W książce mamy wszystko, co daje kanwę doskonałego thrillera. Jest śmierć genialnego fizyka polskiego pochodzenia, ogromne, pączkujące niczym drożdże sekrety znanego ośrodka naukowego, chyba najbardziej znanego na świecie. W sumie, kto by przypuszczał, że miejsce pełne wspaniałych wynalazków, wielkiej nauki, urządzeń, których nawet nie próbuję zrozumieć, okaże się taką wylęgarnią tajemnic i sekretów. W fabule jest także całkiem dobrze prowadzone dochodzenie i do tego zakrojone na szeroką skalę poszukiwania sekretnego dziennika, w którym mają być zapisane przełomowe dla świata sekrety. Do tego tajemnicze, mrożne, inne od polskiego otoczenie i ta grożba czegoś złego, nieodgadnionego, która cały czas wisi w powietrzu.
Doskonała, całkiem świeża, inna od dotąd znanych fabuła. Niektórzy twierdzą, że Zderzacz to pierwszy polski thriller naukowy. A jak z wykonaniem? Często, zbyt często, zdarza się, że dobry pomysł pada, umiera tragiczną śmiercią, autorowi po prostu nie wychodzi.
W przypadku Zderzacza jest całkiem inaczej. Naprawdę wciągnęła mnie ta książka. Ja, osoba całkowicie stroniąca od nauk ścisłych, nie lubiąca nigdy fizyki, jestem niesamowicie tym zaskoczona.
Czytało się świetnie. Z każdą kolejną stroną lektura była coraz większą przyjemnością. Zadziwiające, jak to jest dobrze napisane.
Co istotne, nawet całkowity laik w dziedzinie naukowej pojmie o co chodzi, zrozumie, pokocha Wielki Zderzacz miłością wielką....przynajmniej na czas lektury. Autorka krok po kroku, przystępnym językiem wyjaśnia wszystko, wprowadza w meandry naukowego świata. Ani się spostrzegłam a tkwiłam w tym po uszy i byłam z tego faktu bardzo zadowolona.
Czyta się doskonale, a CERN stoi przed czytelnikiem otworem. Nigdy bym nie przypuszczała, że takie hermetyczne środowisko naukowców, miejsce gromadzące umysły ścisłe może być taką kopalnią sekretów, tajemnicy, miejscem, w którym tak łatwo się komuś narazić, a nawet umrzeć. Kontakty międzyludzkie w CERN-ie są zaskakujące. Autorka wiedziała o czym pisze. Przez kilka lat wraz z byłym mężem, który jest naukowcem w CERN-ie, obcowała z opisanym w książce środowiskiem, poznała jego sekrety, wtopiła się w tłum badaczy. Dało to rewelacyjne efekty w postaci Zderzacza.
Trzeba przyznać, iż Łopusińska zręcznie wykorzystała fakt, iż ten w sumie bardzo mało znany ośrodek naukowy to kopalnia sekretów, tajemnic, przypuszczeń wymieszanych z fantazją fanów i tych, którzy fizyce są niechętni. Wszystko podkręcił Dan Brown w Aniołach i demonach, chociaż, jak twierdzi sama autorka, CERN wg. Browna nie ma nic wspólnego z tym prawdziwym.
Całość Łopusińska doprawiła garścią ciekawych informacji i sporą porcją zabiegów pisarskich i stworzyła naprawdę świetny, porywający thriller. Gorąco zachęcam do lektury. Nie pożałujecie.
Zderzacz to książka koło której nie można, nie da się przejść obojętnie.
Opinia bierze udział w konkursie