Lubię książki Anny Langner, skusiła mnie też świetna okładka i ciekawe wątki w środku, czyli samotne rodzicielstwo i relacja hate-love, więc z chęcią sięgnęłam po "Zacznijmy od nowa". Co z tej mieszanki wyszło? ????
"Polepszyć stosunki! Taaa, jasne. Jest tylko jeden sposób, by Nowakowski mógł poprawić mi humor ? gdyby pokazał mi sądowy zakaz zbliżania się do mnie."
Anetę poznajemy, kiedy po kilku latach samotnego macierzyństwa i indywidualnej pracy jako graficzka zatrudnia się na etacie w pewnej firmie.
Pragnie stabilności i bezpieczeństwa, a także oddechu od domowego zacisza, jednak nie spodziewa się, że nowa praca dostarczy jej tylu emocji. Niekoniecznie pozytywnych.
Wszystko przez Kasjana - dupka, który od pierwszego dnia zachodzi jej za skórę i rozpoczyna między nimi małą wojnę.
Wszystko zmienia się na firmowej imprezie, kiedy oboje dają się ponieść emocjom i przekraczają granicę zwykłej znajomości.
Po tych kilku namiętnych chwilach nie zmienią jednak do siebie nastawienia, a kolejne lata będą równie skomplikowane, co wcześniej...
Czy ta dwójka ma szansę się kiedyś dogadać?
Co ich ostatecznie połączy?
"Moje życie, które od kilku lat przypomina pomalowany kredkami, powoli toczący się pociąg, nagle ma zamienić się w nowoczesne pendolino."
Muszę przyznać, że książka mnie lekko rozczarowała. Autorka poruszyła tu kilka bardzo ciekawych tematów, ale nie do końca spodobał mi się sposób ich przedstawienia i stopień wyczerpania. Sama kwestia samotnego rodzicielstwa została tu pokazana ciekawie, choć żałuję, że nie weszliśmy w ten temat głębiej z sytuacją Kasjana- kilku podstawowych informacji mi na jego temat brakowało i do samego końca pozostał nieco tajemniczym dupkiem.
"Tak bardzo chciałam pokazać wszystkim dookoła, jaką to jestem silną i niezależną kobietą, że schowałam głęboko potrzeby, których się wstydziłam."
Drugi temat, który pojawił się w książce i który miał szansę na interesujący wątek, to problem Kasjana wychodzący na jaw w którymś momencie. Uważam, że jest on rzadko poruszany w tego typu powieściach i cieszę się, że autorka zdecydowała się go dotknąć. Mogło to być nieco lepiej rozwinięte, ale też było dobrze.
Te dwie kwestie to rzeczy, które raczej przypadły mi do gustu, ale nie wyczerpały swoich możliwości.
To, co jednak nie podobało mi się właściwie przez cały czas, to po prostu relacja głównych bohaterów.
Ja naprawdę rozumiem gatunek, wręcz kocham motyw hate-love czy enemies to lovers, jednak między Anetą a Kasjanem ta nienawiść była niezbyt uzasadniona. On od pierwszego dnia ją poniżał, jedynie co jakiś czas pokazując swoją lepszą stronę, ale doprawdy nie wiem, co sprawiło, że ona poczuła do niego coś więcej. Nie miało to dla mnie sensu i w to nie uwierzyłam. Ona sama również od początku zachowywała się, jakby była w tej firmie królową i rozumiem, że miała to być bohaterka, która nie pozwalała sobie w kaszę dmuchać, ale nie wyszło to idealnie. Zarówno ona, jak i jej koleżanki, często mnie irytowały i zastanawiałam się, czy ktoś naprawdę zachowuje się tak w realu.
Nie polubiłyśmy się z dziewczynami, ale nie było tu też samych słabych punktów!
Co mi się więc w książce podobało?
Właśnie mimo wszystko poruszenie tych dwóch ciekawych wątków, czyli samotnego rodzicielstwa i "problemu" Kasjana, którego nie będę spojlerować. Uważam, że trzeba tych tematów dotykać częściej i pokazać, że bohaterowie romansów też są normalnymi ludźmi, też mierzą się z różnymi sytuacjami życiowymi i też nie zawsze postępują dobrze.
W myślach i słowach Anety autorka zawarła kilka mądrych tekstów, potrzebnych zwłaszcza wszystkim mamom, które starają się przychylić dzieciom nieba, ale gdzieś po drodze zatracają siebie.
Ponadto kilka razy się roześmiałam, bo mimo tej całej nienawiści bywało też zabawnie!
Pozytywnie zaskoczył mnie również przeskok czasowy, fajnie było zobaczyć, że cała ta historia nie wydarzyła się w tydzień i nie skończyła od razu happy endem.
Autorka pisze lekko i tak też się to czyta- szybko i płynnie. Podsumowując, książka jest w porządku, z kilkoma zgrzytami, kilkoma fajnymi pomysłami, które mogły być nieco lepiej wykorzystane. Całość oceniam na 6,5/10.
Opinia bierze udział w konkursie