Już dawno nie czytałam książek tego autora, dlatego może ta tak bardzo mnie przestraszyła. Wybryk natury to książka, która zaskakuje akcją, gdyż ten, który napada niewinne ofiary jest co najmniej dziwny. Jedna osoba twierdzi, że oprawca nie miał głowy, druga, że nie miał nóg, a trzecia, że mężczyzna, który go okaleczył miał tylko połowę ciała. Jakby ktoś go przeciął wzdłuż na pół. Najgorsze jest to, że policja nie bierze tych zgłoszeń na poważnie. Postanawiają przebadać mężczyznę pod względem badań psychologicznych, gdyż uważają, że najprawdopodobniej sam się okaleczył. Nie chcą wierzyć świadkom, bardziej szukają odpowiedzi na to, co ich skłania do tego, że wymyślają tak niestworzone rzeczy. Nie zmienia to faktu, że jednak ktoś tutaj grasuje, gdyż tak bestialsko pociętej kobiety nikt do tej pory nie widział. I tutaj następuje otwarcie śledztwa, tylko jak złapać kogoś, kto znika, lub pojawia się tylko w kawałku?
Kiedyś oglądałam podobny film i tam również ukazywały się duchy, które nie były z naszego czasu. Miały możliwość przemieszczania się, tylko nie krzywdziły ludzi tak bestialsko jak tutaj. Wychodzi na to, że śledztwo wchodzi na tory paranormalne i nie każdy, kto w to wierzy będzie poważnie podchodził do śledztwa. Mnie osobiście sprawa opisów miejsca skąd te duchy do nas wchodziły była nieco niepokojąca. Zresztą bardzo często włos stawał mi dęba, gdyż autor poprowadził całą fabułę w sposób nieprawdopodobny i wielce prawdopodobny jednocześnie. Gdy dochodziło do okaleczeń ofiar, wiedzieliśmy co im zrobiono, tylko nie znaliśmy wymiarów ich cierpień. W pewnym momencie ten wątek się urywał i przechodziliśmy do następnego, gdzie dochodziło do kolejnego dziwnego wydarzenia. Nie mamy tu żadnych opisów postaci, jedynie skrawki informacji o rzeczach, lub fragmentach ciała, które aktualnie doznawały uszczerbku. Jednak nic nas takiego by nie ciekawiło, gdyż te rozboje całkowicie nas pochłaniają. Jednak nie jest tutaj tylko mrocznie, gdyż co jakiś czas postać albo żartuje, albo rzuca sarkazmami, które nas rozśmieszają. Wpierw napina nas do granic możliwości, a później funduje wybuch tych emocji poprzez śmiech. Może to głupie, ale dla mnie czytanie jej miało wydźwięk terapeutyczny, gdyż po jej skończeniu, po tych napięciach i śmiechach, poczułam się nagle taka spokojna, jakby zeszedł ze mnie cały dotychczasowy stres. Jakbym nie miała już na obecną chwilę żadnych zadań, które wymagałyby natychmiastowej interwencji, tylko spokój. Chwilowo to najciekawszy tom z tej serii:-)
Opinia bierze udział w konkursie