?Każdy jest ciekaw swojej przyszłości. Ale zaciekawienie przeszłością? Tym, co już było i się nie odstanie? Głupcy tłumaczą to zaślepieniem, nieodpornością na indoktrynację, naiwnością. Owczym syndromem stada albo wielkim słowami kalibru ?ojczyzna?, ?patriotyzm?, ?interes narodowy?.W interesie narodu jest przetrwać wszelkie dziejowe zawirowania. Masz przełamywać w sobie wstręt do słabości. Upór jest prosty, by nie powiedzieć prostacki ? walenie głową w mur, choćby ci czaszka pękła. Co innego konformizm. Konformistami się gardzi, a tymczasem to oni ? ugrzecznieni, pokorni, śliscy od wazeliny ? powstrzymują walec, który miażdży wszystko. Może też by chcieli na barykadę? Plunąć w twarz ciemiężcy? Zginąć w blasku chwały? Czy nie jest szczytem bohaterskiego poświęcenia lizać but, aby zmiłował się i nie zadeptał naszych bliskich?? str. 202
Manhattan, budynek przy Sto Trzynastej Ulicy, do drzwi puka siedemdziesięcioletni starzec, otwiera mu trzydziestolatek? którym był w 1972 roku. Główny bohater powieści jest filmowcem. W celach zarobkowych, rozwinięcia kariery i poszukiwania lepszego życia wyjeżdża do Ameryki. W planach ma sprowadzenie rodziny, ale akurat w Polsce trwa komunizm i jego najbliżsi nie otrzymują pozwolenia na opuszczenie kraju. Autor opisuje spotkanie przeszłości z wszystkowiedzącą przyszłością, jako kronikarz notuje przebieg ich rozmowy. Poznajemy przeszłość głównego bohatera, jego przeżycia i razem z nim przemierzamy czasy Stalina, wiele z historii Polski, komunizmu. Poznajemy losy znajomych i ich późniejszą śmierć, miłość, przelotne romanse oraz szczegóły dotyczące jego kariery.
?Definicja prawdy i kłamstwa są dostatecznie plastyczne, aby nimi pożonglować, pougniatać na własną modłę. Liczą się intencje; fakty są prymitywne, toporne, bez subtelności i niuansów, tak się mają do intencji jak do brylantu diament. Jeszcze o tym nie wiesz? Wszystko przed tobą?. Str. 40
Przyznaję, że długo zabierałam się do przeczytania tej książki. Robiłam dwa podejścia i dopiero za trzecim udało mi się ją przeczytać w całości. Kiedy udało mi się ją dokończyć, byłam pod tak ogromnym wrażeniem tej lektury, że nie wiedziałam, co napisać w recenzji. I nadal nie wiem. Nic, co tutaj napiszę, nie odda klimatu tej powieści i nie odzwierciedli jej mądrości, chociażby w maleńkim stopniu.
?Nie sztuka trzymać z wygranymi. Sztuka trwać ze swoimi, gdy przegrywają, kiedy grożą im zawiśnięcia na latarniach. Już nie ważne, kto ma rację. Kiedyś odmierzy to historia. A odmierzać będzie nieobiektywnie ? bo obiektywizm to niezniszczalna fikcja, najlepiej widać to w sądownictwie, gdzie prawo nie znaczy sprawiedliwość ? lecz ocenia w zgodzie z zamówieniem swoich czasów?. Str. 432
Muszę zaznaczyć, że powieść nie należy do łatwych, jest trudna, fabuła wielowarstwowa, a język zdecydowanie nie jest prosty, jednak barwny, piękny i poprawny. Z pewnością wiele wyniesiecie z tej pozycji. To książka, której nie przeczytacie w jeden wieczór. Tutaj należy mocno się skupić, aby nadążyć za myślami autora. To powieść, w której przeszłość zazdrości przyszłości jej głębokiej wiedzy. My z kolei zadajemy sobie pytanie, kto jest mądrzejszy, czy leciwa przeszłość z bagażem doświadczeń, a może przyszłość, która wszystko wie? Jedna jest naiwna, druga zaś brutalnie szczera.
?Zbiór przeżyć nie zawsze wzbogaca. Czasem powiększa chaos?. Str. 34
Przeszłość w książce nosi nazwę Ptasidzioba. Dlaczego właściwie Ptasidziób? Autor tłumaczy, że są to ludzie z rodu ptakowatych, których cechuje długi, wąski i pochylony ku dołowi nos (jak dziób). Dodatkową cechą jest narośl na plecach, porośnięta rudawym puchem. Co jeszcze? Potrafią lewitować, co prawda nie są to jakieś duże wysokości, bo jedynie kilka centymetrów nad ziemią, ale jednak.
?Zabij Ptasidzioba! (?) Zabij go w sobie. Utłucz, zaduś, wykastruj. Nie ma świadków. Nikt się nie dowie, że byłeś ostatnim farejerem?. Str. 433
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to pozycja dla każdego. Osoby, które lubią lekką i niewymagającą lekturę, nie odnajdą się tutaj. Z drugiej jednak strony, może powinny przeczytać tę pozycję, aby przekonać się, czy trafiła w ich gust? Moim zdaniem nie ma co się ograniczać. Nigdy dotąd nie czytałam podobnej książki. Do lektury z pewnością jeszcze wrócę za kilka lat, zobaczę, jak ją wtedy odbiorę. Mogę napisać, że jest to zdecydowanie książka z wyższej półki. Ambitna, mocna, dopracowana w każdym detalu, przy której należy się solidnie nagimnastykować intelektualnie, aby nadążyć za całą historią, która została spisana w osiemdziesięciu rozdziałach. W większości są to opisy, natomiast dialogów jest zdecydowanie mniej. Skłania do refleksji i zmusza do analizy tego, co się przeczytało. Autor czasami posługuje się bardzo mocną treścią, nawet mogę napisać, że drastycznymi opisami, dlatego książka kierowana jest w dużej mierze do czytelnika dojrzałego i wymagającego. Minkowski wspomina, że książkę pisał ponad 10. lat. Może dlatego jest taka dobra i wymuskana, a być może dlatego, że znajdzie się w niej jakaś cząstka z życia autora? Zachęcam do lektury.
?Słabość bywa heroiczna. Wymaga pokory, uczy rezygnowania, zmusza do kompromisów i dzięki temu nie dochodzi do wielu nieszczęść. Moc charakteru to radykalizm. Mocni milczą na torturach. Słaby na sam widok iskrzących elektrod wypapla wszystko?. Str. 9
Opinia bierze udział w konkursie