Magda od zawsze czuła, że stworzona jest do czegoś większego; że nie dla niej siedzenie za ladą w sklepie mięsnym ojca. Dlatego też -wbrew jego woli- potajemnie uczęszczała na wszelakie, artystyczne kursy. Bo i predyspozycje miała odpowiednie - piękna postawa, naturalnie rude włosy, urocza twarz. Wiedziała jednak, że jeżeli zdecyduje się na pójście tą ścieżką, nie będzie miała powrotu do rodzinnego domu. Szczególnie, że jej przyszłość została już zaplanowana przez głowę rodziny: ślub z bogatym mężczyzną i poświęcenie się życiu rodzinnemu. Jak każda inna kobieta.
Magda chce jednak czegoś więcej. Chce brać życie garściami, pojawiać się w restauracjach i prowadzić ciekawe rozmowy. Chce być podziwiana przez tłum, który doceni jej grę aktorską. Dlatego gdy tylko nadarzyła się okazja, postanowiła porzucić to, co znajome, by rzucić się w wir teatralnego życia.
Nic nie jest jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać na początku...
Ostatnio mam fazę czytelniczą na historie nieco starsze. Nic więc dziwnego, że coraz częściej przewija się wśrod nich twórczość pana Dołęgi - Mostowicza. Nie będzie też nowością to, co teraz napiszę - wciąż w jakimś stopniu zaskakuje mnie to, jak wówczas wyglądała codzienność kobiet. A raczej fakt, że nie mogły decydować o sobie w pełni.
Magda była buntowniczką, w przeciwieństwie do jej starszej siostry. Nie dla niej spokojna posadka za ladą sklepu i małżeństwo z mężczyzną, który nijak na nią nie działa. Teatr to było to, o czym marzyła w skrytości ducha. Jednak wychowanie pod skrzydłami ojca nie nauczyło jej jednego: wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Świat bywa okrutny, szczególnie dla kogoś, kto nie jest go nauczony. Praca w teatrze to nie tylko piękne stroje oraz uwielbienie tłumów, lecz również (jak się okazało) głodowe wypłaty, stres i układy. Bardzo łatwo pójść na dno...
Już wcześniej wiedziałam, że w tamtych czasach aktorki stawiane były na równi z prostytutkami; uważano bowiem, że i one sprzedają swe ciała, gdyż nie każda miała predyspozycje, by zapracować na miano prawdziwej, szanowanej gwiazdy. Jak już wspomniałam, zazwyczaj występowanie na łamach teatru wiązało się z raczej niskimi wypłatami, a uzyskanie ważniejszej roli było możliwe dopiero po nawiązaniu kontaktu towarzyskiego z kimś wpływowym. Co tylko podkreśla fakt, iż płci piękniejszej nigdy nie było łatwo.
Co do naszej głównej bohaterki, podziwiam ją za hart ducha. Mimo trudów nowej codzienności wciąż trzymała się wpojonych zasad moralnych, starając się nie uczestniczyć w teatralnych intrygach. Było ciężko, a jakże. I było wiele chwil zwątpienia. Ale mimo tego Nieczajówna miała tę wewnętrzną siłę, która nieustannie pchała ją do przodu. Dziewczyna wierzyła, że czeka na nią lepsze jutro. Oczywiście, że jej fantazje o nowym życiu bardzo szybko zderzyły się z rzeczywistością, jednak nie poddała się.
Złotą maskę czyta się bardzo szybko, głównie dlatego, że czytelnik stara się nadążyć za główną bohaterką. Poza tym sam pomysł na fabułę jest bardzo ciekawy, ukazuje bowiem cienie i blaski teatralnego życia. Aż ciekawa jestem, jak potoczyło się dalej życie Magdy. Mam nadzieję, że odpowiedź czeka na nas w tomie drugim.
Opinia bierze udział w konkursie