Pierwszy tom serii Zaginione miasta autorstwa Shannon Messenger czytałam w zeszłym roku. Wtedy też zaczęłam lekturę drugiej części, jednak obowiązki sprawiły, że porzuciłam tę książkę i w taki oto sposób ona przeleżała na mojej półce kolejne kilka miesięcy. Kilka dni temu jednak w końcu naszła mnie ochota na coś z fantastyki, a mój wybór padł właśnie na Wygnanie. Czy była to dobra kontynuacja? O tym w dzisiejszej recenzji. Sophie zdążyła się już zadomowić w Havenfield. Wie, że może liczyć na swoich przyjaciół i adopcyjnych rodziców, jednak nadal jest coś, co może jej zagrażać. Zwłaszcza że dzięki swoim telepatycznym zdolnościom Sophie może trenować Sylveny ? pierwszego żeńskiego alikorna, który pojawił się w Zaginionych Miastach. Na wolności wciąż pozostają porywacze Sophie, a gdy odnajduje ona dziwne wskazówki i wiadomości, będzie musiała podjąć ogromne ryzyko, które może zaszkodzić jej i innym mieszkańcom. Tajemnice, niepokojące wskazówki i złowróżbne wiadomości - czy Sophie da sobie radę? Pozwólcie, że podejdę do tej powieści trochę inaczej. Z racji tego, że pierwszy tom czytałam te kilka miesięcy temu, przy lekturze tej części zdążyłam już wyrobić sobie trochę inne zdanie na temat głównej bohaterki. No ale nie ma co tutaj przedłużać tego wstępu, po prostu przejdę właśnie do tej kwestii. Sophie wcześniej bardzo polubiłam, jednak w Wygnaniu miałam wrażenie, że choć dziewczynka zaczęła już rozumieć, o co chodzi w tym wszystkim, to zaczęła być też bardziej nierozważna. Mogę się nawet posunąć do stwierdzenia, że jej postępowanie często mnie irytowało - wiedząc, że dana sytuacja może skończyć się bardzo źle, Sophie i tak w to brnęła. Domyślam się, że taki był zamysł autorki i tym samym chciała ona po prostu dodać historii trochę dynamizmu, no ale w moim przypadku to nie zadziałało zbyt korzystnie. Bardzo zainteresował mnie wątek z Sylveny, czyli alikornem płci żeńskiej, który jednocześnie był pierwszym alikornem w świecie głównej bohaterki. Było to też moje pierwsze spotkanie z tego typu zwierzęciem w powieściach fantastycznych i powiem Wam, że właśnie odkryłam, że alikorny występowały w My Little Pony. Podejrzewam, że właśnie z tej animacji autorka zasięgnęła inspirację, ale to dobrze. Poznałam coś nowego w literaturze fantastycznej i w tym aspekcie poczułam się zaspokojona czytelniczo. Co do samej fabuły tego tomu mam małe zastrzeżenie. Początek, który stanowił taki właśnie wstęp do tego, co będzie działo się na kartach tej powieści, był dość nudny i nużący. Pierwsze sto stron czytałam bez większego zainteresowania, no a tego nie lubię. Dopiero po upływie tych stron poczułam swoje rosnące zainteresowanie i naprawdę zapragnęłam dowiedzieć się, co wydarzy się dalej. Autorka tutaj skupiła się przede wszystkim na tajemniczych wiadomościach, jakie otrzymywała Sophie i właściwe to ta sprawa stanowiła podstawę tej pozycji. Czy to dobrze? Trudno mi to określić jednoznacznie ? z jednej strony czytelnik nie musi lawirować między setkami różnych wątków, a z drugiej większa różnorodność mogłaby wpłynąć pozytywnie na odbiór tej historii. Wygnanie, czyli drugi tom serii Zaginione miasta to dobra powieść, która rzeczywiście dostarcza rozrywki czytelnikowi, a w pewnym momencie i wciąga, odrywając go od problemów życia codziennego. Cieszę się, że przeczytałam tę pozycję, jednak porównując ją do poprzedniej części, stwierdzam, że tutaj było ciut słabiej. Jednak nie zmienia to faktu, że z ogromną ciekawością sięgnę po tom trzeci i będę się w nim zaczytywać. Jeśli szukacie dobrej powieści młodzieżowo - fantastycznej, sięgnijcie po tę serię.