Cóż to się dzieje u major Kamieńskiej? Wystarczy, że mocno stąpająca po ziemi Nastia złamie nogę i już się od niej mentalnie odrywa? Czy akceptująca tylko to, co można udowodnić major rosyjskiej milicji spróbuje raz przyjąć coś na wiarę?
A może elementy ezoteryki i kinezjologii, mimo że w nie nie wierzy rzeczywiście mają na nią wpływ? W każdym razie czas wolny poświęcany na rehabilitację sprzyja przemyśleniom i okaże się naprawdę dobrze wykorzystany. Również w prowadzonym śledztwie, bo, mimo że Kamieńska pozostaje w cieniu bieżących spraw, to w domku letniskowym, w którym na czas rehabilitacji mieszka gromadzą się prowadzący śledztwo chcąc skorzystać z jej świeżego spojrzenia i zdolności analitycznych.
Wszystko zaczyna się od zamordowania uzdrowicielki, do której Kamieńska decyduje się zwrócić o pomoc. Giną dwie kolejne kobiety, a z każdą z ofiar w jakiś sposób powiązani są członkowie specyficznej patchworkowej rodziny.
Czy tym razem Nastia, dążąc do wyjaśnienia popełnionych zbrodni zdoła odkryć również przepis na własne szczęście?
Mimo że Kamieńska nie gra w prowadzonych śledztwach pierwszych skrzypiec, a uziemiona na podmoskiewskiej wsi równie często wsłuchuje się we własne emocje, co w szum drzew, to jednak ta część wyjątkowo przypadła mi do gustu. Czy sprawił to znakomity styl Marininy doskonale łączący poszczególne wątki? Czy olbrzymia sympatia, którą darzę Kamieńską po kilkunastu już wspólnych przygodach? Z pewnością oba te elementy, ale przede wszystkim ukazanie oblicza Nastii w chwili słabości, owładniętej lękami, samotnej i w tych emocjach tak bardzo autentycznej i ludzkiej.
Jeśli jeszcze nie znacie, to gorąco zachęcam Was do poznania pióra Carycy Kryminału i jednej z moich ulubionych serii kryminalnych.
Opinia bierze udział w konkursie