Małżeństwo to jedna z najbardziej kruchych więzi międzyludzkich. Choć zazwyczaj wynika z całkowitego przekonania i chęci spędzenia z drugim człowiekiem reszty życia, poparte ogromem miłości, troski i opiekuńczości. W końcu słowa przysięgi "w zdrowiu i w chorobie, dopóki śmierć nas nie rozłączy" nie wzięły się znikąd. A jednak tak szybko potrafi zmienić swój kurs, prowadząc dwoje ludzi ku nieuchronnej zagładzie. Czasem się ją zignoruje, czasem spostrzeże się ją zbyt późno, a czasem pomimo najszczerszych chęci pęd życia i tak nas ku niej zaprowadzi. Lecz jeśli jest wola obu stron, jeśli jest zrozumienie i jeśli ta miłość wciąż gdzieś się tli, to warto wsłuchiwać się w drugą stronę, warto podjąć każdą bitwę i warto dążyć do zażegnania nawet najgłębszego kryzysu. Bo dla miłości po prostu warto...
Karolina i Adam to małżeństwo z kilkuletnim stażem. Oboje kochają swoją pracę, dom, który dla siebie wybrali oraz siebie nawzajem. Do szczęścia potrzeba im tylko, a może aż.. dziecka. Niestety, kolejne próby kończą się fiaskiem, co nieuchronnie prowadzi do rozluźnienia się więzi między nimi. Karolina nie potrafi poradzić sobie z myślą, że być może nigdy nie zostanie matką i ucieczki od problemów szuka w wieczornych sesjach z winem. Adam z kolei nie jest w stanie tak do końca zrozumieć żony, co przekłada się na to, że coraz niechętniej wraca do domu, wiedząc, że nie czeka go tam nic przyjemnego. Kiedyś spontaniczne, pełne miłości małżeństwo, z miesiąca na miesiąc coraz bardziej traci to, co było dla nich najcenniejsze, zapominając o wspólnym spędzaniu czasu, rozmowach, niewielkich gestach dających radość. Czy uda im się zawrócić z tej ścieżki, która nieuchronnie chce ich zaprowadzić do rozwodu? A może są przykładem pary, która jasno wskazuje, że sama miłość jest niestety czasem niewystarczająca, gdy problemy codzienności zaczynają przytłaczać?
"Wymarzone" to pozycja, w której na próżno szukać niebezpiecznych porachunków, wyszukanych scena erotycznych, dużej dawki adrenaliny czy czegokolwiek, co ostatnio stało się dość modne w literaturze skierowanej do kobiet. To książka, którą napisało samo życie, to książka, w której każdy z nas może odnaleźć odzwierciedlenie swoich problemów, to książka, która łączy w sobie magię i przekleństwa codzienności. I dzięki temu jest wyjątkowa. Właśnie swojemu realizmowi zawdzięcza tak mocne zaangażowanie czytelniczych uczuć, które przenika do głębi. Justyna pisze naprawdę świetnie. Rozwija się, widać, że pracuje nad swoim warsztatem, a dodatkowo ma niesamowitą zdolność przekazywania emocji, które przelała na papier. I właśnie dzięki temu lekturę odczuwałam całą sobą, przeżywając wraz z postaciami ich dobre i złe chwile. Choć głównym tematem powieści jest nieodparta potrzeba posiadania dziecka, która nie przekłada się na rezultaty, to Autorka nie poprzestaje jedynie na tej kwestii. Przede wszystkim pokazuje jak jeden problem może rodzić kolejne, a wszystko to z frustracji, braku empatii, wpływu na codzienne zachowania i stosunek do najbliższych. Otrzymujemy tu portret małżeństwa, które dosłownie sypie się na naszych oczach, a wszystko przez nieprzepracowanie wewnętrznych kłopotów, próby bagatelizowania uczuć współmałżonka, ucieczkę przed stanowiącą wyzwanie sytuacją domową. Dodatkowo, dzięki postaciom pobocznym, ukazane są inne, równie życiowe wątki, które dają do myślenia. Te przykłady ludzkich losów pokazują jak ważne jest, by doceniać to, co się ma. Jak istotnym jest fakt cieszenia się z każdego dnia, pielęgnowania miłości oraz wszystkich dóbr, które nas otaczają. Bowiem w życiu czasem wystarczy chwila, by stracić bardzo dużo, a rzadko jesteśmy tego w pełni świadomi, biorąc zbyt wiele za pewnik. Ale ta powieść to także przestroga, bowiem nie zawsze każdy wart jest miłego słowa, uśmiechu, dobrego uczynku, bo nawet tak pozytywne postawy mogą być finalnie wykorzystane przeciwko nam. W końcu nie wszyscy ludzie pojawiający się w naszym życiu są bohaterami wartościowymi, lecz bezwzględnie wszyscy czegoś nas uczą. Nie można jednak nigdy zapomnieć o rzeczy nadrzędnej- nie ocenianiu przez pryzmat pozorów, bo te mogą być szalenie mylące, a za każdym człowiekiem stoi jakaś historia i to też znajdziemy w lekturze. Justyna wplata w powieść także wątek życzliwych nam aniołów, których interwencje czasem są niezbędne, podobnie jak ich świeże i zdystansowane spojrzenie na piętrzące się problemy oraz mądre choć często proste słowa mające ogromne znaczenie. To jedna z tych powieści obyczajowych, która trafia w serce, niepostrzeżenie wkracza do czytelniczego umysłu i angażuje całą uwagę. Ogromnie ją polecam!
Opinia bierze udział w konkursie