Obraz narkomanii w XXI wieku. Książka o nieograniczonym dostępie do prochów, realiach życia polskiego ćpuna, drogach leczenia z nałogu ? okiem narkomana i jego matki. Na chłodno i z dystansem, na ile oczywiście to możliwe, bohaterowie analizują wzajemnie swoje relacje i przeżycia, próbując razem dokonać zamachu na heroinę.
Narkomania, ciągle aktualny temat w literaturze i filmie. Od napisania znanych większości czytelników książek Pamiętnik narkomanki Barbary Rosiek czy też My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow, minęło ponad trzydzieści lat. A prawie nic od tego czasu się nie zmieniło. Nawet jeśli wydaje nam się, że problem nas bezpośrednio nie dotyczy, więc go nie ma, on jednak jest niestety nieprzedawniony.
Poznajcie Tomka i jego matkę Hanię. Tomek, jak można się tego spodziewać jest narkomanem, bierze od blisko trzech lat. Jest heroinistą. Jak większość narkomanów nie widzi problemu i twierdzi, że wszystko ma pod kontrolą. Nie uczy się, bo po co. Nie pracuje, bo kto by robił za takie nędzne grosze. Łatwiej jest coś ukraść i sprzedać. Łatwiej jest się zadłużyć. Jest głuchy na prośby i groźby matki. Robi co mu się żywnie podoba.
Zamach na heroinę rozpoczynają wpisy babci chłopaka w formie pamiętnika, gdzie bezradna kobieta zamieszcza pełne rozgoryczenia krótkie teksty, płynące prosto z serca. Później treść się zmienia jest zapisem rozmowy Hani z Tomaszkiem. Każdy z nich reprezentuje inny światopogląd. Każdy ma inne oczekiwania, przeżycia, pretensje, pragnienia. Niby są podobni, ale jednak bardzo różni.
Bardzo długo nie mogłam tego zrozumieć. Z jednej strony jesteś do mnie podobny. Lubimy tę sama muzykę, te same książki i filmy. Choć dzieli nas całe pokolenie. Przez wiele lat nie mogliśmy usnąć bez naszych rozmów do poduszki. Zawsze mieliśmy wspólne tematy. I nagle okazuje się, że jesteśmy tak bardzo różni. Choć Ty jesteś moim dzieckiem, a ja jestem Twoją matką. Budzę się i dociera do mnie, że znaleźliśmy się po przeciwnych stronach. Jak wrogowie na wojnie.
Nie wiem czemu, ale w trakcie lektury stawał mi przed oczami obraz syna z Ballady o Januszku. Zdaję sobie sprawę, że nie było tam tematu narkomanii, ale był problem braku komunikacji i trudności z wychowaniem. I tu i tam jest matka i syn. Ona chce go za wszelką cenę go ratować, a on jest najmądrzejszy na świecie i nie widzi swoich błędów, zniekształceń prawdy, permanentnych kłamstw. Obie historie to ciągłe zmaganie się z przeciwnościami losu i bezwarunkowa miłość matki do dziecka.
Książka nie męczy, ma tylko (a może aż) 150 stron. Nie jest niczym rewolucyjnym, zwłaszcza dla tych czytelników, którzy zapoznali się innymi powieściami i publikacjami o narkomanii i z narkomanią w tle. Myślę tu o takich pozycjach, jak: Las Vegas Parano, Fight Club, Pulp Fiction czy American Psycho.
Nie jest to książka o promowaniu narkomanii. To opowieść o walce z nałogiem, o samotności nawet wśród ludzi i o próbie ujarzmienia uzależnienia.
Warto przeczytać, by zrozumieć i nigdy nie podążać tą drogą. Polecam.
Opinia bierze udział w konkursie