W warszawskim liceum dochodzi to ataku terrorystycznego. Błażej - jeden z zamachowców - popełnia samobójstwo na oczach swojej przyjaciółki Kai, na którą później spadają wszystkie oskarżenia. Marcel Moss jest jednym z niewielu autorów, których przeczytałam dosłownie wszystkie książki, a dodatkowo każda mi się podobała! Ale tym razem to się zmieniło, bo "Wszyscy muszą zginąć" jest dla mnie kompletną porażką. Dlaczego? Zacznijmy od tego, że po przeczytaniu książki przeczytałam opis i wiecie co? On zdradza wszystko. Dosłownie wszystko. Przedstawia wszystkie poruszane wątki, a w książce znajduje się tylko ich wyjaśnienie. No dla mnie to jest mega słabe, bo to tak naprawdę są spojlery i od razu wiemy, co Nas czeka. Ale do rzeczy... Autor nieraz mówił, że książki z liceum Freuda to książki "lżejsze i skierowane do nastolatków", więc teraz mam pytanie. Dlaczego książka, która ma być lżejszą książką, zawiera skrajne postawy i poglądy polityczne i społeczne? No sory, ale dla mnie w książce dla nastolatków nie powinny być przedstawione tak skrajne poglądy jak tutaj. Nawet jeśli służą one do kreacji bohatera, który ma nacjonalistyczne poglądy. Co mam dokładnie na myśli? ?"Jeb*na ci*ta, lewacka ku*wa głosząca lewacką ideologię" ?"Geje są jak Żydzi, do gazu z nimi" ?"Jak kobieta podda się aborcji i się wyspowiada to jest okej, ale jak drugi raz podda się aborcji to trzeba ją zabić" Czy takie teksty to "lżejsza książka dla nastolatków"? Zapytałam Was o to: 56 osób powiedziało, że to nie jest odpowiednie dla młodzieży, a 4 osoby stwierdziły, że jest spoko. Doskonale wiem, że książki autora zawsze są przekoloryzowane i wyolbrzymione, ale w momencie, kiedy pisze się coś rzekomo dla nastolatków, to przydałoby się zachować w tym umiar. Gdyby to samo było w Trylogii Hejterskiej to nawet bym się nie czepiała, ale w książce dla nastolatków takie coś nie powinno mieć miejsca. Poza tym miałam wrażenie, że było tutaj wszystkiego za dużo, za bardzo i za bardzo wymyślnie. Wyglądało to trochę tak, jakby autor włożył do książki wszystko, co mu przyszło do głowy i później próbował to połączyć, żeby stworzyć historię. Dalej nie podobały mi się rzeczy typowo związane z nastolatkami, bo wyglądało to tak, jakby autor zrobił research na podstawie Szkoły w TVN i seriali amerykańskich. Zabieranie kurtki i torby? Ściągnie spodni w krzakach i robienie zdjęć? Zabieranie ubrań po prysznicu w szkole? To są zachowanie na poziomie podstawówki. W liceum nikt nie odwala takich akcji. O to również Was zapytałam, czy to jest zachowanie na poziomie liceum. 88 osób powiedziało, że to jest poziom podstawówki i gimnazjum, a 10, że poziom liceum. To czy cokolwiek podobało mi się w tej książce? Nie. Już odchodząc od wyżej przedstawionych rzeczy, to kompletnie nic mi się tutaj nie podobało. Nie było lekkości, która zawsze jest w książkach Mossa, przez co czytało się ją bardzo topornie (męczyłam ją 7 dni!). Sama historia kompletnie nie przypadła mi do gustu i była po prostu nudna. Nie czułam ani grama emocji podczas czytania. Jak już to tylko irytację tym, jak bardzo ta książka nie jest dla nastolatków. No kurde, licealiści jako bohaterowie i motyw gry i wirtualnego świata nie sprawia, że książka nagle jest dla młodzieży. A czy chociaż podobało mi się zakończenie? Też nie. Było dla mnie totalnie przekombinowane, lekko wyssane z palca, kompletnie pozbawione emocji i nie zrobiło na mnie wrażenia. Podsumowując. Powtórzę się, ale tak skrajne przedstawienie poglądów nie jest czymś dla nastolatków. Nawet jeśli grupą docelową ma być młodzież 16-18 lat (bo nie oszukujmy się, młodsi raczej nie będą czytać takich książek) i mogą mieć oni swoje poglądy, to ta książka nie powinna być aż tak bardzo przepełniona polityką i skrajnymi poglądami na temat LGBT, aborcji, wiary czy poglądów. Przecież to miało być "lżejsze i dla nastolatków". No nie było.