Książę poetów, XVIII-wieczny mistrz pióra, duchowny, który, żeby uczynić zadość nieprzychylnym mu satyrykom barskim „mszy nigdy nie miewa, ale tylko z damami sursum cordo śpiewa”… Czołowa postać polskiego oświecenia. Zdawać by się mogło, niewinny satyryk, o jakże delikatnych manierach, oszczędzający w swych utworach swoich współczesnych, nie częstujący ich stekiem zgryźliwych uwag, nie wylewający na magnackie głowy przystrojone w dziwaczne peruki, na cudzoziemską modę, wiadra z pomyjami… co to, to nie. O, książę poetów znał się na swym fachu, wiedział dobrze, że „świat poprawiać – zuchwałe rzemiosło”, nie ma sensu strzępienie języka, produkowanie imiennych paszkwili, wytykanie zadufanej w sobie szlachcie ich wad i przywar, nie do wyplenienia. Jakże tu pozbawić wspaniałych potomków Sarmatów liberum veto – owej źrenicy wolności? Jakże zabrać ich chłopów – ukazać, o zgrozo, samemu uprawiać ziemię? Jakże wymagać od nich uczucia miłości dla ojczyzny? Uczoności? Patriotyzmu? Biskup przyjął taktykę zgoła odmienną – idee reformatorskie przemycał w bajkach za pomocą jakże charakterystycznych dla bajek, zwierzęcych bohaterów. Elegancki poeta z namaszczeniem dobiera słowa, gładzi teksty swych bajek, żeby nie tylko treścią, ale i formą zachwyciły czytelników. W swych satyrach pozornie chwalił, ganiąc w istocie, przewrotne wersy wymierzając w szlachtę, jednakże z klasą! Ów szalony optymista, bowiem tworząc utwory, mające wpłynąć na zmianę w sposobie myślenia potencjalnych odbiorców, koniecznie musi się być optymistą, przekonanym, że słowa jego nie będą przysłowiowym grochem, odbijającym się od ściany. W utworach Krasickiego odbija się – niczym w tafli wody – obraz społeczeństwa XVIII wieku – ze wszystkimi jego przywarami, które poeta odmalował niezwykle realistycznie, niby najznakomitszy mistrz pędzla, z talentem scharakteryzował wszelakie spotykane wówczas typy ludzkie i szczegóły, szczególiki ówczesnych obyczajów. Czas na oświecenie. Odświeżenie. Nieco śmiechu. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie