Zbrodnia na progu

Witam się z wami dzisiaj w tę piękną sobotę, mam nadzieję, że plany na weekend już jakież u was są?

Dzisiaj was na recenzję Patronacka, która miał pojawić się już dawno ( wiem, że wielu z was czekało), ale ze względu na pewne komplikacje, pojawia się dopiero teraz. Jednak sądzę, że to wyjdzie na plus i o tej książce nikt nie zapomnij!

Jeśli obserwujecie mnie już jakiś czas, wiecie, że ubóstwiam Urban fantasy.
Uwielbiam tę magię i tych nietuzinkowych bohaterów. A jak pojawia się wątek kryminalny, to ja przepadam. Właśnie w książce ?Zbrodnia na progu? Od autorki dostałam wszystko, to na co liczyłam, a nawet jeszcze więcej.

Historia opowiada nam o Sarze młodej kobiecie, która wraz z przyjacielem prowadzi kawiarnię.
Jako że posiada bardzo potężny dar zielarski, można u niej kupić nie tylko przepyszne cynamonki. Możecie np. Dostać herbatkę na odstresowanie po ciężkim dniu w pracy, albo herbatkę na poprawę humoru. Nie ukrywam w prawdziwym życiu, też by nam się taka przydała.
Jednak, czy jeśli na progu kawiarni znalazłby się zwołki - dalej byśmy do niej przychodzili?

Jako że Sara jest mocno ciekawska, ciągnie za sobą przyjaciół i próbują rozwiązać tę zagadkę.

Przechodzą do moich odczuć, książka podobała mi się bardzo. Dynamiczna akcja, brak przestojów. Świetni, żywi bohaterowie. Pomimo wszystko mamy tutaj też takie realne problemy. Pojawia się też bardzo duża dawka humoru, który do mnie przemówił.Mamy też niesamowitych bohaterów pobocznych, którzy bardzo fajnie pchają akcje do przodu.

Musimy mieć też na uwadze, że jest to debiut literacki, a autorka cały czasz swoje pióro dopracowuje.

Moim takim jednym minusem , ale jest właśnie długość tej książki. Podczas czytania pdf przed wydrukiem, miałam wrażenie, że ta książka jest jednak dłuższa. Nie wszystkie wątki są domknięte, więc wiemy, że to 1 tom i od razu chcemy czytać 2 część.

Co do zagadki kryminalnej, miałam z nią troszkę problem. Za mało w tym wszystkim było Sary, wolałabym żeby jednak czynnie uczestniczyła, niż tylko dowiadywała się czegoś przez przypadek.

Przychodzę do Was ze świetną książką, która z pewnością poprawi Wam humor.

Wspaniale się bawiłam przy jej czytaniu, pióro autorki jest przyjemne i błyskawicznie wciąga nas do świata przez nią wykreowanego.

Znajdziemy tutaj połączenie lekkiego fantasy z kryminałem, co wyszło kapitalnie.
Nuta humoru i ciekawa fabuła sprawiają, że nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Chciałam jeszcze zaznaczyć, że jako wierna fanka od bez mała dwudziestu trzech lat (jeśli mnie pamięć nie myli) Harrego Pottera, serdecznie dziękuję autorce za kilka nawiązań do tejże lektury i liczę, że będzie ich jeszcze troszkę w dalszych przygodach Sary.

Szczególnie w pamięci mi zapadł ten fragment, który przytoczę:

"Gdyby patronusem mogła być przyprawa, to Sarę przed dementorami broniłaby właśnie laska cynamonu."

Widzicie? I nawiązanie na HP i dobry humor.
Po prostu kocham.

Cynamon na mojej kawie, którą widzicie na zdjęciu jest nieprzypadkowy albowiem dużo się wokół niego kręci.
Co prawda nie miałam już laski ale sproszkowany jednakże to nadal cynamon.

Wątek kryminalny całkiem dobrze prowadzony, całość była bardzo spójna z resztą i nietuzinkowa.
Nie było tu ani grama miejsca na znużenie, książka swoją treścią nas ciągle trzymała w napięciu i zachęcała do skończenia jej jak najszybciej.

Także fantastyczne elementy były dosyć delikatne, bo magia objawiała się nietypowo.
Nikt nie machał różdżkami czy coś, Sara głównie miała talent do zielarstwa.

Znajdziemy także odrobinę romansu ale jest on dodatkiem, subtelnym i nie dominuje nad resztą.
Z resztą jest very slow burn i nie ma tu spicy scen.

Ciekawym elementem jest także magiczna policja, która prowadzi śledztwo niemalże niezależnie od tego tradycyjnej, ludzkiej mundurówki ale kiedy trzeba to z nimi współpracuje.

Muszę powiedzieć, że koniecznie warto ją przeczytać a jedyny minus jaki znalazłam to ilość stron.
Jest ich po prostu za mało!