- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i rozmaitych liściowych przypraw. Ciekawe, co by powiedziała Władzia, jej ukochana gosposia, gdyby widziała swoją panią jedzącą taką kolację, i to w dodatku bez użycia sztućców? Przecież Antonina nie potrafiła zjeść nawet arbuza bez noża i widelca. A wgryzanie się w pajdę chleba uważała za skrajne prostactwo. Porzuciła natychmiast tę myśl na rzecz delektowania się zapomnianym smakiem chleba ze smalcem, mimo że kończyła już trzecią pajdę, a to też było wcześniej nie do pomyślenia. Pocieszała ją obserwacja zadowolonej Steni smarującej szóstą kromeczkę i rozglądającej się bacznie po izbie. Wiejskie kobiety tak mają, że nic nie umknie ich uwadze. - Remont by się tu przydał, jeśli paniuchna zamiaruje zostać dłużej - stwierdziła odkrywczo. - Przydałby się, oj tak, ale nie mam bladego pojęcia, jak się do tego zabrać - odpowiedziała Antonina. Przyzwyczaiła się przez wszystkie lata małżeństwa, że projektowała sobie nowy wystrój mieszkania, po czym wzywała ekipę remontową, opowiadała szefowi ekipy co i jak chce mieć, po czym z dzieckiem wyjeżdżała na tydzień lub dwa z domu. Leżała wtedy na śródziemnomorskiej, hiszpańskiej plaży lub napawała oczy ekscentryczną architekturą Barcelony zaprojektowanej przez Gaudiego. Po powrocie do domu wzywała Władzię, która niepostrzeżenie doprowadzała mieszkanie do ładu. I po remoncie! - Niech się pani nie martwi o remont. Sprowadzę tu mojego szwagra, żeby zobaczył i się niedrogo wszystko zrobi. Perspektywa remontu bardzo ucieszyła Antoninę. Coraz bardziej cieszyła ją znienacka wywalczona wolność i zamierzała cieszyć się nią jak najdłużej. A ponieważ nie miała też nic specjalnego do roboty, podobało jej się, że będzie miała czym zająć ręce i myśli. Niedające spokoju wspomnienia i ta ciążąca świadomość, że spaprała sobie spory kawałek życia, powracały natrętnie jak psychodeliczne perpetuum mobile. Stenia usiłowała jeszcze wydusić z niej, po co tu przyjechała i co zamierza, czy ma męża, czy dzieci, ale Antonina nie dawała za wygraną. Nie miała ochoty opowiadać o sobie i swoim niezbyt udanym życiu ledwo co poznanej kobiecie. Zresztą los przyzwyczaił ją do trawienia w samotności wszystkich emocji. Jej nowa znajoma prawdopodobnie uznała, że ma do czynienia ze starą panną, bo Antonina obrączkę już dawno temu schowała. Stenia też nie należała do kobiet spełnionych w małżeństwie, ale chyba nie zdawała sobie z tego sprawy, bo jej mąż Mundek znakomicie funkcjonował w miejscowej konwencji małżeńskiej. Pił tyle, co inni. Brzuch piwny, tak jak inni, nosił przed sobą przykryty przepoconym, śmierdzącym podkoszulkiem w kolorze nijakim. Zmierzwione i dawno niestrzyżone włosy przykrywała czapka z daszkiem. Była tak nieodzownym elementem Mundkowego outfitu, że kiedy ją zdejmował, białe czoło wyraźnie kontrastowało z ogorzałą twarzą. Nosił też - jak Antonina zresztą - zielone gumiaki. Kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, bezwiednie wyobraziła sobie intymną scenę z życia małżeńskiego Steni i Mundka i otrząsnęła się z odrazą. To wyobrażenie bardzo pogłębiło jej sympatię do Steni. Stenia i Mundek mieli dwoje dorosłych dzieci - syna i córkę. Parę lat temu pozakładali własne rodziny i poszli z domu rodzinnego na swoje. Wczesne ożenki były na wsi modne i w dobrym tonie. Pannę, która ukończyła dwadzieścia wiosen, zaliczano do grona starych panien. Ciągle pokutowało przekonanie, że ,,byle jaki, byle był". Na tej zasadzie wydała się za mąż Stenia i wiele miejscowych kobiet. Siedemnastoletnia Stenia była już mężatką, a kilka miesięcy później - matką. Jej córka pozostała wierna tradycji, a nawet w jej kultywowaniu pobiła matkę, bo obrączki i przychówku drobiła się o cały rok wcześniej niż ona. Mundek był zatrudniony w cukrowni w pobliskim miasteczku i dojeżdżał tam, wraz z grupą miejscowych mężczyzn, pekaesem. W drodze powrotnej wstępowali do baru na piwo. Tam, przy kontuarowej desce, na którą Antonina zwróciła uwagę w czasie pierwszego spaceru, wypijali kilka piw i dopiero wtedy szli do domu. Męskie śmierdzenie piwem należało zatem również do miejscowej tradycji. Zielone kalosze Wydanie pierwsze, Gdynia 2014, ISBN 978-83-7942-132-9 (C) Wanda Szymanowska i Novae Res 2014 Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res. Redakcja: Małgorzata Falkiewicz Korekta: Liliana Hetko Okładka: Rafał Kucharczuk Skład: Monika Burakiewicz Konwersja do EPUB/MOBI: Novae Res - Wydawnictwo Innowacyjne al. Zwycięstwa 96/98, 81-451 Gdynia tel.: 58 698 21 61, e-mail: Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej Wydawnictwo Novae Res jest partnerem Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Dla kobiet, książki dla babci |
Wydawnictwo: | Novae Res |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 120x195 |
Liczba stron: | 192 |
ISBN: | 978-83-7942-131-2 |
Wprowadzono: | 19.03.2014 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.