Kiedy rzecz dotyczy książek bardzo ciężko jest mi dotrzymać złożonej obietnicy. Tak było i w tym przypadku. Jakiś czas temu miałam wątpliwą przyjemność zmierzenia się z jedną z poprzednich książek Colleen Hoover, "Maybe someday". Po tym spotkaniu obiecałam sobie, że nigdy więcej nie sięgnę po twórczość tej autorki. Dosłownie dostałam literackiej zgagi a czkawką odbijało mi się przez kilka kolejnych dni. Jednak jak to w życiu bywa, za namową przyjaciółki postanowiłam sprawdzić czy Hoover ewoluowała, dojrzała i nabrała pisarskiej ogłady. Teraz, kiedy piszę tę recenzję, a po moich policzkach ciekną świeże łzy, wiem że decyzja o drugiej szansie była słuszna. "Wszystkie nasze obietnice", choć nadal pełna irytujących motywów i bohaterów, jest jedną z najbardziej emocjonalnych książek jakie przeczytałam w tym roku. Autorka dała mi w twarz, kopnęła w brzuch a na dokładkę mocno mną potrząsnęła. Zdecydowanie powieść ta jest perełką w morzu konkurentek, romansem opowiadających prawdziwą, ważną i niezwykle współczesną historię pewnego związku.
Queen i Graham są małżeństwem od kilku lat. Oboje się poznali tuż po rozstaniu ze swoimi ówczesnymi partnerami. Od tamtego czasu są zawsze razem. Para przysięgała sobie miłość, wierząc, że wspólnie poradzą sobie z wszelkimi przeciwnościami losu. Ma to upamiętniać szkatułka, którą Graham podarował ukochanej w dniu ślubu. Choć z zewnątrz ich związek może wydawać się szczęśliwy to pojawiła się rysa na jego wizerunku. Od kilku lat para bezskutecznie stara się o dziecko. Jednak starania te są bezowocne. Kobieta wpada w depresję a związek dosięga widmo kryzysu. Czy jest jeszcze szansa na uratowanie tego małżeństwa?
"Wszystkie nasze tajemnice" porusza niezwykle ważny i jednocześnie drażliwy temat bezpłodności, czy problemów z poczęciem. Nasze społeczeństwo się starzeje. Ludzie zamiast dzieci wybierają karierę, pieniądze, sławę. Często decydują się na bycie singlem twierdząc, że nie mają czasu na poważne związki. Jednak przychodzi taki okres w życiu większości , kiedy pragniemy założyć rodzinę, myślimy o własnym gniazdku, dzieciach i psie. Rząd kusi nas różnego rodzaju programami socjalnymi jak 500 plus czy mieszkanie dla młodych, rodzice coraz częściej zaczynają pytać o wnuki, a facebook nieubłaganie przypomina o kolejnych narodzinach, tym razem u koleżanki ze szkolnej ławy. Często praktycznie do samego końca odkładamy decyzję o dzieciach. Lekarze nam mówią, że jeszcze czas, że jajeczek jest wciąż dużo. Pewnego dnia nadchodzi ten dzień. Jest romantyczna kolacja, upojny sex, suplementy diety i zdrowe odżywianie. Teraz trzeba tylko czekać. Więc czekamy. Miesiąc, dwa, pół roku... Wtedy jeszcze lekarze są dobrej myśli. Z miesiąca na miesiąc coraz bardziej tracimy nadzieję. Dochodzi do kłótni z partnerem, wpadamy w depresję, chwytamy się ostatnich desek ratunku jak ziółka od znanego znachora czy astrologia. Autorka w znakomity,niezwykle przekonujący sposób, ukazała bolesny proces starania się o dziecko. Choć nie wszystko to, co robiła Queen spotykało się z moją aprobatą, tak przez cały czas jej współczułam, płakałam nad jej losem, cieszyłam się z wspomnień i martwiłam przyszłością. Kobieta ze wszech stron była atakowana przez ludzi, zdziwionych faktem, że jeszcze nie została matką. Media społecznościowe ją drażniły, gdyż pełne były zdjęć uśmiechniętych maluchów, rodzina wywierała na nią presję, a mąż się odsunął. Analizując sytuację Queen, zdałam sobie sprawę że nasze społeczeństwo nadal jest patriarchalne, szowinistyczne. Kobieta postrzegana jest przez pryzmat szerokich bioder i dużych piersi. Te które nie mogą, lub nie chcę mieć dzieci traktowane są jak towar gorszego sortu. Choć macierzyństwo jest głęboko zakorzenione w naszym społeczeństwie tak nadal jest tematem tabu. Ludzie nie chcą o nim rozmawiać, ukrywają przed światem zarówno próby zajścia w ciążę jak i niepowodzenia. Nikt obcy im przecież nie pomoże. Zresztą to wstydliwy temat, świadczący o ułomności kobiety. Ciszę się, że Colleen Hoover go podjęła. Na przykładzie swojej bohaterki pokazuje, że należy dzielić się swoimi problemami, szukać pomocy, póki nie jest za późno, póki jest jeszcze coś do uratowania. Troszkę żałuje, że Queen nie skorzystała na rozmowie z psychologiem. Moim zdaniem terapia w takich przypadkach jest jak najbardziej wskazana. Żałuję również, że mąż którego znała od lat, tak łatwo się poddał, nie zauważył pogarszającego się stanu zdrowia kobiety. Wierzcie mi, marzenia których nie możemy spełnić , mogą mieć bardzo zły wpływ na nasze zdrowie a nawet życie.
