- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.raz więcej hałasu. - Masz przecież swoją czwórkę, Zuza? - No, ale wszyscy są już dorośli. Jak wezmę małego chłopca, albo dziewczynkę, to nie będzie im raźno bez towarzystwa kogoś w ich wieku. - Co ty gadasz? Chłopiec albo dziewczynka z domu dziecka będą szczęśliwi, że mają wreszcie mamę i tatę, że mają czwórkę starszego rodzeństwa, że mają rodzinę, dom, mają się do kogo przytulić... - Zobaczymy, w weekend jedziemy do domu dziecka. Zobaczymy. Nagle ustał hałas. Spikerka w telewizorze ledwie słyszalnie zapowiadała pogodę. Miał być mróz. Mróz. Szelest ucichł. Rozmowy też. Drobne kroczki dało się słyszeć na linoleum. Tym w kratę. Pielęgniarka poszła na wieczorny obchód. Za chwilę zjawi się pewnie po metalową tacę, na której będzie głośno stawiać buteleczki albo kieliszki z lekarstwem. Strzykawki, kroplówki. Zuzanna. Tak miała na imię ta, która nosiła mokasyny. Zuzanna została w dyżurce. Usłyszałam, jak jakiś mały strumień wlewa się w szklane naczynie o grubych ściankach. Zalała herbatę. Pewnie za chwilę dobiegnie mnie aromat malin. Zazwyczaj piła malinową. Irena - wtedy Dziewczynka biegła wąska ścieżką. Brnęła w gąszcz chwastów. Coraz większych, coraz gęstszych. Wreszcie przystanęła na małej polance. Zaczęła zrywać maliny. Jaskraworóżowe i soczyste. Tuż za nią podążała powolnym krokiem starsza pani. - Kochanie, nie tak łapczywie - z uśmiechem starsza pani powtarzała słowa, których dziewczynka zdawała się wcale nie słyszeć. Leciwa kobieta usiadła na drewnianej, niskiej ławeczce. Oparła się o metalowe ogrodzenie. Nie było wysokie. - Jestem królową malin! - zawołała radośnie dziewczynka, stawiając skoczne kroki, kręcąc się dookoła krzaka. Starsza pani kiwała głową, po czym wyjęła kawałek placka, i odwróciwszy się przodem do ogrodzenia, zawołała: - Odwiedzę tylko swoją mamę, maleńka i zaraz wrócę. Irena - teraz - To właśnie przywieźli z policji. - młody sanitariusz wszedł do mojego pokoju. Był pryszczaty na twarzy. Późne dojrzewanie? Podszedł na tyle blisko mnie, bym mogła spokojnie obejrzeć to, z czym się do mnie pofatygował. - Ach to - wydukałam z obojętnością. - To chyba jakiś dziennik - zaczął młodzieniec, lecz urwał niepewnie w połowie wypowiedzi, po czym pospiesznie dodał - nie czytałem, broń Boże, tylko policjant mówił, kiedy przekazywał oddziałowej. - Tak. To jakiś tam dziennik mojej prababki. Moja babka zmarła niedawno, a to dostałam pocztą w dzień wypadku - powiedziałam, mając nadzieję, że położy to gdzieś i sobie pójdzie. Kątem oka dostrzegłam, że wyszło słońce. Zapowiadał się pogodny dzień, choć mroźny. Mówili, że ma być mróz, więc przepowiednia się dopełniła. Sanitariusz wciąż stał na swoim miejscu, oglądając okładkę szarego zeszytu, owiniętego w poplamiony papier. Zapamiętałam, że był poplamiony, kiedy wypakowałam go na poczcie z koperty i wsadziłam czym prędzej do foliowej torebki, po czym wrzuciłam na tylnie siedzenie samochodu. - niepewnie zaczął chłopak, - bo jeśli to prababka, a jeśli to - Tak, prababka i jej dziennik - nie wytrzymałam, przerywając mu wpół zdania. - Możesz się wysłowić w końcu? - Przepraszam. Jeżeli pani babcia opisuje swoje życie, cokolwiek, to może opisuje jakieś fragmenty z czasów wojny? - wypalił, gapiąc się wciąż w zeszyt. - Tak, to są jej wspomnienia z czasów wojny, tak przynajmniej kiedyś mówiła mi babka, a co to ma do rzeczy? - tym razem moja irytacja ustąpiła miejsca ciekowości. - Bo widzi pani, mnie bardzo interesuje ten temat, czy może byłaby możliwość... może ja mógłbym pani go czytywać? - Co? - ledwo z siebie wykrztusiłam, oszołomiona jego śmiałością i tupetem. - Przepraszam, nie powinienem - chłopiec się zaczął jąkać, odkładając zeszyt na stolik, po czym spojrzał na mnie. - Gdzie mam położyć, by pani było wygodniej? - I tak nie dam rady po niego sięgnąć, zresztą nie mam takiego zamiaru, schowaj do szafki. - Zamknęłam oczy. Pod powiekami zapamiętane kształty, na które przed sekundą patrzyłam, jawiły mi się w pomarańczowej poświacie. Zapewne przez świadomość tego, że na zewnątrz jest słonecznie. A może z jakiegoś innego powodu. Nie usłyszałam kroków. Czyżby wciąż tam stał? Bez ruchu? - Jesteś tu? - rzuciłam w przestrzeń pokoju. - Tak, proszę pani. - Poczytasz mi ten dziennik. Będziesz jutro? - Dziękuję pani, pracuję, oczywiście. Będę po piątej. Dziękuję. - odłożył zeszyt do szafki i pospiesznie wyszedł, jakby się obawiając, że mogę zmienić zdanie. W końcu jakaś rozrywka. Jutro o piątej. Coś się będzie dziać. Kiedy przyjdzie ta głupia oddziałowa? Mam dosyć tego szpitala. Dosyć tego, że nie mogę się ruszyć, dosyć wszystkiego. Do jasnej cholery, niech ktoś coś zrobi! Tak nie da się żyć!
książka
Wydawnictwo Papierowy Motyl |
Data wydania 2022 |
Oprawa miękka |
Liczba stron 214 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść psychologiczna |
Wydawnictwo: | Papierowy Motyl |
Wydawnictwo - adres: | marikakrajniewska@gmail.com , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Rok publikacji: | 2022 |
Wymiary: | 148x210 |
Liczba stron: | 214 |
ISBN: | 9788365816917 |
Wprowadzono: | 19.08.2022 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.