4,5/5??
Ta pozycja była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier tego roku. Widziałam masę pozytywnych opinii na zagranicznych mediach społecznościowych, przez co miałam wysokie oczekiwania. Chciałam przeczytać książkę, która wzruszy mnie do łez i taką właśnie otrzymałam. Styl pisania autora jest przyjemny, a sama treść książki, którą nam przekazuje przepiękna.
Dwójka zakochanych w sobie nastolatków, Julie i Sam, miało plany na życie, aż niespodziewanie los im to uniemożliwił. Sam zginął, a pogrążona w żałobie dziewczyna odcięła się od wszystkich ludzi. Nie pojawiła się na jego pogrzebie ani na czuwaniach urządzanych na jego cześć. Zdecydowała się pozbyć jego wszystkich rzeczy i zapomnieć o nim raz na zawsze. Zdesperowana, by usłyszeć jego głos poraz ostatni, zadzwoniła na jego telefon i stało się coś, czego nikt by się nie spodziewał. Sam odebrał, ale ich rozmowa nie będzie trwać wiecznie. Julie dostała drugą szansę na pożegnanie się z ukochanym i rozpoczęcie nowego rozdziału.
Julie po śmierci chłopaka była zagubiona i załamana. Nie umiała poradzić sobie ze stratą i czuła, że straciła sens życia. Zdecydowała się o nim zapomnieć, aż w końcu w akcie desperacji zadzwoniła na jego telefon, który on niespodziewanie odebrał. Poza teraźniejszością Julie towarzyszą wspomnienia o Samie. Możemy dzięki nim zobaczyć, jakim był pogodnym i utalentowanym człowiekiem. Zostawił naprawdę wielką pustkę po swoim odejściu. Był bardzo lubianą osobą, miał wielu przyjaciół i troszczył się o Julie. Nic więc dziwnego, że brakowało go wielu osobom. Julie w tej całej rozpaczy zapomniała, że nie tylko ona go straciła, a jego rodzina i znajomi również. Można odebrać jej postawę, jako egoistyczną, ale nikt tak naprawdę nie wie, jakby się zachował, gdyby stracił ważną dla siebie osobę. W pewnym momencie dziewczyna przestała żyć własnym życiem i skupiła się tylko i wyłącznie na rozmowach ze zmarłym chłopakiem, czego on chciał uniknąć. Gdy ich kontakt zaczynał się powoli pogarszać, Julie w końcu zaczęła spędzać czas z przyjaciółmi. W tym wszystkim było mi również szkoda Miki, kuzynki Sama, która została sama i czuła się, jakby straciła również Julie, która się od wszystkich, łącznie z nią, odcięła. Cała ta historia mnie złapała za serce. Było mi naprawdę strasznie przykro, że los im odebrał bardzo ważną osobę. Każda rozmowa telefoniczna między głównymi bohaterami była bolesna, bo wiedzieli, że w końcu nadejdzie ta ostatnia i już nigdy więcej nie usłyszą swojego głosu.
Pomysł na fabułę był naprawdę oryginalny i pomysłowy. Nigdy nie spotkałam się z książką, w której dziewczyna ma okazję porozmawiać ze swoim zmarłym chłopakiem. Autor uświadamia nam, jak los potrafi być przewrotny i z dnia na dzień może nam coś odebrać. Obserwujemy, jak najbliżsi Sama radzą sobie po jego odejściu, co nie jest łatwe. Nie należy zapominać o wszystkich dobrych chwilach ze zmarłą osobą, bo to tylko zepsuje o niej pamięć. Przez całą książkę czułam duży ucisk, było mi smutno przez to, co przeżywała Julie. Były nawet momenty, w których została obwiniona o jego śmierć, zupełnie bezpodstawnie. Jej podejście do żałoby i odejścia ukochanego pod koniec książki się zmieniło. Przestała się zamykać na innych i pielęgnowała o nim wspomnienia. Myślę, że po prostu dojrzała i stąd ta zmiana. Pożegnanie się z ukochanym pozwoliło jej pojąć do przodu.
Ta historia jest naprawdę bardzo bolesna, wzruszająca i smutna, ale również piękna. Opowiada ona o bolesnej stracie i radzeniu sobie z nią. Chwyciła mnie ona za serce i czuję, że potrzebowałam przeczytać taką książkę. Przez większość czasu nie byłam w stanie uronić łzy i gdy już myślałam, że nic tego nie zmieni, koniec książki mnie totalnie złamał. Sprawił, że uroniłam tych łez wiele.
Każdy, kto uważał tę historię za łamacza serc, miał absolutną rację. Szczerze mówiąc, myślałam, że o tej pozycji dość szybko zapomnę, ale myślę, że, zostanie ona ze mną długo. Jeśli lubicie tego typu książki, na których się płacze to ten tytuł jest zdecydowanie dla Was.
Opinia bierze udział w konkursie