"W listopadzie, gdy dojechali niemal do celu, przekonali się, że światu nic się nie stało. Istniał sobie w najlepsze i wojna wcale nie odmieniła jego parszywego oblicza na lepsze."
"Wrocławskie tęsknoty" to drugi tom cyklu Dwa Miasta Moniki Kowalskiej. Wracamy do rodziny Szubów, którzy po zakończeniu II wojny światowej jadą pociągiem, jak wiele innych rodzin, na Ziemie Odzyskane, by zacząć życie od nowa. Zatrzymują się we Wrocławiu, mieście zrujnowanym, w którym na początku ciężko żyć. Paweł i Julia Szubowie oraz ich córki tęsknią za ukochanym Lwowem, żyją wspomnieniami, ale rzeczywistość każe im iść naprzód. Nie ma dokąd wracać. Czy uda im się spokojnie żyć w nowej rzeczywistości, tak dalekiej od ukochanego Lwowa?
"Tu domy stały jakby na baczność, wrogie, strzegące swoich wnętrz przed przybyszami ze wschodu. Tabliczki z niemieckimi nazwami ulic nie mówiły nic, a może mówiły, wołały, może wręcz krzyczały, wzywały dawnych mieszkańców, którym kazano wynosić się na zachód. Ulice rozpaczały, opuszczone i przestraszone."
Czekałam na powrót rodziny Szubów i miło było się z nimi ponownie spotkać, mimo tak przykrych okoliczności. Wojna nie przeszła obok nich obojętnie, wyryła w ich sercach tęsknotę i żal. Nie ma co się dziwić, że tęsknią za czasami, gdy żyli spokojnie mimo, że nie byli jakoś dobrze sytuowani. Wojna pokazała im, że może być jeszcze gorzej, sprawić, że ich życie przewróci się o sto osiemdziesiąt stopni, a przeszłość nie wróci. Mimo to nadal trzymają się razem, obdarzają miłością, troszczą się o siebie i bliskich, a to jest najważniejsze.
"Tutaj wojna wciąż trwała, może nie z Sowietami, nie z Niemcami, ale z bezlitosną rzeczywistością."
Nie chcę zdradzać więcej na temat fabuły i bohaterów, ponieważ odebrało by to przyjemność z czytania innym przyszłym czytelnikom. Mogę Was zapewnić, że przeniesiecie się do powojennego Wrocławia, gdzie ludzie z rodzinami walczą o własny kąt i pracę, by móc dalej funkcjonować. Losy sióstr na pewno Was zaskoczą, bo nie na to się zapowiadało. Lekki styl pani Moniki, mimo trudnego tematu sprawia, że tę powieść po prostu się pochłania jak drwala z maka. Całego przy pierwszym podejściu.
Nie przypuszczałam, że seria Dwa Miasta tak przypadnie mi do czytelniczego gustu i będę wyczekiwała kolejnych tomów. Czuć miłość do Lwowa i Wrocławia, którą autorka pała do obu miast. Podejrzewam, że dzięki temu czyta się tak dobrze. Z całego serca polecam.