Miłość lubi zjawiać się znienacka, nie pytając nas o zdanie. Często potrafi przyjść z całkiem innej strony, niż wypatrujemy. I chociaż obiekt naszych westchnień może znacznie odbiegać od wcześniejszych marzeń, to nie mamy na to dużego wpływu. Że miłość nie wybiera przekonała się główna bohaterka powieści Moniki Gut-Bartosiak, której przyszło zapałać gorętszym uczuciem do szkolnego uwodziciela.
Olimpia uchodzi za szkolną brzydulę. Tyczkowata, ruda i piegowata dziewczyna nie przyciąga wzroku mężczyzn. Robert to jej całkowite przeciwieństwo. Przystojny i popularny chłopak nie ma problemu z zaciąganiem co noc innej dziewczyny do swojego łóżka. Na uczelni na której studiują organizowany jest bal, a partnera do niego będzie można zdobyć poprzez losowanie. Przekorny los sprawia, że ta dwójka zostaje skazana na siebie. Czy będą potrafili przetrwać imprezę w swoim towarzystwie? Jak dalej potoczy się ich historia? Czy będzie dane im zaznać szczęścia, mimo tak znaczących różnic, które ich dzielą?
Autorka serwuje nam klasyczną historię miłosną, w której dwójka głównych bohaterów mimo dzielących ich różnic i przeciwności losu, będzie starała się wytrwać w uczuciu, które ich połączyło. Jest to typowa powieść z motywem brzydkiego kaczątka, które wcale takie brzydkie nie było, jak wszyscy myśleli. Muszę przyznać, że miałam pewien problem z tą kwestią. Czytamy że Olimpia jest brzydulą i maszkarą, później, że ma oryginalną urodę, a gdy nałoży makijaż, każdy facet się za nią obróci. Zdaję sobie sprawę jaki był zamysł autorki, ale do samego końca nie potrafiłam sobie zwizualizować Olimpii w głowie. Pisarka nie sili się na żadne urozmaicenia prowadząc fabułę jak od linijki, przez co podczas lektury możemy sobie podśpiewywać ale to już było. Nie wiele nas zaskoczył, a kolejne wydarzenia są oczywiste i przewidywalne. Jednak w całej tej banalności jest coś przyciągającego, co sprawia, że Za głosem serca mocno wciąga, nie pozwalając odłożyć książki na bok. Może właśnie w takich prostych historiach drzemie jakaś wewnętrzna siła? Wszystko kręci się wokół wątku miłosnego, on tutaj wiedzie prym, i wszystkie inne wątki są tylko delikatnie naznaczone. Szkoda, że Monika Gut-Bartosiak nie pokusiła się o ich szersze rozwinięcie, a nie ostre ucięcie czy pozostawienie samym sobie bez ciekawego zakończenia. Szczególnie mam tutaj na myśli wątek z ojcem Roberta i przejęciem przez niego lokalu, który po pierwszym rozdziale sprawił wrażenie istotnego. Za głosem serca przypadnie do gustu osobą, które lubią dynamiczną akcję w której nie ma zbędnych przestojów i dłużyzny. Ale mniej może spodobać się osobom, które nastawione są na przeżywanie mnóstwa emocji. Autorka nie do końca poradziła sobie z przelaniem uczuć na papier. Całość wypada dosyć sucho i skąpo. Nie mamy szansy zagłębić się w umysły głównych bohaterów i poznać targające nimi emocje. Jesteśmy tylko biernymi obserwatorami ciągu wydarzeń.
Kreacje bohaterów wypadają dosyć przyzwoicie, chociaż w moim odczuciu zbyt czarno - biało. Nie mamy do czynienia ze zbyt złożonymi charakterami. Olimpia i Robert zostali przedstawieni na zasadzie kontrastu. Skromna, szara myszka i przebojowy, popularny chłopak, który dostaje zawsze to co chce. Pisarka oferuje nam narrację trzecioosobową, więc głębsze poznanie ich osobowości jest trudne. Czyny naszej dwójki zakochanych nie zawsze zgrywają się z charakterami, jakie niby mają posiadać, ale nieraz mawia się, że miłość zmienia czy po prostu ogłupia, więc na to można przymknąć lekko oko. Gorzej z postaciami drugoplanowymi, których zachowanie kształtuje się tak jak wiatr zawieje. Pisarka manipuluje nimi według własnych potrzeb, co niestety obniża znacznie wiarygodność. Tyczy się to szczególnie zakończenia, któremu nie można zarzucić braku realności, bo na pewno takie coś mogłoby się wydarzyć, ale finał zaskakuje w ten nieprzyjemny sposób. Wygląda to zbyt naciągane, a jednocześnie zbyt prosto i łatwo.
Mimo tych wszystkich mankamentów i wad lektura Za głosem serca sprawiła mi sporą przyjemność. Historia potrafi zainteresować, chociaż nie należy nastawiać się na coś oryginalnego. Tytuł ten to klasyczna miłosna opowiastka dla duszyczek spragnionych bajkowej fabuły, gdzie szare kaczątko odnajduje swojego księcia. Scen erotycznych nie jest za wiele i są w przedstawione w subtelny i smaczny sposób, więc także starsza młodzież mogłaby się skusić. Dzieło Moniki Gut-Bartosiak polecam osobą, które nie szukają wymagającej lektury, głębokiej fali uczuć i emocji, a chcą raczej poznać proste, miłosne love story
Opinia bierze udział w konkursie