Chciała mieć dziecko? więc je sobie wzięła.
Takie słowa widnieją na okładce, dają one do myślenia i pobudzają ciekawość czytelnika. A sama okładka jest taka? delikatna, a zarazem mroczna. To sprawia, iż chce się sięgnąć po ten debiut.
Bogata, a do tego urodziwa Sara ma prawie wszystko, aczkolwiek w jej życiu czegoś brakuje. Miłości do małej istotki, która nazywałaby ją mamusią. Kobieta rozpaczliwie pragnie tulić, całować i kochać małą istotkę, która niestety w jej życiu nie zagościła. Bóg nie był dla niej łaskawy i nie spełniał jej błagań, ale? Kiedy w sklepie pojawia się mała Tonya, kobieta uważa, że to właśnie ten dar. Dar od Boga, który musi ocalić. Chwyta małą, cieplutką dłoń i zamyka w swojej, po czym prowadzi do wyjścia. To uczucie jest silniejsze, nie potrafi się powstrzymać, nie chce jej oddać, ucieka?
Tonya, pięcioletnia dziewczynka, która daje się zwabić, kiedy nieznajoma pani mówi, że ma pieska? Ten jeden ruch wystarczył, aby jej życie zmieniło się w piekło. Żeby życie jej matki zostało wywrócone do góry nogami?
Kim, przez swoją nieuwagę straciła córkę. Straciła maleństwo, które kochała ponad wszystko, za które była poświęcić inne życie, byle jej kruszynka wróciła cała i zdrowa. Wystarczyło jedno małe potknięcie, a stała się ona nie ofiarą, a katem. Każdy najmniejszy błąd przeszłości został wywleczony na światło dzienne, pogrążając tym kobietę. Jednakże ona czuła, że odzyska swoją małą Tonyę. Miała nadzieję? do samego końca.
Sara chciała mieć ideał, o jakim marzyła każdego dnia, aczkolwiek nie spodziewała się, że ta śliczna istotka, którą zabrała ze sklepu, tak naprawdę jej wstrętnym bachorem? Mocne słowa, ale tak właśnie zaczęła ją spostrzegać, gdy ta zachowywała się całkiem inaczej, niż tego oczekiwała. Lecz, jak zmienić kilkuletnie przyzwyczajenia, czy nawyki dziecka? Jak mała Tonya miała pokochać osobę, która ją okłamała? Z którą nie łączy ją żadna więź? Co miała zrobić, kiedy jej serduszko pękało, gdy obok nie było prawdziwej mamusi, a pani, która z każdym dniem stawała się okrutna?
Uważam, że Tina Baker ze swoim debiutem wkroczyła z wielkim przytupem do tego świata. Ta historia jest emocjonalna, która od samego początku wciąga czytelnika i trzyma w napięciu po ostatnią kartkę. Nawet po zamknięciu okładki, w głowie nadal ma się tę historię. Sama jestem matką, więc czytanie tej książki sprawiało, iż momentami miałam gęsią skórkę. Wiele razy dopadała mnie myśl: Dokładnie pilnuj swoje dzieci! To czterysta pięćdziesiąt cztery strony prawdziwie mrocznej historii, która zapewne niejedną osobę chwyciła za serce.
Dzięki perspektywie kilku bohaterów można bardziej wczuć się w fabułę. Pomimo iż rozdziały z porwaną dziewczynką były króciutkie, to i tak podkręcały one całokształt tej historii. Autorka pokazuje nam również świat zewnętrzny, czyli spostrzeganie innych ludzi, którzy nie mają za wiele wiedzy na temat wydarzeń, jakie spotkały rodzinę Kim. Wiedzą tylko tyle, ile powie prasa bądź naplotkują inne osoby. Świat, a raczej ludzie potrafią być naprawdę okrutni i autorka doskonale to przedstawiła. Bo przecież łatwiej jest zlinczować, niż wesprzeć? W tym wszystkim zabrakło mi jedynie perspektywy policji, która poszukiwała małą dziewczynkę. Pojawiały się rozdziały z łącznikiem, aczkolwiek było tego mało. Tina Baker skupiła się głównie na trzech osobach i to właśnie ich oczami pokazywała, co się dzieje. Z początku można nieco się zagubić, ale wystarczy czytać dokładnie i jak się zacznie, skończy w mig. To książka tak idealna, że czyta się ją jednym tchem.
Jak najbardziej polecam tę książkę! I gratuluję autorce takiego wejścia!