Jesień zdaje się być porą roku, która niewiele dobrego wnosi do naszego życia. Funduje nam pogorszone samopoczucie, zmęczenie i jest dla wielu okresem, który po prostu trzeba jakoś przetrwać. Zupełnie odwrotnie jest w przypadku Hani.
To nie tylko jej ukochana pora roku, ale również przedział czasowy, który całkowicie odmieni jej dotychczasowy, monotonny los.
Zdaje się, że kobieta ma wszystko, o czym można zamarzyć. Mimo dramatycznego dzieciństwa, spędzonego w domu dziecka, pozostała osobą ciepłą, kulturalną, nie posiada żadnych nałogów, nie wpada w kłopoty z prawem.
Wyszła za wspaniałego mężczyznę, urodziła mu piękną i mądrą córkę. Nie musi pracować, gdyż pensja małżonka jest wystarczająca, tak więc cały wolny czas może poświęcić rodzinie i obowiązkom domowym. Wspaniałe jest to, iż ciągle utrzymuje kontakt ze swoją przyjaciółką z dzieciństwa, są dla siebie nieocenionym wsparciem. Zdaje się, że tak wygląda bajka.
Niestety za zamkniętymi drzwiami ich domu rozgrywa się prawdziwy dramat, w ich życie wdarła się ta trzecia, a tak naprawdę była tam od zawsze. Mowa o pierwszej żonie Andrzeja, która zmarła zaraz po ślubie. Mężczyzna stale ją idealizuje i porównuje do niej obecną towarzyszkę. Wygląda na to, iż Hania nigdy nie będzie dla niego wystarczająco dobra.
"Jej duch powracał do domu co jakiś czas. Zawsze w rocznicę śmierci, dodatkowo w takich chwilach, jak ta, kiedy Hania z czymś sobie nie radziła, czegoś nie wiedziała, popełniła błąd. Kasia nigdy by tego błędu nie popełniła. Oczywiście, że nie, przecież od ponad dwudziestu lat była martwa! A tylko martwi (i głupi, podobno) się nie mylą. Hania była o tym święcie przekonana. Nie, nie o tym, że Kasia nie popełniłaby tego błędu, ale o tym, dlaczego by tego nie zrobiła. Bo nie żyła. Tymczasem Andrzej święcie wierzył w to, że przyczyna stanu rzeczy leżała zgoła gdzie indziej. W jego wyobrażeniach pierwsza żona była ideałem, a druga - tylko substytutem, któremu do ideału, niestety, nadal było wciąż bardzo daleko, chociaż on sam mocno się starał, aby ukształtować Hanię na podobieństwo Kasi."
Początkowo kobieta uważała ciągłe wspominanie Katarzyny jako normalne radzenie sobie z żałobą, ale w końcu dotarło do niej, że nie tak powinno funkcjonować małżeństwo. Tylko czy jest w stanie sprzeciwić się zachowaniu Andrzeja?
Przez to wszystko, co przeszła w młodości, jest osobą wycofaną, o bardzo niskim poczuciu wartości. Biernie akceptuje to, co ją spotyka. Uważa wręcz za cud fakt, iż taki facet w ogóle zwrócił na nią uwagę i obawia się, że nawet najmniejszy bunt może być powodem rozstania. Za każdym razem, gdy mąż sugeruje, że Kasia zrobiłaby coś o wiele lepiej, jej samoocena upada jeszcze niżej, a w sercu odgrywa się prawdziwy dramat.
Czy da się żyć ciągle w cieniu zmarłej żony?
Nagle ich spokojna, grzeczna córka zaczyna wagarować. Hania pragnie za wszelką cenę zrozumieć, jaka jest tego przyczyna. To, co odkryje, okaże się o wiele bardziej przerażające, niż mogłaby się spodziewać. Sprawa jest wstydliwa, więc kobieta postanawia samodzielnie ją rozwiązać i udowodnić sobie i innym, że jest dobrą matką, która umie zawalczyć o dobro córki i nie cofnie się przed niczym, by jej bronić.
Myślę, że ukrywanie problemu przed mężem, ma być również lekką formą buntu, kolejną jest zaprzyjaźnienie się z sympatyczną sąsiadką, której małżonek nie toleruje.
Niespodziewana znajomość wniesie naprawdę wiele do jej życia. Nie tylko pozwoli uporać się z przeszłością, ale także ułatwi znalezienie własnego sposobu na oderwanie się od szarej rzeczywistości. Pochłaniając kolejne rozdziały, jesteśmy naocznymi świadkami niesamowitej przemiany naszej bohaterki. Nie sposób się z nią nie utożsamiać, zwłaszcza ze względu na pasję, która w końcu pomoże dziewczynie realizować się. Pokochałam Hanię od pierwszych stron i kibicowałam jej całym sercem.
Powieść Magdaleny Majcher ma w sobie coś niesamowitego. Niby opowiada o zwykłych ludziach i ich codziennym życiu, ale w pewien nadzwyczajny, nieszablonowy sposób. Język, jakim operuje autorka jest piękny i bardzo plastyczny, znakomicie oddaje emocje towarzyszące bohaterom. Porusza wiele trudnych tematów, takich jak przykre dzieciństwo, porzucenie, przemoc internetowa, alkoholizm. Równoważy je jednak dobrymi kwestiami, czyli przyjaźnią, miłością, pasją, wspieraniem, dzięki czemu tworzy spójną, harmonijną całość. Jest taka jak życie, nieprzewidywalna, przesycona goryczą, ale również pełna pięknych i słodkich chwil.
Porusza czytelnicze serce głównie dlatego, iż jest niezwykle prawdziwa. Tak wiele kobiet całkowicie poświęca się rodzinie, obowiązkom domowym, zapominając w ten sposób o sobie. Tak postępując, człowiek nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy. Czasem potrzeba trochę egoizmu. Każdy powinien znaleźć odrobinę czasu na to, co kocha robić, mieć coś swojego, dającego spełnienie i wytchnienie.
Ta przepiękna opowieść uświadamia również, jak ważna jest w związku rozmowa. Niedomówienia i domysły mogą wiele zepsuć. Życie przemija, nie odkładajmy niczego na później, ale i nie żyjmy przeszłością. Mimo połączenia tych wszystkich trudnych spraw, historia jest niezwykle ciepła, a czytanie jej to nieopisany relaks. Wszystko to za sprawą czarującego stylu autorki oraz serdeczności, jaka bije od głównej bohaterki.
Akcja książki jest bardzo wartka, więc chłoniemy ją błyskawicznie, nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do końca. Poruszyła mnie i zachwyciła, a także wywołała wiele głębokich przemyśleń.
Myślę, że przemiana Hani może stać się inspiracją dla wielu kobiet. To powieść, która trafia wprost do naszego serca i uzmysławia, że nigdy nie jest za późno na zmiany. Delikatnie głaszcze naszą duszę napominając, iż ważne jest to, co trwa tu i teraz, przeszłości należy pozwolić odejść.
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher, ale jestem oczarowana i z pewnością sięgnę po pozostałe pozycje. ?Wszystkie pory uczuć. Jesień.? to pierwsza część cyklu, tak więc już niecierpliwie wyczekuję następnego tomu, a was serdecznie zachęcam do lektury. To idealna historia na chłodny, jesienny wieczór. Zapewniam, iż jej niesamowity klimat porwie was już od pierwszych stron!
Opinia bierze udział w konkursie