Harper Collins to wydawnictwo, które oprócz tego, że wydaje Harlequiny wydaje także lepsze i gorsze powieści obyczajowe, romansy, thrillery, kryminały ? czasami także literaturę faktu. Sięgając po każdą ich kolejną powieść nie oczekuję wybitnej literatury, a jedynie kilka godzin dobrej rozrywki, rozluźnienia, ponieważ większość bohaterów wydawanych przez nich powieści jest sztampowa, a fabuła infantylna. Choć nie można odmówić im wydania świetnego "Spotlight"... to jednak w większości bazują na literaturze lekkiej, łatwej i przyjemnej ? nie ukrywajmy, że po prostu przeciętnej. Nie mniej w otoczeniu nadmiaru wybitnej literatury i taka czasami jest potrzebna. "Z każdym oddechem" to powieść po którą sięgnęłam praktycznie od razu po tym jak trafiła w moje ręce i przeczytałam ją w kilka godzin. Przyjemna, romantyczna historia, z nutą kryminału i thrillera. Tajemnica z przeszłości, rodzące się uczucie, przyjaźń i miłość ? to brzmi trochę lukierkowato i takie także jest, a jednak Maya Banks napisała książkę, w której jest coś ujmującego. A może to po prostu wynika z tego, że jak każdy potrzebuję od czasu do czasu rozluźnienia, a ta powieść mi to zaoferowała?
Eliza nie zawsze była Elizą. Zmieniła swoje imię i nazwisko, zaczęła wszystko od nowa. Historią jej i obsesyjnie zakochanego w niej mordercy przed dziesięciu lat żył cały kraj. Thomas jednak jest w więzieniu, a ona sama próbuje zapomnieć o swojej przeszłości. Skrzętnie ukrywa ją przed przyjaciółmi, skupia się na pracy. Jej spokój burzy jednak wiadomość o tym, że Thomas mimo wyroku wielokrotnego dożywocia opuszcza więzienia. Dodatkowo arogancki i pewny siebie Wade Sterling nie chce dać jej spokoju, choć oboje wyraźnie działają sobie na nerwy. Są dla siebie obcesowi, niemili, chamscy, a jednak Sterling ciągle jest gdzieś w pobliżu. Co więcej uratował Elizie życie... Ta jednak nawet mu za to nie podziękowało, ponieważ wszystko co robi odbiera jako próbę zrobienia jej na złość (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało). Nie da się ukryć, że między nimi iskrzy i tak naprawdę nikt nie potrafi przejrzeć Elizy jak Wade. Także jej zamiarów...
Maya Banks, autorka znanej w Polsce trylogii erotycznej "Bez tchu" wychodzi naprzeciw czytelnika z prostą, a przy tym wciągającą historią. Tempo akcji stopniowo przyśpiesza, a bohaterowie odkrywają przed czytelnikami nowe fakty ze swojego życia. I tu pojawia się ogromny plus, ponieważ autorka nie trzyma się ściśle jednego bohatera, więc czytelnik ma szansę poznać emocje i myśli zarówno Wadea jak i Elizy. Pozostaje jednak pytanie czy jest co poznawać... Bohaterem, który bardziej przypadł mi do gustu jest bez wątpienia Wade, ponieważ wydaje się prawdziwszy, choć i jego postać nie do końca... kolokwialnie mówiąc: trzyma się kupy. Jednak Eliza jest cały czas dla mnie zagadką, bo choć potrafię zrozumieć, że z żądnej krwi tygrysicy staje się pod wpływem wspomnień zahukaną myszką... to jednak trudno mi zrozumieć jak to się dzieje, że od lat wyzywa na każdym kroku faceta od dupków, żeby potem nagle stwierdzić, że go kocha, choć nawet nigdy z nim nie rozmawiała (ponieważ ich "rozmowy" ograniczały się do "zejdź mi z oczu" / "nie chcę cię widzieć"/ ew. "spadaj"), ale w końcu kto się czubi... ten się lubi.
"Z każdym oddechem" jest na swój sposób uroczą książką, którą mogłabym nawet nazwać świetną, gdyby nie słaby fundament fabularny. Autorka wrzuca czytelnika w akcję tak bezpardonowo, że przez naprawdę dużą część czasu spędzonego przy lekturze tej książki zastanawiałam się czy to przypadkiem nie jest druga część... I z tego wszystkiego pisząc tę recenzję upewniłam się czy czasami rzeczywiście nią nie jest. Myliłam się. To czwarta część serii, ale poprzednie trzy nie zostały wydane w Polsce. I tym sposobem wszystko wychodzi na jaw... brak podbudowania fabularnego, jakieś sprawy z przeszłości bohaterów (Eliza pracuje agencji ochroniarskiej), które brały się znikąd i zastanawianie się po co w sumie autorce wymyślanie historii wstecz. Historii, która co więcej stanowi ważny element tego tomu... bez znajomości pozostałych tomów wszystko wydaje się być bardzo płytkie, powierzchowne, takie słowa rzucane na wiatr bez żadnego konkretnego powodu.
Wydawnictwo Harper Collins spłyciło "Z każdym oddechem" przez niewydanie poprzednich części. Książka wydaje się infantylna, ponieważ nie posiada fundamentu w postaci trzech poprzednich tomów. Miłość Elizy i Wadea jawi się czytelnikowi jako niewiarygodna, a bohaterowie jako głupi. Czytając cały czas miałam wrażenie, że coś mnie ominęło... nie orientowałam się w akcji, w relacjach między bohaterami. "Z każdym oddechem" nie jest książką, którą można czytać bez znajomości poprzednich tomów, a polski rynek wydawniczy nie daje nam innej możliwości. Z tego też powodu uważam, że książka Banks jest dla Polek przegrana. Nie wiem o co chodzi z tym, że poprzednie części nie zostały wydane... może o to, że w tej części jest dużo gorących scen? Jestem przekonana, że gdybym znała poprzednie tomy ta powieść zyskałaby w moich oczach wyższą ocenę. Niestety ktoś nie pomyślał i nie dał możliwości poznania wcześniejszych części, a ja z bólem muszę ocenić ją naprawdę nisko, choć przecież wiem, że jako część całości, jako część historii, którą sama sobie dopowiedziałam na podstawie poszlak... jest świetną fabularnie i emocjonalnie powieścią. Jednak w formie jaką oferuje nam wydawca - zawodzi.