Żałobnica to powieść, która już od pierwszych zdań sprawia, że człowiek myśli: coś tu jest nie tak. I owszem, z perspektywy osoby, która zna zakończenie, mogę powiedzieć, że to odczucie jest bardzo trafne, bowiem historia wypadku na przejeździe kolejowym tylko pozornie stanowi główny wątek. Z każdym rozdziałem okazuje się jednak, że to wszystko ma drugie dno. Wyjątkowo mylące i niespodziewane drugie dno...
Mnie książka wciągnęła natychmiastowo i nie chciała wypuścić ze swych szponów, choć początkowo planowałam się nią delektować. Pochłonęła mnie, spełniła moje oczekiwania i w pełni usatysfakcjonowała. Właśnie tego było mi trzeba!
Tytułowa Żałobnica to główna bohaterka i jednocześnie narratorka całej powieści. Kobieta załamana, pokrzywdzona przez los, ale też podejrzana, sprytna, może wręcz wyrachowana? W pierwszych rozdziałach nie łatwo ją rozszyfrować, w kolejnych jeszcze trudniej. Dopiero finał, jak to finał, odkrywa wszystkie karty i wtedy człowiek ostatecznie dostaje rozwiązaniem w łeb...
Co do innych bohaterów, myślę, że każda postać ma tu swoją rolę i nikt nie stoi w fabule, niczym widły w gnoju. Podoba mi się kreacja postaci, zarówno tych z pierwszej linii frontu, jak i tych pobocznych.
To jest książka prostych zdań.
Bez zawoalowanych metafor na każdym kroku i wzniosłych słów, co drugie zdanie. Jest napisana prosto, ale wybitnie dobrze, z odpowiednią dozą tajemniczości i psychologicznych zakrętów. Czytanie tej powieści to czysta przyjemność, ja nie mogłam się oderwać i jednocześnie trochę było mi żal, gdy nagle nadszedł koniec.
Zakończenie jest takie, jakie być powinno. Poruszające, zdumiewające, bezwzględne. Te ostatnie strony przyjęłam ze stoickim spokojem, ale też trochę ze smutkiem. Bardzo rzadko się zdarza, by rozwiązanie zagadki kryminalnej doprowadziło mnie na skraj wzruszenia, a w tym przypadku było całkiem blisko. Wielkie brawa dla autora za odważny finał!
Żałobnica dołączyła do moich thrillerowo-kryminalnych ulubieńców tego roku, a przyznać muszę, że akurat w 2020 czytam takich książek sporo. Przede wszystkim cenię tę powieść za styl autora, za formę opowiedzenia historii, za jakość i nieprzesadzoną objętość. Szczerze polecam, tym którzy Roberta Małeckiego znają i uwielbiają, a jeszcze bardziej tym, którzy dopiero zamierzają go poznać. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że naprawdę warto!