam analizować to, co chciałabym o niej przekazać, skończyło się na tym, że po pierwsze: prawie przeczytałam ją po raz drugi(!), po drugie: jej ocena wzrosła do "8".
Uwielbiam takiej objawienia.
... świat złożony z liter, z których tworzą się wyraziste obrazy w naszej głowie.
Mi od razu przed oczami powstał obraz księgarni Hyunam-dong. A w drzwiach stanęła jej właścicielka.
Yeong-ju postanawia pójść za głosem, jaki słyszy w sobie od jakiegoś czasu: "Muszę otworzyć księgarnię" - i w końcu to robi.
Początki są trudne, choćby z tego względu, że nastawienie właścicielki księgarni i jej smutna mina oraz zapłakane oczy widoczne od progu nie zachęcają, aby to miejsce odwiedzać. Z czasem jednak coś się zmienia...
Bardzo zaciekawiła mnie narracja w tej powieści - książka podzielona jest na niedługie rozdziały, które pokazują wyrywki z życia księgarni i życia głównej bohaterki. Powoli dowiadujemy się, jaką przeszłość wypiera kobieta, co ją tłamsi i gryzie a w międzyczasie odkrywamy jej ciekawe spojrzenie na prowadzenie tego biznesu. Bo księgarnia to nie tylko miejsce, jako lokal, gdzie kupuje się książki, ale równolegle miejsce jako dusza tętniąca opowieściami. Opowieściami zawartymi w książkach, ale też tymi przynoszonymi w sobie przez odwiedzających, klientów, zwierzających się ze swoich trosk, dzielących się swoim życiem.
Naprzemiennie mamy okazje posłuchać Yeong-ju, jako głosu osoby prowadzącej księgarnię, jak zarządzać tą instytucją jako biznesem, a równolegle jako głosu kobiety, córki, która stara się znaleźć swoje miejsce w życiu, społeczeństwie, w rodzinie. W pewnym momencie do tego głosu dochodzi głos mężczyzny, który pracuje jako barista w księgarni.
Wymiana myśli tych dwojga ma niebagatelne znaczenia dla kształtowania się życiowej drogi mężczyzny.
"- Nawet przez chwilę nie śniło mi się, żeby zostać lekarzem czy prawnikiem. (...) Chciałem po prostu wieść stabilne życie. Pragnąłem, żeby ktoś mnie docenił. Bez żadnych konkretów marzyłem, by stać się niezależnym.
- To naprawdę niesamowite marzenie".
Księgarnia zdobyła sobie serca okolicznych mieszkańców, ale też z pozoru przypadkowych klientów, którzy znaleźli tu coś więcej niż półki z książkami, ale mogli pokontemplować nad swoim życiem, porobić na drutach czy po prostu posiedzieć i pogapić się przez okno. Przestrzeń stworzona przez Yeong-ju dała schronienie różnym problemom. Z czasem wokół księgarni (a może raczej powinnam napisać, księgarki) zaistniał krąg bliskich sobie osób, będących dla siebie wsparciem. Odbiciem, jak w lustrze, dla swoich przemyśleń, rozterek i życiowych rozważań.
Czy to aby właśnie nie atmosfera tego miejsce tak na nich wpłynęła, w połączeniu z nienachalną właścicielką i baristą przyrządzającym bardzo dobrą kawę?
Jednak to przede wszystkim główna bohaterka przechodzi transformację - pośród literatury i w miejscu stworzonym z miłości do czytania. Yeong-ju odnalazła w książkach siłę do zmierzenia się ze swoim życiem. I odwagę, aby opowiedzieć sobie samej o nim prawdę.
W książce znajdziemy rozważania o sile literatury i jej wpływie na życie pojedynczego człowieka. Rozmowy na temat pracy, naszych kategorycznych wręcz powinności w tym temacie. Dotkniemy pojęcia szczęścia i radości, i zastanowimy się razem z główną bohaterką, co je różni i co jest dla nas lepsze, w dążeniu do czego powinniśmy się odnaleźć. Rozmyślania na temat tego, co i ile daje nam snucie i realizacja marzeń. Rozterki nastolatka, który nie potrafi znaleźć radości w życiu.
Bardzo ciekawy fragment tyczy się odzyskiwania siebie (a dosłownie, swojego imienia!) na nowo w przypadku kobiet, które w Korei po urodzeniu dziecka stają się głównie matkami a społeczeństwo zapomina o nich jako kobietach, w oderwaniu od ich macierzyństwa.
No i trochę tu opowieści o kawie, a więc dla smakoszy tego napoju to dobra pozycja. Chwilami aż czuć jej smak i zapach poprzez karty książki.
Czasem (we współczesnym, pędzącym świecie, chyba coraz częściej) potrzebujemy czegoś, co da nam chwilę relaksu i pozwoli naszej głowie odpocząć od natłoku codziennych spraw i tych wszystkich realizacji do wykonania. Ta powieść daję tę chwilę, a nawet chwil kilka, bo ma około 400 stron... Zalecam czytać ją niespiesznie, bo dostajemy dzięki temu trochę czasu dla siebie. Przy założeniu, że to my rozporządzamy czasem a nie na odwrót...
Mi osobiście, ponad to, co wyżej, czytanie tej książki dało inspirację, naprawdę!, jak można o książkach opowiadać, jak można do zagłębiania się w nie zachęcać.
I dało taką, chwilową choćby, perspektywę, że istnieje miejsce, gdzie można pójść, wygodnie usiąść i chcieć się trochę zgubić w tym swoim życiu pośród dobrej literatury. Niezależnie, czy to fizycznie istniejące miejsce, czy po prostu jakaś przestrzeń w naszej głowie.
"Szczególnie zachwycały ją powieści, ponieważ odnosiła wrażenie, że bez większego wysiłku pozwalały jej się wybrać w podróż do innego świata. A kiedy opuszczała tamte krainy i wracała do rzeczywistości, czuła zawód, jakby ktoś wyrwał ją właśnie ze słodkiego snu. Nie smuciła się jednak długo, bo w każdej chwili mogła wyruszyć w kolejna wyprawę - wystarczyło tylko otworzyć książkę".
To słowa Yeong-ju.
A nie przypadkiem moje też...?
Opinia bierze udział w konkursie