"Zielone pastwiska" Kasia Bulicz-Kasprzak
Na początku marca mieszkańców Tynczyna opuszcza nadzieja. Natarczywe myśli przywodzą obraz wiecznie trwającej zimy. Lecz już wkrótce, już niedługo pastwiska znowu zaczną się zielenić, rozkwitać, a na gościńcu biegnącym przez wieś rozbrzmią okrzyki radości dzieci.
"Zielone pastwiska" to kolejna, trzecia już odsłona cudownego cyklu wiejskiego. W tej powieści autorka kontynuuje opowiadanie losów tynczyńskich rodzin, zaczynając od roku 1927.
Po raz kolejny Kasia Bulicz-Kasprzak zaaranżowała wszystko tak, że z narastającą fascynacją, zaciekawieniem, a także wzruszeniem i kręcącą się w oku łzą obserwujemy zza wiejskiego płotu wydarzenia, jakie rozgrywają się na kartach powieści. Jak to bywa w życiu - młodzi dorastają, żenią się, rodzą się dzieci, a starzy kończą swą ziemską wędrówkę i spoczywają na przykościelnym cmentarzu.
Jako że wojna zbliża się nieubłaganie to sielską, wiejską atmosferę i spokój mieszkańców przyćmiewają wiadomości z gazet o wielkim kryzysie, wyborach, kształtujących się dopiero ruchach nacjonalistycznych, wśród Polaków i Ukraińców wyczuwalna już staje się pewna wrogość, na razie delikatna, tworząca cieniutką granicę między tymi dwoma nacjami.
Mimo że wydarzenia dziejące się na świecie na swój sposób omijają Tynczyn, to autorka wprowadza już ledwo wyczuwalne akcenty polityczne, lecz tym samym nie odsuwa rządu polskiego od odpowiedzialności za sytuację panującą w kraju nad Wisłą. Świetnie, że owe akcenty "światowe" nie wysuwają się zbyt daleko, a czytelnik wciąż ma możliwość czerpać przyjemność z lektury pełnymi garściami z tej wyjątkowej powieści.
"Zielone pastwiska" zachwyciły mnie najbardziej z dotychczas wydanych w tej serii książek. Są one rewelacyjną, idealną na zimowe wieczory powieścią o miłości ponad wszystko, stracie, żałobie, a także o rzeczach i sytuacjach, które ludzi łączą i dzielą, bo jest to przecież w głównej mierze opowieść o życiu polskich chłopów. I to bardzo udana opowieść.
Fabuła, tak samo jak w tomach poprzednich, płynie własnym wolnym tempem, które przysparza jej uroku, harmonii i klimatu tradycyjnej polskiej prowincji, jaką znamy z opowieści naszych babć.
Cały czas, nieprzerywanie zachwyca mnie to, ile miłości i pasji Kasia Bulicz-Kasprzak włożyła w przygotowanie tej cudownej opowieści. Czuć, że każde słowo płynie tutaj prosto z serca, żadne nie jest wymuszone, dzięki czemu chłoniemy tę powieść, zżywamy się z bohaterami, stajemy się częścią tej wiejskiej społeczności i nie chcemy się z nią rozstawać.
"Zielone pastwiska" to nie tylko saga rodzinna, ale też cenna lekcja historii. Powieść pokazuje nam także, czym jest wspólnota, czym jest jedność, choć nie zawsze bywa w niej kolorowo, to członkowie mogą liczyć na swoje wsparcie.
Warto napomknąć, że bohaterowie historii utkanej przez Kasię Bulicz-Kasprzak nie są wyprani z emocji, pozbawieni wad. Są oni ludźmi z krwi i kości, mają swoje wady i zalety, czasami postępują dobrze, a czasami źle.
Autorka znowu raczy czytelników nie tylko wyjątkową opowieścią, ale wieloma ciekawostkami, faktami, wyjaśnieniami, co dodatkowo uatrakcyjnia lekturę.
Podsumowując, mogę śmiało stwierdzić, że saga wiejska jest jedną z najlepszych, o ile nie najlepszą, sagą rodzinną, jaką czytałem. Z niecierpliwością czekam na kolejny jej tom! Polecam bardzo, bardzo.
?7,75/10
...