Zauważyłam, że ostatnio coraz śmielej sięgam po powieści obyczajowe. I tutaj ukłony w stronę mojego postanowienia noworocznego, żeby czytać inne gatunki, nie tylko romans! Wychodzi mi to na plus.
"Wyśniony koncert" to powieść, która z opisu nie zapowiadała się dla mnie jakimś wielkim cudem a finalnie okazało się, że jestem zachwycona.
Czytając zdania z tyłu okładki nie wiedziałam jak potoczy się akcja. Miały przepleść się w niej losy młodego, niespełnionego kompozytora oraz cenionego, doświadczonego dyrygenta, ale historia nie działa się w tym samym czasie. Nie miałam pojęcia, jak autorka rozwinie tą powieść. Mamy tutaj zastosowany zabieg, który wręcz uwielbiam: sceny teraźniejsze przeplatają się z rozdziałami z przeszłości. Czułam, jakbym czytała dwie oddzielne lektury jednocześnie: i o ile na początku zabieg ten mnie irytował, to z biegiem stron, gdy coraz bardziej poznawałam młodego Antoniusza i jego rozterki, oraz niemalże pięćdziesięcioletniego Roberta, zakochiwałam się.
Moje serce wyrywało się w stronę umęczonego życiem młodego artysty, niezrozumiałego przez rodzinę, niedocenionego przez środowisko artystyczne, zauważonego przez staruszkę, która motywowała go i pchała w wielki świat muzyki klasycznej. Tutaj ukłony w stronę autorki, bo to, jak wykreowała Panią Basię... Cudowna postać! Ciepła, doświadczona życiem kobieta, która bez wahania wzięła pod swoje skrzydła mężczyznę i była dla niego opoką, skałą, stałym elementem jego życia, do którego po niepowodzeniach mógł wracać.
Współczesne rozdziały było poświęcone Robertowi. I o ile sławny dyrygent na początku nie budził we mnie praktycznie żadnych pozytywnych uczuć, to wraz z upływem stron, rozdziałów coraz bardziej rozumiałam jego postać, jego postępowanie.
Miłość przebijała się przez kolejne zdania tej książki. Miłość do muzyki, miłość do kobiet. Miłość przeklęta, miłość smutna, miłość niespełniona. Choć tego romantycznego uczucia było tutaj niewiele, to moja dusza romantyczki zapoznając się z ostatnimi wersami była spełniona.
Cóż mogę rzec. Pamiętacie, jak pisałam o "Kwiatach"? "Wyśniony koncert" prowadzi nas krok po kroku po wspaniałym świecie muzyki. Ja dałam się porwać, a wy? Dacie szansę tejże powieści?
Opinia bierze udział w konkursie