Paulinę i Roberta łączy nie tylko praca zawodowa, ale również prywatna. Od jakiegoś czasu jednak, nie układa się między nimi zbyt dobrze. Robert jest pracoholikiem, dla którego liczą się tylko pieniądze. Paulina oczekuje od związku czegoś więcej, niż jej partner jest w stanie jej dać. Kiedy wyjeżdżają służbowo do Zakopanego, gdzie mają zrealizować duży projekt, kobieta spotyka swego znajomego. Czy zimowa aura w górach pomoże jej naprawić związek, czy może Bartek pomoże jej przejrzeć na oczy?
Nie wiem dlaczego, ale zupełnie nie podchodzi mi twórczość Natalii Sońskiej, ile bym nie miała prób, tyle kończy się fiaskiem. Do tej pory wszystkie przeczytane przeze mnie powieści były przesłodzone, przerysowane, ze zbyt wielką ilością dramatyzmu. Tym razem miło zaskoczyło mnie to, iż nie było tak słodko, co jest dla mnie niewątpliwym plusem. Kolejny raz jednak historia mnie nie powaliła. Bardzo mi się dłużyła, miałam wrażenie, że rozmyślanie Pauliny trwa w nieskończoność, do tego tam się prawie nic nie dzieje! Wszystko kręci się wokół nieudanego związku i projektu. Czterysta stron, to zdecydowanie za dużo, jak na tę powieść. Z całego pakietu świątecznych książek wydanych przez wydawnictwo, ta w mojej opinii plasuje się na ostatnim miejscu i to daleko za pozostałymi.
Co to bohaterów? Zachowanie Pauliny bardzo mnie irytowało, każda normalna kobieta zorientowałaby się, że utknęła w toksycznym związku, że coś nie gra, ta jednak jest jak chorągiewka, mimo że coś jej nie pasuje, to i tak daje się urabiać. Jest niczym naiwna owieczka, która daje sobą manipulować. Oczywiście jak przystało na tego typu postać, jej rodzice musieli przed laty zginąć, żeby czytelnik jeszcze bardziej jej współczuł. Odczułam, że jest jej dobrze, tak jak jest, że ona po prostu lubi być ofiarą losu.
O Robercie nie mam zbyt wiele do napisania, został wykreowany na samolubnego, bogatego, władczego, przystojnego, powalającego na kolana kobiety mężczyznę. Ok, niech będzie? choć aż trudno nie użyć tu słowa ?stereotyp?, tak samo, jak w przypadku Bartka. Niczym wilk krąży wokół rozpadającego się związku, by owieczka w końcu była jego. Jest oczywiście przyjacielski, służy ramieniem, daje dobre rady, zawsze można na niego liczyć, a przy tym jest skromny. No po prostu do rany przyłóż. Myślę, że nie czytając książki, a jedynie moją recenzję, możecie się domyślić, jaki finał będzie miała historia.
Plus mogę dać za tło. Śnieżne zakopane, stoki narciarskie, serdeczni górale, urokliwe knajpki, to z całą pewnością buduje dobry klimat. Czytając tego typu powieści, zawsze mam ochotę przenieść się w opisywane przez autora miejsce, tak również było tym razem.
Wiem, że wielu osobom powieść się podobała i ma wysoką średnią na portalach czytelniczych, ja jednak jestem na nie. Nie sięgnęłaby po tę pozycję, gdyby nie to, że była w pakiecie.