Zbudzone furie to finałowy tom cyklu Takeshi Kovacs autorstwa Richarda Morgana. Tym razem autor znów zmienia nieco konwencję książki, ponieważ otrzymujemy interesujące połączenie science-fiction, cyberpunku i dystopii.
Takeshi wrócił do domu, na świat Harlana, o którym w poprzednich dwóch tomach było dość dużo wspominane. To oceaniczna planeta, z zaledwie 5% lądów, otoczonych nieprzewidywalnym morzem. Ponadto, wszystko, co bardziej zaawansowane technologicznie niż śmigłowiec, zostaje zestrzelone przez platformy orbitalne pozostawione przez Marsjan. A całą planetę kontrolują Pierwsze Rodziny, korporacje i yakuza, a z trudem wywalczone zdobycze quellistowskiej rewolucji zostały zatracone... A Kovacs trafia w sam środek intryg politycznych i technologicznych tajemnic, które niosą ze sobą zbudzone ze snu duchy świata Harlana.
W trakcie czytania Zbudzonych furii miałem wrażenie, że książka jest chwilami nie tyle przegadana, co niektóre sceny można byłoby ze spokojem wyciąć, bez szkody dla fabuły. I to nie jest bynajmniej kwestia tego, że w książce brakuje akcji, ponieważ dzieje się i to dużo, ale odnosi się wrażenie, jakby autor nie do końca wiedział na czym się skupić. Bowiem mamy wątek zemsty Kovacsa na kapłanach w imię utraconej miłości, pojawienie się młodszej wersji Takeshiego w innej powłoce, czy w końcu pogłoski o pojawieniu się z martwych Quellcristy Falconer, dawnej przywódczyni buntów na Harlanie, czy w końcu kwestia pozostawionych stacji orbitalnych przez Marsjan. Morgan przedstawia to wszystko bardzo szczegółowo, opisuje dokładnie wiele różnych miejsc i wydarzeń, ale nie do końca widać jaki przyświeca temu cel. Jednak dopiero po przeczytaniu całej książki, przemyśleniu poszczególnych wydarzeń, wyłania się spójna i logiczna całość. Trudno się nie zachwycić, chociaż troszkę, ale żałuję, że w trakcie powieści autor chwilami zbyt chaotycznie to wszystko napisał.
Po dwóch tomach przygód Kovacsa, miałem w końcu okazję poznać świat Harlana. I nie chodzi tutaj tylko o to, że dowiadujemy się jak wygląda i jak funkcjonuje, choć to jest ogromnie ciekawe, co o całą sytuację polityczną i sprzęt pozostawiony przez Marsjan. Dowiemy się zdecydowanie więcej o Quell, jej zasadach i historii powstania, jak również kolejnego aspektu związanego ze stosami. Są one sprzedawane i wszczepiane czarnym panterom, walczącym na arenach na śmierć i życie, co doprowadza osoby do szaleństwa. Do tego wszystkiego dochodzi całe mnóstwo mniejszych wątków i motywów, które wypełniają tę książkę. Biotechnologia, cybernetyka, wirusy, kopie osobowości, piractwo, surferzy, mafie, yakuza, Emisariuszowie i wiele innych. Wszystko to tworzy niezwykle bogatą i fascynującą w szczegóły całość, a Morganowi trzeba przyznać, że posiada talent do kreowania niezwykłych światów.
Całościowo trylogia Takeshi Kovacs wypada bardzo dobrze. Każda część to nieco odmienne spojrzenie na gatunek i głównego bohatera. Modyfikowany węgiel jest połączeniem science-fiction z kryminałem, Upadłe anioły łączy space operę z sensacją, a Zbudzone furie science-fiction z cyberpunkiem i dystopią. W każdej książce Takeshiemu przychodzi zmierzyć się z innymi przeciwnościami losu, przez co z tomu na tom mamy okazję go lepiej poznać. Szczególnie w Zbudzonych furiach dowiadujemy się wielu interesujących informacji na temat tego jak wstąpił do Korpusu Emisariuszy, stracił ukochaną i wiele innych. Trudno nie polubić Kovacsa, który zawsze kieruje się własnymi zasadami i pozostaje im wierny do końca. Nigdy się nie poddaje, nawet w beznadziejnej sytuacji, cały czas myśląc jak wyjść z opresji. Zakończenie pozostaje otwarte i możemy się domyślać jedynie dalszych losów Kovacsa, co w świetle wydarzeń z książki było dobrym posunięciem. Żałuję tylko, że nie było tak wielu konfrontacji młodszej wersji Kovacsa ze starszą.
Zbudzone furie to dobre zakończenie cyklu o Kovacsie, choć nie obyło się bez drobnych wpadek. Stanowi interesujące połączenie science-fiction z cyberpunkiem i dystopią oraz mnóstwem innych ciekawych motywów, a na brak akcji trudno tutaj narzekać.