Ciągle nie mogę się pozbyć z głowy stereotypu związanego z książkami polskich autorek obyczajowych. Sięgając po nie, spodziewam się słodkiego romansu w sielankowej scenerii. Najgorszym co może się przytrafić bohaterom jest zdrada ukochanego czy zbuntowane dzieci. Dzieło Natalii Nowak-Lewandowskiej zmusiło mnie do zmiany takiego sposobu myślenia. Polskie pisarki są nam w stanie dać dużo więcej niż łzawe, pisane na kolanie, historyjki dla kur domowych, a "Wybór M" jest doskonałym tego przykładem. Można śmiało stwierdzić, że rodzima literatura obyczajowa wyszła z kuchni i weszła na salony.
Michalina wraz z Igorem tworzą szczęśliwe małżeństwo. Planują wspólne wakacje nad morzem, na które zabiorą najbliższą przyjaciółkę rodziny, Basię. Pewnego dnia, wracając późno z pracy do domu, Michalina pada ofiarą gwałtu zbiorowego. Kobieta trafia do szpitala. Lekarzom udaję się ją odratować, jednak rany psychiczne będą goić się o wiele dłużej. Również Igor nie może się pogodzić z tym, co spotkało jego żonę. Zaczyna znikać z domu. Miśka czuje, że go traci. Jedyną osobą, która wiernie trwa przy łóżku zrozpaczonej kobiety, jest Basia.
Temat gwałtu zbiorowego jest niezwykle rzadko poruszany przez autorów literatury obyczajowej. Jest on trudny, bolesny i wydaje mi się, że ciężko jest pisać z pozycji ofiary, nie mając za sobą podobnych doświadczeń. Autorzy boją się, że próbując opisać uczucia jakie towarzyszą zgwałconym, nieświadomie je zranią, nie będą potrafili w pełni oddać traumy, jaka jest ich udziałem. Ciężko jest mi powiedzieć, co musi czuć wykorzystana w brutalny sposób, upodlona i pobita kobieta, zostawiona na gruzowisku po zniszczonej kamienicy. Nawet nie próbuję wyobrazić sobie ogromu nieszczęścia, które na nią spada w ułamku sekundy. Autorka spróbowała zinterpretować ten stan rozpaczy. Rozłożyła ból na czynniki pierwsze. I muszę przyznać, że przed moimi oczami rzeczywiście pojawił się obraz przerażonej ofiary, której życie legło w gruzach. Ta książka jest niczym więcej jak studium rozpaczy. Polskie autorki przyzwyczaiły nas do tego, że po burzy zawsze wychodzi słońce. Jednak nie tym razem. Od samego początku do rozpaczliwego końca toniemy w rozpaczy, jaka jest udziałem naszych bohaterów. Bo tak traumatyczne przeżycie ma wpływ nie tylko na życie ofiary. Poszkodowani są wszyscy bliscy, rodzina i przyjaciele. Ich życie również się zmienia. Pozostaje kwestia tego ,czy jesteśmy w stanie funkcjonować i odnaleźć szczęście w nowych, zmienionych realiach. Jak uświadamia nam autorka, często jest to niemożliwe.
Na okładce książki możemy przeczytać, że początkowo Igor wspiera Michalinę. Zastanawia mnie czy ktoś kto pisał ten opis w ogóle zadał sobie trud przeczytania książki. Niestety, mąż ofiary, zachował się jak ostatni drań i zamiast siedzieć przy łóżku żony, bał się przekroczyć próg szpitalnej sali. Rzeczywistość go przerosła i z kochającego, otwartego na świat mężczyzny, stał się egoistycznym dupkiem. Wybaczcie kolokwializm, ale inne słowa tutaj po prostu nie pasują. Wprost nie mogłam uwierzyć w to jak się zachowuje ten dorosły mężczyzna. On nie dość, że odsunął się od swojej małżonki, to się nią brzydził. Uważał ją za zbrukaną, dotkniętą przez innych mężczyzn. Nie zwracał uwagi na jej nieszczęście, uczucia. Był ważny tylko on sam. Wiecie co jest najgorsze? Uważam, że właśnie w ten sposób zachowałaby się większość mężczyzn w takiej sytuacji. Dla nich sex to sex. Jeśli kobieta była z innym mężczyzną, nawet jeśli tego nie chciała, to znak, że zdradziła. Igor nie myślał o bólu jakiego doświadczyła Miśka, nie zwracał uwagi na jej rany, widział w niej jedynie brudną ofiarę gwałtu, nie żonę, którą kochał do szaleństwa.
