Aleksandra Błachniewicz-Małek jest sama sobie szefową. Jest właścicielką dobrze prosperującego zakładu fryzjerskiego OlizFryz. Od kilku lat jest także mężatką. Z Michałem wypracowali układ perfekcyjny. Wszystko układa się dobrze. Do czasu... Pewnego dnia w salonie zjawia się sławny pisarz Marcel Braun. Urzeka go śmiech Oli i wesołe usposobienie. Już wkrótce ich relacja się zacieśnia a zawarta szalona umowa przewróci im życie o sto osiemdziesiąt stopni. Pomysł babci Lusi dosłownie zwala z nóg. Czy szalony plan się powiedzie? Czy Ola i Marcel dostaną to, czego oczekują? Czy można wszystko się posypie niczym domek z kart?
Trzecia książka Izy już za mną. Czytałam "Życie od nowa" oraz "Przypadek Lidki". Pierwsza pod moim patronatem medialnym. Oczarowały mnie i dostarczyły wielu emocji. Z niecierpliwością czekałam na informację o kolejnej powieści. I doczekałam się. Przezornie nie czytałam opinii innych osób, bo chciałam sama wszystko poznać i nie kierować się podświadomie czyimś zdaniem. Na pewno ogromnym zaskoczeniem jest fakt, że to tom pierwszy serii. Nie miałam o tym zielonego pojęcia. I w miarę czytania nic tego nie zapowiadało. Sądziłam, że zakończy się szokującymi wydarzeniami i finito. A tu owszem szok był ale informacja o kontynuacji tylko podsyciła moja ciekawość. Może zaczynam od końca ale powiem Wam, że takich rewelacji się nie spodziewałam. Ba, nawet w ogóle nie brałam tego pod uwagę . Przez myśl mi nie przebiegło, że ... Nie powiem nic więcej. Ale wiecie co, moje nerwy dostały za swoje tym razem. Tyle emocji, tyle zawirowań. Genialnie autorka prowadziła akcję. Podsycała atmosferę, mroziła krew, łagodziła ból, by ponownie wrzucić bohaterów w kolejne zawirowania. Główna bohaterką jest wesoła, pracowita i empatyczna fryzjerka. Ola kocha swoją pracę. Z mężem Michałem wypracowali wręcz perfekcyjną relację. Prawie jak umowa biznesowa. Ola ma dobre serduszko. Jest skromna, trochę zakompleksiona i nie lubi być w blasku fleszy. Jej męża miałam ochotę dosłownie trzepnąć czymś po głowie. To jak się zachowywał wołało o pomstę do nieba. No co za typek, co za kanalia. Ależ mnie drażnił. Kiedy Iza postawiła na drodze Aleksandry sławnego pisarza i kobieciarza, nie miałam w ogóle żadnego przeczucia, dokąd ta znajomość ich doprowadzi. Opis zdradzał niewiele. I wiecie co? To co wymyśliła autorka dosłownie spowodowało, że moje brwi poszybowały do góry a szczęka grzmotnęła o podłogę. Ulala. Zacierałam łapki na rozwój sytuacji. Marcel to finalne i uzdolniona pisarska bestia. Pewny siebie, flirciarz, po części romantyk. Wychowany w luksusie i bogactwie, troszkę poturbowany w przeszłości. Nie ma zbyt dobrej relacji z rodzicielką, za to z babcią Lusią ma świetny kontakt. Jest także uparty i zaparty. Na siłę wypiera to, co inni mu tłumaczą. On wie lepiej. Przecież nikt nie wie lepiej niż jego serce i umysł. Fajna postać. Taki trochę lekkoduch jeśli chodzi o gotówkę. Ale ogólnie to bardzo przyjemny z niego facet. Temperamentny, troskliwy i zazdrosny jeśli trzeba. Wszystko na swoim miejscu. No dobra, poza jednym momentem kiedy miałam ochotę zdzielić go czymś po głowie. I to tak, by zobaczył gwiazdy. No ależ mnie wkurzył. Autorka może nie opisywała ze szczegółami scen uniesień ale w zupełności wystarczył mi ten dostarczony obraz. Bohaterów jest tu kilku. Każdy z nich ma swoją rolę i zadanie do wypełnienia. Nie powielają się i nie dublują charakterami. Najbardziej ciekawą postacią drugoplanową, jest wspomniana powyżej babcia Lusia. To kobietka ma głowę na kartu. Mimo sędziwego wieku potrafi być przebiegła niczym lis. Lubi stawiać na swoim i docenia tych, którzy na to zasługują. Fajna babcia. Nie raz usta rozciągały się w uśmiechu. Nie zabrakło także łez i smutku. Autorka sprawnie łączyła wątki tworząc spójną całość i przyjemny dla oka obraz. Pakt, jaki zawarli Ola i Marcel z początku wydał mi się szalony. Aczkolwiek umotywowany i rozsądnie rozplanowany. Im dalej w tekst tym robiło się jeszcze ciekawiej. Autorka lawirowała pomiędzy emocjami, Tworzyła tornada większe i mniejsze, podsycając tym samym moją ciekawość Jestem zachwycona tą powieścią. Dostarczyła mi masę emocji i wrażeń. Kolejny raz Iza skutecznie oderwała mnie od rzeczywistości. Już nie mogę się doczekać, by poznać kolejne losy Oli i Marcela. Ależ mnie ciekawi, z czym teraz przyjdzie im się zmierzyć. Jeśli szukacie emocjonalnej powieści i miłości, która nie chce przebić się przez mur, poczytać jak zmotywować wnuka do odpowiednich działań, by zadowolić nestorkę, to bierzcie i czytajcie. Zobaczcie co się stanie, gdy los wpadnie na pomysł, by wprowadzić trochę zamieszania. Szczypta miłości, odrobina radości, do tego garść łez i wiadro smutku. Zobaczcie co tego wyszło.
Polecam.