,,Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Bałam się wrócić do domu. On przyszedł do mojej pracy, do miejsca, gdzie czułam się najbezpieczniej. Zabrał mi moją pewność siebie, godność, a teraz i to. Nic mi już nie zostało, tylko życie w ciągłym strachu. Uświadomiłam sobie, że już chyba nigdy nie będę się czuła bezpieczna".
,,Spojrzałam na dom i zobaczyłam, że Jason już na mnie czeka. Zaparkowałam obok niego i rzuciłam mu się na szyję".
..Przepraszam, Jason, że tu przyjechałam, ale... tylko przy tobie czuję się bezpiecznie".
,,Teraz już jesteś bezpieczna, tutaj nic ci nie grozi".
,,Jason tulił mnie do siebie i szeptał uspakajające słowa. Robił to, czego w tym momencie potrzebowałam".
Czytając tą książkę od razu w głowie usłyszałam piosenkę ,,A ty bądź". Jest tak samo klimatyczna jak ona. Historia smutna, bo wszelkie leki powracają. Ujrzała tego, który ją bardzo skrzywdził. Totalnie zburzył jej mur, który sobie ustawiła przed światem. Dosłownie jakby zgwałcił ją po raz drugi. Miałam wrażenie, że autorka chyba nigdy nie przestanie haratać im życia. Do ich losów idealnie można dopasować rymowankę: ,,Dwa kroki do przodu, do tyłu pięć, tak do teściowej, maszerował zięć". U nich jest podobnie. Kiedy tylko wychodzą na prostą, od razu wybucha kolejny koszmar, który burzy wcześniejsze plusy. Tak przez całą pozycję do samego końca. Nieszczęście było dla nich drugim imieniem. Ja sądzicie, czy cokolwiek z tej rozsypanki uczuć do się poskładać do kupy?
Podobny styl do Anny Dąbrowskiej. Bardzo dużo uczuć, smutku i ciężkich chwil. Osoby wrażliwe rozsypią się na drobne kawałki. Morze łez stanie się otoczką w której skąpana będzie nie tylko książka, ale i ich miejsce w którym ją czytają. Niesamowicie wciąga, pisana z perspektywy postaci. Zasługuje na miano niebezpiecznie zabierającej czas i brukającej duszę. Idealna dla osoby, którą się kocha:-)