Czy kiedykolwiek zdarzyło wam się być w związku, który się skończył pomimo tego, że uczucie trwało nadal? Na to rozstanie mogły mieć wpływ okoliczności lub osoby trzecie. Właśnie w takiej sytuacji znajdują się główni bohaterowie powieści. Choć ich małżeństwo nadal istnieje, to śmiało można powiedzieć, że znajduje się w stanie agonalnym. Czuć tu miłość jednak brak bliskości, komunikacji i zrozumienia. Partnerzy z dnia na dzień coraz bardziej się od siebie oddalają. Autorka miała ciekawy pomysł na narrację, w jednych rozdziałach cofamy się lata wstecz, w innych wracamy do teraźniejszości. To co dzieje się "dziś" jest przerażające, dramatyczne i wzruszające. Często ładunek emocjonalny ukryty między słowami ma taką energię, że ciężko powstrzymać łzy. To wyskoki w przeszłość, do czasów kiedy Queen i Graham się poznali, są doskonałą odskocznią od tragizmu teraźniejszości. Poznając naszych bohaterów zdajemy sobie sprawę, że są dla siebie stworzeni. Czujemy ich miłość, przyciąganie, widzimy przeskakujące pomiędzy nimi iskry pożądania. Byli idealną, wzorcową parą, dlatego tym ciężej jest patrzeć na nich "po latach". To nie są Ci sami ludzie. Niemożność spłodzenia potomka czy zajścia w ciążę jest powodem frustracji, która może doprowadzić do rozpadu związku. Wiadomo, że to kobiety reagują bardziej emocjonalnie, często zwalają winę na mężczyzn lub wręcz przeciwnie, samobiczują się w tajemnicy przed wszystkimi. Napięta atmosfera w domu sprawia, że nie chcemy do niego wracać. A świat dookoła jest pełen pokus. Uwaga mały spojler, do końca akapitu. Graham popełnia błąd i zdradza swoją bohaterkę, ona mu wybacza. Była to ta część książki, która w moim odczuciu była potraktowana po macoszemu. Nic, nigdy, nie będzie w stanie usprawiedliwić zdrady. Nie ważne jak mężczyzna by się nie tłumaczył (lub kobieta), jeśli to nie był gwałt to zdrada zawsze pozostanie zdradą i będzie w nas do końca życia, rzutując na nasz związek. Moim zdaniem Queen zbyt łatwo wybaczyła. Muszę przyznać, że rozumiem Grahama, wiem dlaczego postąpił jak dupek. To zachowanie kobiety mnie zastanawia. Czy to depresja sprawiła, że poniekąd było jej wszystko jedno? Książki takie jak "Wszystkie nasze tajemnice" skierowane są do młodych czytelników. Nie chciałabym by moja córka, która być może kiedyś sięgnie po tę powieść, nauczyła się z niej, że wszystko można wybaczyć. Bez analizy, bez przemyśleń. zaufać drugi raz, na ślepo.
Najnowsza książka Colleen Hoover to połączenie romansu, powieści obyczajowej, literatury feministycznej oraz psychologicznej. Dzieło to porusza dużo ważnych tematów, często uznawanych za niewygodne. Mowa tutaj o depresji, bezpłodności, chorobach psychicznych, samookaleczeniu, zdradach, macierzyństwie. Bałam się tego, że autorka potraktuje te tematy zbyt lekko, okazało się jednak że podeszła do nich z powagą i zrozumieniem. "Wszystkie nasze tajemnice" to bardzo ważny głos w literaturze kobiecej i powinien zostać wysłuchany. Nie tylko przez kobiety.
Co do twórczości Colleen Hoover nadal mam mieszane uczucia, wszak jedna jaskółka wiosny nie czyni. Przypuszczam, że powieść ta zdobyła moje serce ponieważ zamiast o garstce rozpuszczonych nastolatków opowiada o dorosłych, doświadczonych ludziach. Nie jest to typowy romans w stylu ona ma problemy, on jest bożyszczem wszystkich dziewczyn ze szkoły, spotykają się, jest moment kulminacyjny w którym się rozstają, a potem długa droga do happy endu. Tutaj od początku wszystko jest nie tak, lecz rozstanie się jest najłatwiejszym wyjściem. Ta dwójka próbuje jednak walczyć o swój związek, przetrwać to co najgorsze. Pytanie tylko czy im się to uda? Koniecznie to sprawdźcie. Polecam z całego serca.
Opinia bierze udział w konkursie