Bliźnięta Alex i Conner Bailey mają dopiero po 12 lat, ale ich beztroskie dzieciństwo skończyło się rok wcześniej, kiedy ich ukochany, krzewiący w nich miłość do baśni ojciec zginął w wypadku. Gdy rodzeństwo dostaje od babci rodzinny skarb - księgę z baśniami ?Kraina Opowieści?, rozpoczyna to ciąg fantastycznych, niespodziewanych wydarzeń. Książka okazuje się wciągająca do tego stopnia, że przenosi ich oboje do baśniowego świata. Ich jedyną szansą na powrót do domu jest zebranie wszystkich składników do Zaklęcia Życzeń, Alex i Conner wyruszają więc w pełną przygód i niebezpieczeństw wyprawę, próbując zdobyć wszystkie potrzebne przedmioty. Nie są jednak jedynymi, którzy ich szukają, a Zaklęcie może być użyte już tylko raz? Jak dwójce dzieci uda się przetrwać w świecie pełnym trolli, goblinów i złych wilków?
Chris Colfer jest kojarzony przede wszystkim jako odtwórca roli Kurta Hummela w popularnym serialu ?Glee?, nie każdy jednak wie, że aktor jest również zdolnym pisarzem. Miałam już przyjemność czytać jedną jego książkę: ?Struck by Lightning? i dobrze ją wspominam, natomiast na serię ?The Land of Stories? ostrzyłam sobie zęby już od jakiegoś czasu. Zanim jednak zdecydowałam się w końcu kupić pierwszy tom, Wydawnictwo Młodzieżówka (czyli nowy imprint wydawnictwa Papierowy Księżyc) zapowiedziało polskie wydanie. Już po lekturze mogę mieć tylko nadzieję, że na pierwszej części się nie skończy!
Popularne powiedzenie głosi, że książki nie powinno się oceniać po okładce. W tym wypadku jest to jednak niemożliwe, bo okładka jest tak piękna, błyszcząca i pełna detali, że po prostu nie da się nie mieć wysokich oczekiwań co do treści. W moim przypadku jednak ?Zaklęcie życzeń? w pełni te oczekiwania spełniło.
Czy zastanawialiście się kiedyś, jakie mogłyby być dalsze losy baśniowych postaci po tradycyjnym: ?...i żyli długo i szczęśliwie?? Chris Colfer najwyraźniej tak, a jego interpretacja wyjątkowo mi się spodobała. Przede wszystkim zebrał znane baśnie z różnych krajów i epok, i połączył je w jedno baśniowe uniwersum, w którym w tym samym czasie żyją i panują w swoich królestwach Śnieżka, Śpiąca Królewna, Kopciuszek, a nawet Czerwony Kapturek. Rzeczywistość tego świata nie jest jednak idealna - autor nie tylko tchnął nowe życie w znane postacie, ale też trochę je ?odbajkował? i uczłowieczył, przedstawiając je jako osoby (chciałam napisać ?ludzi?, ale jednak nie do każdej postaci to pasuje ;)), które na co dzień także zmagają się z problemami. Nie każdy z pozoru pozytywny bohater jest też wzorem cnót - bajkowa postać też może być wredna, próżna, czy po prostu głupia.
Główna rola w powieści nie należy jednak do Śnieżki ani Kopciuszka, tylko do Alex i Connera - dwójki rezolutnych dzieciaków, siłą rzeczy podobnych do siebie fizycznie, ale kompletnie różniących się charakterami. Alex jest wzorową uczennicą, grzeczną i posłuszną, podczas gdy jej brat ma problemy z nauką, często działa impulsywnie i odzywa się zanim pomyśli. Nie oznacza to wcale, że jedno z nich jest lepsze, a drugie gorsze - pomimo swoich wad, oboje w równym stopniu przyczyniają się do zdobycia kolejnych potrzebnych do zaklęcia przedmiotów, a czasem to nie łagodny charakter Alex, ale nieokrzesanie Connera pomaga im wyjść cało z opresji. Przyznam szczerze, że bardziej polubiłam Connera, bo jest po prostu ciekawszą postacią, do tego ze świetnym poczuciem humoru.
Jak już mowa o humorze, to w książce Chrisa Colfera jest go bardzo dużo, co dodatkowo uatrakcyjnia i tak już bardzo dobry, lekki styl autora. Jeśli mając zaledwie 22 lata Colfer pisał już tak dobrze, to spodziewam się, że kolejne części serii będą wbijać w fotel i czekam na nie z niecierpliwością. Powieść jest wciągająca, pełna ciekawych przygód i różnorakich baśniowych postaci, pozytywnych i negatywnych. Świat stworzony przez autora nie jest jednak czarno-biały, jak to często w baśniach bywa, ale, jak już wspominałam wcześniej, ?ci dobrzy? też miewają złe cechy, a ?czarny charakter to ofiara, której historii nie opowiedziano?. Chociaż z założenia książka skierowana jest raczej do młodszych czytelników, to z pewnością nie jest infantylna, ale mądra i nienachalnie pouczająca.
Gdybym miała powiedzieć, co w ?Zaklęciu Życzeń? mi się nie podobało, to naprawdę miałabym problem ze znalezieniem takiej rzeczy. Może tylko przesunęłabym dolną granicę wiekową trochę wyżej niż 8+, za to z pewnością nie byłabym w stanie ustalić górnej granicy, bo myślę, że na tego typu książki nigdy nie jest się zbyt starym. Jeżeli będziecie czytać ją razem ze swoim dzieckiem, to gwarantuję, że będziecie bawić się równie dobrze jak ono, a może nawet lepiej!