Sara to dziewczyna bardzo zamknięta w sobie, nie ufa ludziom, nie wierzy w miłość. Nawet swoją najlepszą przyjaciółkę trzyma na pewien dystans ? nie mówi jej wszystkiego. Studiuje edytorstwo w Krakowie, w wolnych chwilach uwielbia grać na gitarze i śpiewać. Pewne wydarzenie z przeszłości i prawie zerowy brak zrozumienia ze strony bliskich spowodowały, że dziewczyna zamknęła się w sobie, niewielu ludzi do siebie dopuszcza.
Pewna rzecz sprawiła, że bardzo się utożsamiam z ta bohaterką! Co? Ano kierunek studiów. Mimo że jestem dopiero w połowie LO, myślę już o studiach i chciałabym iść na ten sam kierunek, który wybrała Sara :D Łączy nas również miłość do książek <3 Dzięki temu jeszcze bardziej ją polubiłam ;P
?Czasami cale nie potrzeba kilku lat, aby zobaczyć w oczach drugiego człowieka kawałek własnej duszy. Do tego wystarczy jedno spojrzenie.?
Michał studiuje na tej samej uczelni, co Sara. Ma za sobą dość smutne wydarzenie, wie, co to śmierć bliskiej osoby. Tak jak bohaterka, posiada swoją pasję ? pięknie rysuje i projektuje tatuaże. Właśnie, jeśli mówię już o pasji ? nie wiem jak wy, ale ja bardzo lubię, kiedy w książkach jest w takim stopniu poruszany ich temat. W końcu to coś, co jest naprawdę ważne w życiu każdego z nas.
Pierwsze spotkanie Sary i Michała, można by rzecz, że było stereotypowe ? ona wpadła w tarapaty, on ja uratował. Ale autorka obrała taką sytuację, że wydaje się to być realne, prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest (niestety) dość wysokie, więc się nie czepiam. Ona już od pierwszego spotkania zaczyna go intrygować, niby zwykła dziewczyna, niczym się niewyróżniająca, ale Michał domyśla się, że coś w sobie skrywa, że za jej powściągliwym zachowaniem kryje się coś więcej.
Jeśli w tym momencie przestraszyliście się, że to kolejna książka, w której ona spotyka jego, miłość pojawia się od pierwszego wejrzenia, a chodzenie za rączkę i całusy występują już od pierwszej randki... to muszę was srodze rozczarować. Autorka, na całe szczęście, odeszła też od schematu, pt. - ona ma ciężką przeszłość, spotyka jego i po jednym-dwóch spotkaniach z nim zapomina o swoim dystansie do ludzi. Właśnie nie. Na tym w pewnym sensie opiera się idea tej książki (a przynajmniej mi się tak wydaje), Martyna przedstawia nam walkę Sary samej ze sobą, ze swoimi przeżyciami z przeszłości, których nie potrafi zapomnieć, wybaczyć, w dodatku nie ma wsparcia ze strony rodziców ? ludzi, którzy tym bardziej powinni stać za nią murem. Sara musi pokonać własne demony, nauczyć się na nowo ufać ludziom. A to zajmuje trochę czasu. Jeśli jesteście ciekawi ? nie dowiemy się w pierwszym rozdziałach tego, co się Sarze przytrafiło. Stopniowo odkrywamy kolejne karty, trzeba trochę poczekać, aż dziewczyna odsłoni całość swojej przeszłości.
Jak już wspominałam, nie ma tutaj miłości od pierwszego wejrzenia, wątek między Sarą,a Michałem rozwija się powolutku, autorka naprawdę pięknie przedstawiła jego starania o nią, to, jak stara się jej pomóc. Bardzo ciekawym pomysłem było również to, że razem trenowali. Nie spotkałam się jeszcze z takim pomysłem (no... może raz) i był to taki powiew świeżości.
Tak samo, jak wątek między tą dwójką rozwija się powoli, tak i sama akcja jest podobna. Raczej nie porównałabym jej do pędzącego rollercoasteru, bo jest ona na to za spokojna. Co też nie znaczy, że nudna! Nie powiem, że autorka dysponuje super lekkim piórem, bo (jeszcze) tak nie jest, ale myślę, ze trochę praktyki i tak będzie, ponieważ książkę czytało mi się naprawdę szybko. Gdybym zaczęła ją rano i czytała cały dzień ? na pewno bym ja po południu skończyła.
Akcja przedstawiona jest zarówno z perspektywy Sary, jak i Michała, naprzemiennie są oni narratorami. Tutaj właśnie tkwi szkopuł, który mnie delikatnie irytował. A mianowicie fragmenty przez nich opowiadane, niekiedy były zbyt krótkie. Najdłuższy miał max 5 stron. Najkrótszy ? chyba pół strony. Nie, to nie są tak krótkie rozdziały, bo na jeden rozdział, składa się kilka takich fragmentów. Ale to potrafiło dezorientować, bo ledwie się przyzwyczaiłam, że opowiada Sara, a tu już Michał... Niektóre dialogi, sceny, momenty były jak dla mnie, zbyt płytkie. Autorka miała mnóstwo możliwości, aby nadać akcji taką głębię, rozwinąć ją trochę, a tak ? czasami było bardzo powierzchownie opowiedziane, tak, jakby zabrakło pomysłu, jak to rozbudować.
?Z popiołów? mimo kilku wad, to naprawdę ciekawa historia, którą można pochłonąć jednym tchem. Pokazuje, jaki wpływ na nasze życie, mają bliskie nam osoby. Jak wielką mają moc. Mogą zarówno zranić nas tak mocno, że to wpłynie negatywne na nasza przyszłość, ale potrafią także uleczyć, dać nadzieję. Tylko do tego, trzeba trochę czasu. Nie nazwałabym tej książki arcydziełem, ale jest całkiem przyjemną lekturką, którą można sobie przeczytać między tymi bardziej wymagającymi. Jedno jest pewne ? spodziewałam się czegoś lepszego, ale nie było źle. Po kolejny tom na pewno sięgnę, bo jestem ciekawa, co będzie się działo dalej ? to już coś ^^
Opinia bierze udział w konkursie