Czasami trafiają się takie książki, które stale pamiętam, mimo upływu czasu. Na myśl o nich od razu pokrzepia się serce, wyzwalają rozmaite pozytywne wibracje, ciepłe odczucia. Taką właśnie historią stała się ,,Wyszczekana miłość. Mimo przemijania, myśli o niej wywołują szeroki uśmiech na twarzy.
Pedro traci mieszkanie, swoją ulubioną pracę oraz wszystkie oszczędności z konta, przez co zmuszony jest zamieszkać z ciotką z kotem. Na czas jej wyjazdu zajmuje się jej pupilem o imieniu Terpentyna. Pewnego dnia niespodziewanie znika.
Alicja to dziewczyna, która chce dzielić się swoją pasją do ekosztuki. Niestety inni nie podzielają zachwytu nad jej robótkami. Na domiar złego nieustannie otrzymuje krytykę od najbliższych, a także przeświadczenie, że zostanie do końca życia starą panną. Ukojenie znajduje w schronisku. Tam odnajduje małego rudego ,,liska i postanawia się nim zająć, do czasu aż nie znajdzie się właściciel. Losy połączą tych dwojga ze sobą. Co z tego wyniknie?
Akcja przedstawiona jest z perspektywy Pedra, Alicji i samego czworonoga Terpentyny. Już kiedyś czytałam książkę przedstawioną oczami psa, ale nie przypadła mi do gustu, jak tego z początku oczekiwałam. Tutaj pokochałam tą małą kruszynkę i jej perypetie. Z zachwytem zaglądałam do jej główki i obserwowałam otoczenie jej koralikowymi oczami. Pies to najwierniejszy przyjaciel człowieka. Nigdy nie ocenia, zawsze jest przy swoim panu, kocha bezgranicznie, wspiera, gdy jest smutno i tym mokrym językiem potrafi rozweselić każdy dzień. Nikt tak się nie cieszy na twój widok, jak on, jest doskonałym budzikiem, postrachem sąsiadów, łobuzem w czystej postaci, ale kocha się go bez względu na wszystko. Dbamy o niego, troszczymy, a on odwzajemnia się nam swoją miłością.
Opowieść jest lekka, przyjemna, swoją historią otula niczym ciepła kołderka. Podnosi na duchu, autorka przemyca ważne wartości. Pokazuje, jaka jest miłość zwierzaka do człowieka i jak ona może zmienić czyjeś życie. Książka czyta się praktycznie sama, słowa przewijają się w zastraszającym tempie, a czytelnik płynie przez powieść, zapominając o mijającym czasie. Pojawiają się śmieszne perypetie, bohaterowie wplątują się w rozmaite tarapaty, przy których czytelnik uśmiecha się od ucha do ucha. Jeszcze nie raz wrócę do tej historii, gdy dopadną mnie smutne dni. To wyjątkowa opowieść, do której warto wracać. Gorąco polecam.