W wakacje około dwa lata temu miałam przyjemność po raz pierwszy poznać historię, która wyszła spod palców duetu pisarek, podpisujących się pseudonimem Christina Lauren. Była to "Podróż przedślubna" - komedia romantyczna, która totalnie mnie zauroczyła. Kiedy Poradnia K przyszła do czytelników z kolejnym tytułem autorek, wręcz nie mogłam się oprzeć. Tym razem w moje ręce trafił romans z nietuzinkowym pomysłem na główny wątek, bardziej poważny, ale zdecydowanie niemniej uroczy - "Wzór na miłość".
Fabuła kręci się wokół Jess Davis, freelancercki związanej z zestawieniami statystycznymi i analizą danych, oraz samotnej matce wychowującej siedmioletnią Juno. W wolnych chwilach Jess spotyka się z szaloną przyjaciółką, Felicity, autorką wyjątkowo pikantnych romansów, oraz chadza na randki w celu znalezienia tego jedynego. Sęk w tym, że umawianie się z nietrafionymi mężczyznami powoli zaczyna ją męczyć.
Oczywiście, do czasu aż za namową Fizzy wysyła próbkę krwi i tym samym automatycznie staje się klientką nowoczesnego programu DuetDNA. Program ten na podstawie dopasowania genów znajduje ludziom ich drugie połówki. Brzmi świetnie, prawda? Sęk w tym, że twoją drugą połówką okazać się może ktoś... kompletnie niespodziewany!
Czy Jess odnajdzie prawdziwą miłość? Czy DupetDNA naprawdę działa, a drugą połówkę mamy w rzeczywistości zapisaną w genach?
"Wzór na miłość" Christiny Lauren to przeurocza, lekko zwariowana historia z niesamowicie wciągającym wątkiem romantycznym. Totalnie urzekła mnie prawdziwość relacji między głównymi bohaterami, a naukowe wstawki były idealną wisienką na torcie. Lubię. kiedy fabuła ma sens i nie należy do naciąganych i nielogicznych. Tutaj, owszem, znalazło się kilka delikatnie nagiętych sytuacji, ale utrzymano umiar, dzięki czemu wyszło nad wyraz realistycznie!
Autorki po raz kolejny odwaliły kawał dobrej roboty, ponieważ przekazały to, co w każdym romansie powinno wręcz kipieć: multum emocji. Podczas czytania czuło się wszystko: od zauroczenia, złości, przez smutek, rozdrażnienie, wesołość czy nadzieję. Uwielbiam, gdy śledząc losy bohaterów, współdzielę z nimi ich emocję, bo sprawia to, że książka automatycznie zyskuje na wartości.
Myślę, że stworzenie programu, a w tym specjalnego, miłosnego algorytmu, było doprawy interesującym pomysłem, choć w rzeczywistym świecie raczej by się on nie sprawdził. Jeśli przyjąć, że człowiek na świecie posiada wyłącznie jedną drugą połówkę, to do takiej bazy danych trzeba byłoby zebrać DNA wszystkich osób na świecie. Znalezienie miłości wśród raptem kilku procent populacji wynosi mniejsze prawdopodobieństwo niż wygranie w Lotto. I to największy minus historii.
Na dużą uwagę zasługują również bohaterowie drugoplanowi, a przede wszystkim Fizzy - szalona, ale sympatyczna pisarka. Z kolei okropnie irytowała mnie Juno, córka Jess, zgrywająca najmądrzejsze dziecko świata. Poza tym zakończenie należało do tych okropnie schematycznych i kompletnie niezaskakujących.
"Wzór na miłość" Christiny Lauren, mimo kilku niedociągnięć, to zdecydowanie warta polecenia książka, idealnie sprawdzająca się na leniwe, letnie popołudnie. Autorki stworzyły pełną emocji historię z ciekawymi bohaterami oraz intrygującym, choć lekko naciąganym pomysłem na główną fabułę. Podczas czytania bawiłam się cudownie, po zakończeniu będąc totalnie zrelaksowaną i zauroczoną, więc jeśli planujecie odpocząć, to wyłącznie ze "Wzorem na miłość". :)
Opinia bierze udział w konkursie