Nie od dziś wiadomo, że w głowie nastolatka toczy się prawdziwa burza myśli, a szalejące hormony często skłaniają tego młodego dorosłego do podejmowania skrajnie nierozważnych decyzji. Ten dziwny wiek zawieszony między dzieciństwem a dojrzałością dla większość osób się w nim znajdujących nie jest zbyt przyjemny, podobnie zresztą jak i dla ich otoczenia. Niezrozumienie przez dorosłych, trudności w budowaniu relacji z rówieśnikami, którzy na swój sposób próbują sobie radzić z własnymi emocjami, problemy w szkole i próba znalezienia własnego ja, to tylko wierzchołek tego, z czym muszą sobie radzić każdego dnia. Jednak w większości zawsze znajdą zrozumienie i pocieszenie- u rodziców, rodzeństwa, kogoś dalszego z rodziny, przyjaciela, gdziekolwiek. A gdy takiej osoby zabraknie? Gdy zostanie tylko ziejąca pustka, która wraz z mijającym czasem będzie zdawała się jedynie powiększać? Pustka oraz żal do ludzi, do wydarzeń, do świata. Co wtedy? Czy ktokolwiek zorientuje się, gdy w takim człowieku zaczną narastać złe myśli, prowadzące prosto do autodestrukcji?
Leonarda Peackocka poznajemy, gdy obchodzi swoje osiemnaste urodziny. Mamy okazję spędzić z nim ten dzień, który powinien być jednym z najważniejszych w życiu, pełnym świętowania i radości. I choć do takich nie należy to nastolatek ma zamiar sprawić, by z pewnością został zapamiętany. Z pieczołowicie przygotowanym planem- zabójstwa byłego najlepszego przyjaciela oraz popełniania samobójstwa, opowiada nam o tym wielkim dniu, pożegnaniach, których dokonuje, a przy okazji nakreśla swoje krótkie życie i przedstawia najważniejsze dla niego osoby. Powiedzieć, że Leonard jest zagubiony, to jakby nie powiedzieć nic. Ten chłopak jest pełen tak wielu skrajnych uczuć, jego myśli dosłownie szaleją w jego głowie, wspomnienia napływają czasami niechciane, a on sam, niczym samotny statek na morzu podczas ogromnego sztormu, próbuje wszystko okiełznać. Otuchy dodaje mu fakt, że podjął już decyzje co do przyszłości i nie ma zamiaru jej zmienić. Leo jest nad wyraz inteligentny, umysłem i postrzeganiem świata przewyższa wszystkich swoich rówieśników. Zaczytuje się w Hamlecie, ubóstwia filmy z Bogartem, ma zerowe doświadczenia w sprawach damsko-męskich, a w szkole swoim otwartym umysłem wielokrotnie sprawia problemy. Ojciec uciekł za granicę, by uniknąć konsekwencji prawnych i słuch po nim zaginął, matka większość czasu goni za karierą w Nowym Jorku, a on wiedzie samodzielne życie, bez jakiegokolwiek nadzoru. Otuchy dodają mu seanse filmowe z umierającym sąsiadem, lekcje dotyczące Holokaustu z cenionym przez niego nauczycielem, wyprawy metrem, z którymi wiążą się obserwacje dorosłych. On sam nie docenia siebie, choć świadom jest swoich problemów, widzi się jako kłopotliwego i niepotrzebnego nikomu, nie potrafi dostrzec światła w ciemności, w której się znajduje, choć sam niepostrzeżenie codziennie wysyła swoje światło do innych. Czy znajdzie się w jego życiu ktoś kto go uratuje, czy może nie ma już dla niego ratunku?
"Wybacz mi, Leonardzie" to książka, którą powinni przeczytać zwłaszcza dorośli mający kontakt z młodymi ludźmi- nauczyciele, rodzice, a nawet psychologowie. W codziennym biegu łatwo nie zauważyć symptomów tego, że dzieje się coś złego, że depresja podstępnie trawi drugą osobę, a samotność coraz bardziej wdziera się w jej życie. Łatwo jest osądzić nastolatka w kwestii jego zachowania, podczas gdy mało kto zastanawia się nad głębszym powodem takich jego czynów. Rodzice także zbyt często za wiele zrzucają na barki takiego człowieka, sądząc, że jest już na tyle dojrzały, by poradzić sobie samemu, a jest to nad wyraz błędne założenie. Ta książka stanowi idealne przypomnienie powyższego. Ponadto jest świetnie napisana, lekko, przemawia do czytelnika i co najważniejsze- daje mu do myślenia. Z całą pewnością nie jest to powieść o chłopaku, który postanowił zakończyć swoje życie, ma o wiele głębsze i ważniejsze przesłanie. Autor w znakomity sposób ukazuje jak nawet niewielki gest, akt dobroci, który może nam się wydawać mało istotny, zwyczajna rozmowa i słuchanie rozmówcy, mogą wiele zdziałać. Poprzez kolejne postaci w życiu Leonarda, ważne dla niego na różne sposoby, wskazuje jak wielki wpływ miały na niego i jego decyzję. Wstrząsa nami postawa jego rodziców, choć właściwie nie tylko jego, żyjących w błogiej nieświadomości, a właściwie świadomie udających, że nie widzą problemów dzieci- bo tak zwyczajnie funkcjonuje się lepiej. Ciekawie zostaje także przedstawiony świat dorosłych, widziany oczami Leonarda, choć z drugiej strony nie napawa on optymizmem. Czy my naprawdę tak wyglądamy? To naprawdę wyjątkowa pozycja, niosąca w sobie wiele mądrości i naprawdę warta poznania. Ogromnie polecam!
Opinia bierze udział w konkursie