"Wybór M" to książka negatywnych bohaterów. Te pozytywne postaci można policzyć na palcach jednej ręki. Są dwie. Zarówno rodzina, jak i otoczenie Michaliny, odnoszą się do niej z wrogością, nie traktują jak ofiarę tylko prowokatorkę. Jej własna matka, zagorzała katoliczka i tradycjonalistka, uważa że gwałt był wynikiem złego prowadzenia się dziewczyny, za krótkich sukienek, zbyt intensywnego makijażu. Siostra, zaszczuta szara myszka, nie odzywa się wcale, chodząc jak cień za swoim mężem i matką. Policjant, jest zmęczony prowadzeniem śledztwa, które i tak doprowadzi donikąd. Nawet psycholog, nie zwraca uwagi na cierpienie dziewczyny i liczy sobie podwójne stawki za wizyty domowe. Zaiste obraz polskiej mentalności, przedstawiony w tej powieści jest jak najbardziej prawdziwy. Niestety nie patrzymy dalej niż czubek własnego nosa. Celem stworzenia karykaturalnych i przesadzonych bohaterów było uwidocznienie cierpienia Michaliny. Ona jedna przeciwko samemu światu. Autorka chciała nam pokazać, że pomimo całej empatii jaką jesteśmy obdarzeni, nigdy nie będziemy w stanie, zrozumieć co czuje ofiara. Przez jakie piekło przechodzi.
Nowak-Lewandowska postawiła na kontrast. Z jednej strony mamy ból, traumę i zespół stresu pourazowego a z drugiej pączkującą miłość, sex, zauroczenie i fascynację drugim człowiekiem. Lęk przed odrzuceniem miesza się z ciepłem prawdziwej przyjaźni. Czarne miesza się z białym. Widząc, że świat wokół toczy się dalej, że inni przeżywają swoje małe radości, obraz Michaliny wydaje nam się jeszcze bardziej tragiczny.
Uważam, że autorka wykazała się niezwykłym sprytem w wyborze tytułu dla swojej książki. "M" może oznaczać zarówno Michalinę, jak i Małgosię, jej starszą siostrę. Ona również będzie zmuszona do dokonania wyborów, które zaważą na jej przyszłym życiu. Zresztą nie ona jedyna. Zadziwiające jest, jak jedno wydarzenie, może zmienić losy i życie tak wielu ludzi. Następuje tutaj efekt domina, kiedy jeden potrącony klocek rozpoczyna lawinę, którą nie sposób zatrzymać. Dla jednych coś się skończyło, dla innych zaczęło. Ważne jest jedno : nikt nie został oszczędzony. Czytając książkę, zaczęłam rozmyślać nad tym, jak mały wpływ mamy na naszą przyszłość. Choć myślimy, że tak wiele od nas zależy to faktem jest, że nasze życie jest sumą zbiegów okoliczności i losowych zdarzeń, na które nie mamy wpływu. Wszystko to można nazwać jednym, pięknym słowem "przeznaczenie". I właśnie o tym jest ta książka.
"Wybór M" to niezwykle emocjonalna, pięknie napisana historia, opowiadająca o bólu, stracie, rozpadzie i braku nadziei. Płakałam. I wy też będziecie płakać. I wściekać się i krzyczeć i kląć. Powtórzenia jakie zastosowała autorka, opisowy język i brak zahamowań cechujący język powieści, będą wam ciągle przypominać o tym strasznym przeżyciu, które spotkało Michalinę. To nie jest kolejna książka dla grzecznych dziewczynek, kolejna opowieść o miłość ze szczęśliwym zakończeniem. To brutalny opis jeszcze brutalniejszej rzeczywistości, pełnej złych egoistycznych postaci, które tylko noszą maski dobrych ludzi. Książka ta podkopała moją wiarę w istotę człowieczeństwa. Chciałabym wierzyć, że ten czarny scenariusz to tylko fikcja literacka, jednak chyba nie posiadam w sobie tyle pokładów wiary. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie