?Potwory nie zdołają wyrządzić ci krzywdy, jeśli sam jesteś jednym z nich.?
Siedem rodzin, co pokolenie, jest zmuszonych wyłonić mistrza. Osobę, która zawalczy w turniej na śmierć i życie, by wygrać dostęp do tajnego źródła wysokiej magii.
Jeśli po trzech miesiącach nikt nie zwycięży turniej, wówczas wszyscy mistrzowie giną i żadna rodzina nie dostaje we władanie wysokiej magii na następnych dwadzieścia lat.
Z powodu książki ?Tragiczna tradycja? ujawniającej prawdę o zawodach, jego wydarzenia przykuły uwagę całego świata.
Czy bohaterowie pogodzą się ze swoim losem czy spróbują się przeciwstawić tradycji turnieju?
Początek niestety trochę mnie wynudził. Wprowadzenie było dla mnie znacznie za długie oraz za obfite w informacje o uczestnikach i ich rodzinach. Poza tym nie mogłam się już doczekać samego turnieju, dlatego niecierpliwe czytałam dalej.
Jednak sam turniej także mnie rozczarował. Tytuł książki sugerował raczej, że będzie to prawdziwa przemoc i mnóstwo intryg. Spodziewałam się o wiele więcej mroku, przerażającej historii, morderstw i przede wszystkim licznych zwrotów akcji, a otrzymałam ciągnącą się powoli historię. Przedstawiony świat był dla mnie zbyt ubogi, wielu kwestii odnośnie położenia musiałam się domyślać i dobudowywać sobie.
Nie nazwałabym bohaterów ?łotrami?. Myślę, że ta łatka, która od początku życia została im przypięta to o wiele za dużo i podczas trwania turnieju dowiadujemy się jacy są naprawdę. Wielu z nich nie jest takimi złymi lub takimi dobrymi na jakich ich malują. Uważam, że określanie ich jako łotrów jest niekoniecznie trafione. Powiedziałabym, że są to zagubieni nastolatkowie z rodzin, które są łotrami.
Nie chciałam się czepiać, ale nie sposób mi tego nie poruszyć już kiedy tyle razy się to powtórzyło. Mianowicie sformułowanie, zwłaszcza na początku książki, że ?kiedy wschodzi Krwawy Księżyc? lub ?kiedy zajdzie słońce i opadnie Krwawa Zasłona? coś się wydarzy. Rozumiem, że był to sposób określenia czasu początku turnieju, jednak brzmiało to dla mnie jakby po prostu autorkom brakowało słownictwa. Domyślam się, że mógł to być też celowy zabieg, a jeśli tak to niestety do mnie akurat nie przemówił.
Muszę przyznać, że nie do końca pasowała mi ilość perspektyw ukazania akcji. Wolę jednak jak jest przedstawiona z jednej lub dwóch, ale to już taka moja własna preferencja.
Opinia bierze udział w konkursie